@ ciechu Co prawda to nie moje słowa cytowałeś ale zgadzam się z nimi w całości.
Co do mechaników z przymusu i z zamiłowania to jest tak samo chyba we wszystkich zawodach. Jeden to robi bo lubi a drugi dlatego że musi.
@ ciechu Co prawda to nie moje słowa cytowałeś ale zgadzam się z nimi w całości.
Co do mechaników z przymusu i z zamiłowania to jest tak samo chyba we wszystkich zawodach. Jeden to robi bo lubi a drugi dlatego że musi.
" .... i spojrzał Pan na naszą pracę i był zadowolony a potem zapytał o nasze zarobki i gdy się dowiedział - usiadł i zapłakał..."
qolejowy nie wiem dlaczego zaznaczyło, że to cytat Twojego postu, ale dodam, że właśnie takiego mechanika trzeba sobie znaleźć jak napisałeś - mechanika z zamiłowania. Nie jest to proste, bo żeby się przekonać jaki mechanik jest naprawdę, trzeba swoje autko przetestować na niejednym warsztacie. Inna sprawa, że często z rozmowy przy powierzaniu samochodu mechanikowi można wywnioskować czy ten chce faktycznie auto naprawić, czy przede wszystkim zarobić. Ale tu raczej samemu trzeba mieć o mechanice trochę pojęcia. Osobiście mam takiego zaufanego mechanika w Lesznie (moim rodzinnym mieście), którego znam od szczenięcych lat (kolega mojego ojca, który także powierzał mu swoje samochody). Zawsze mówi mi dokładnie co jest do zrobienia, konsultuje ze mną jakie są ceny części i sam proponuje gdzie najtaniej je kupić. A co do prostszych napraw zawsze bezinteresownie poświęcał mi kilka swoich cennych minut, żeby wytłumaczyć jak coś naprawić czy wymienić samemu, nawet korzystając z miejsca u niego w warsztacie. Bezpłatnie rzecz jasna. Niestety takich mechaników ze świeca szukać, a z roku na rok jest ich coraz mniej.
Było:
Tempra "bleu lord" 1.6 86KM z LPG
Tempra "smoczyca" 1.6ie 75KM z LPG
Tipo "el niño" 1.4ie 3D 70KM Pb
Bravo 1.6 16V 103KM Pb
Jest:
156 1.9JTD 145KM
też mam takiego mechanika, a właściwie gaziarza, ale mam do niego 25 km, z czego 10 to polna droga. wahacze zaczynają już stukać... :/ jak nie zrobie tych spadających obrotów do wiosny w pobliskich warsztatach, to odstawiam mu auto do roboty.
mój mechanik jakieś 3 km, jak nie dojadę to zapcham bo z górki hehehehe
warto mieć swojego zaufanego mechanika i jeździć do niego od lat wtedy mniejsze prawdopodobieństwo że nas będzie naciągał
niby tak. ale czasem można mieć niby zaufanego gdzie później okazuje się że jednak się myliliśmy.
mi kilka miesięcy niby zaufany mechanior wmawiał iż na pewno napinacz paska mikro jest w porządku, a do roboty będzie rozrząd, tyle że póki co spokojnie jeździć można - niby na koszta naciągać nie chce. Dopiero niedawno znajomy w ASO Fiata uświadomił mi iż to jednak napinacz ściągając przy mnie pasek wielorowkowy. Wymieniłem - wszystkie dziwne odgłosy spod maski ucichły. Z tym iż po drodze wykosztowałem się na nowy rozrząd z którym jednak czekać nie chciałem. Szczęściem zarobiła tu konkurencja a nie rzeczony "szpec".
Teraz powiedzcie mi - niekompetencja czy interesowność?
Ostatnio edytowane przez ciril ; 16-02-2012 o 12:04
Ja jak mam oddać samochód do mechanika to mnie krew zalewa. Jaki by nie był mechanik to zawsze jest prawdopodobieństwo, że coś nie zrobi tak jak powinno być. Ostatnio jak mi przegub wewnętrzny wymieniali to nie założyli osłony gumowej (a byłem przekonany, że założyli) i po jakimś czasie przegub był znowu do wymiany. Innym razem po wizycie u mechanika podczas odkręcania przeze mnie dolnej osłony silnika z komory silnika wypadła ogromna warsztatowa latarka (niestety zepsuta)
A ostatnim razem jak robiłem całe zawieszenie i podwozie to mechanik trzymał mi samochód 5 tygodni (umówiliśmy się na 2 tygodnie max.).
Niestety przykre mam doświadczenia z mechanikami. Lada moment będę musiał wymienić rozrząd i aż się boję oddać Maryśkę do mechanika. W mojej Maryśce wymiana rozrządu nie jest łatwa, więc trzeba się znać, żeby to zrobić dobrze.
jak tak sięgnę pamięcią w te wszystkie moje wizytu u mechaników, to do tej pory tylko raz trafiłem na mechanika, o którym mogę powiedzieć, że jest naprawdę w porządku. pojechałem z objawem telepiącego silnika po odpaleniu. sprawdzili pod kompem, sprawdzili ustawienie rozrządu na blokadach, sprawdzili kompresje. niestety auta nie naprawili. obstawiali uwalony mechanicznie wtrysk, ale nie dawali pewności. nie wołali pieniędzy, bo auto kwitło u nich 3 tygodnie (mają kupę klientów). pół roku później okazało się że mieli racje, ale auto robiłem gdzieś indziej. rzecz najważniejsza, mechanik - właściciel warsztatu miał kiedyś Brave z takim silnikiem + LPG, więc wie co jest grane. jedyny z nimi problem, to jak wcześniej wspomniałem czas oczekiwania. wolą w pierwszej kolejności grzebać przy droższych, nowszych autach, no i generalnie specjalizują się we francuzach. nie wykluczam jednak, że jeszcze do nich zajrzę.
z dobrym mechanikiem jak z lekarzem rodzinnym. Przychodzisz do niego kilka razy w życiu wiec zna wszystkie Twoje bolączki i humory. Ufasz tylko jemu i specjalistom jakich poleci. Nie zważasz na koszta gdy postawi diagnozę - bo przecież zawsze jest to dobra diagnoza. Problem jest zawsze tylko jeden - czekanie w kolejce jest nie do przyjęcia podczas gdy Ty chcesz być zdrowy już, teraz, natychmiast :>
prawda jest taka, że żaden z nas nie chce "chorować" niestety, nie da się. psują się wszystkie auta, Fiat nie jest jakimś dziwnym wyjątkiem. powodów wiele, chociażby wiek auta, sposób użytkowania, stan dróg, jakość paliwa, niedoskonałości konstrukcyjne.
no i co najważniejsze zmęczenie materiału. jest to jeden z głównych problemów awarii w aucie
czyli wiek auta
Ja ostatnio straciłem zaufanie do jedynego warsztatu w którym mogłem spokojnie zostawić samochód. Łajza słabo odpalała (jeszcze jesień była, nie przez mrozy) i mój tata postanowił oddać ją do mechanika. Dla mniej zorientowanych: Łajza to fiat tempra 1.6 z wtryskiem.
Przy odbiorze mechanik mówi, że przeczyścił świece i ustawił zapłon. Ciekawe jakim cudem, w tym silniku nie ustawia się zapłonu, gdyż jest tam moduł zapłonowy ze zintegrowaną cewką, tam nie ma co ustawiać. Ale to nie wszystko, ostatnio tata poprosił mnie, żebym zerkną na świece (nie mógł znaleźć klucza do świec, a potem nasadki do niego), bo chyba znowu się zaczyna to co ostatnio. Okazało się, że zamiast prawie nowych świec NGK (miały tylko ze 2000km przejechane ), znajdowały się masakrycznie wyjarane świece z trzema elektrodami, których firmy nawet w internecie nie mogłem się doszukać.
Omijajcie magistra inżyniera Pęcaka z warsztatu na Zemborzyckiej w Lublinie.