A do czego Ci taka oslona? Chyba tylko po to zeby nie uszkodzoc miski olejowej jesli jezdzisz po jakichs wertepach
Ja przed Tipo jezdzilem Oplem Astra ktory przez 17 lat zył bez oslony i nic mu nie bylo
A do czego Ci taka oslona? Chyba tylko po to zeby nie uszkodzoc miski olejowej jesli jezdzisz po jakichs wertepach
Ja przed Tipo jezdzilem Oplem Astra ktory przez 17 lat zył bez oslony i nic mu nie bylo
W Sienie przez 18 lat tez nie było osłony, a jednak z osłona bylo by mniej syfu, a moze i alternator by tak nie siadał.
Trzeba tylko uważać u mechaników bo lubią sobie zapomnieć jej założyć, juz nie mówiąc ze z każdą wizytą coraz mniej śrub jest na swoim miejscu.
Ostatnio edytowane przez mis888 ; 06-11-2016 o 15:03
Jeśli plastikowa osłona ochroni miskę przed poważnym uszkodzeniem (co najwyżej przed kamyczkami, zarysowaniami), to nie mam pytań - kolega widać nie wie, do czego ona jest.
Mam dołożoną od nowości w Grande Punto, mam oryginalnie założoną w fabryce w Viagrze - czystość komory silnika jest bez porównania, co ma wpływ na osprzęt, paski,... W Pugu 206, którym jeździła żonka, zanim założyło się osłonę, był pod maską jeden wielki syf.
Z dodatkowych plusów, w zimę miska nie jest zbytnio wychładzana i nie dostaje bezpośrednio bryłami śniegu (czasem nie da się ominąć).
Wypowiedź brzmi podobnie do tej z tematu dokręcania śrub kół kluczem dynamometrycznym... "po co, kiedyś dokręcali na pałę i dobrze było, po co to zmieniać"...
Ostatnio edytowane przez krowka1978 ; 06-11-2016 o 15:27
To samo miałem napisać Dziękuję za wyręczenie. Ja chcę mieć czystą komorę silnika jak komuś na tym nie zależy to jego sprawa.
Witam
Chciałbym troszkę temat odgrzać, żeby nie zaśmiecać forum nowym tematem.
Trzy tygodnie temu miałem termin odbioru swojego fiata, i zachęcony radami znajomych i użytkowników forum pojechałem wyposażony w miernik lakieru oraz niezbędną wiedzę teoretyczną Samochód obejrzałem z każdej strony (oprócz podwozia - czego trochę żałuję) i byłem zadowolony. Po tygodniu użytkowania oświeciło mnie i wjechałem na kanał. Moim oczom ukazała się zgroza (według mnie) i jako wieloletni użytkownik leciwego audi byłem przerażony.
W miejscach położenia gumy jest mnóstwo uszkodzeń, gdzie widać albo gołą blachę (ocynkowaną?) albo jakiś zielonkawy podkład. Obawiam się, że w związku z tym, iż dużo jeżdżę, po pierwszej zimie będzie masakra. Zdenerwowany tym faktem pojechałem do ASO, w którym Pan mi powiedział, że tak mają wszystkie i około 5 lat powinno to wytrzymać (mogę ewentualnie zrobić sobie fachowo konserwację). Teraz moje pytania: 1) czy faktycznie każdy fiat tipo ma takie uszkodzenia? 2) czy w takim wypadku mogę wykonać konserwację bez utraty gwarancji? 3) jakie mam prawa po odbiorze auta, żeby coś takiego reklamować? 4) czy tak wyglądają miejsca trzymana łap na linii produkcyjnej (jak napisał JackTheNight w cytacie) jak na załączonych zdjęciach?
W załącznikach zdjęcia.
PozdrawiamIMAG0188.jpgIMAG0189.jpgIMAG0192.jpgIMAG0193.jpgIMAG0194.jpgIMAG0196.jpg
to kolejny dowód na to, iż dodatkowa konserwacja nie jest zła a raczej polecana jeśli ktoś chce jeździć tym autem dłużej niż 5 lat. Pytanie czy samowolna konserwacja nie spowoduje utraty gwarancji?
Z takimi "ubytkami" konserwacji jeżdżę GP od 10 lat... Jeśli Tipo nie jest z gównolitu, to nie ma co siać paniki.
Dotarłem do informacji, że podwozie jest ponoć cynkowane podwójnie. Niestety nie wiem czy oznacza to, że a)blacha ma dwie warstwy cynku jedna na drugiej , albo czy b) blacha jest ocynkowana z zewnętrznej i wewnętrznej strony....
Profile zamknięte na pewno warto prawidłowo zakonserwować odpowiednim środkiem. Ja tam ocynku pod farbą nie widzę, widziałem natomiast skorodowane Fiaty które na 100 procent były bezwypadkowe. Jeśli ktoś ma warunki do konserwacji i nie ma dwóch lewych rąk to za 100 złotych może zapewnić sobie święty spokój.
Patrząc na usilne oszczędności producenta w tym samochodzie niczego nie można być pewnym.
Spotkałem się z autami gdzie konserwacja działała jak gąbka trzymała wilgoć między blachą a warstwą konserwacji co przyspieszało korozję , mam 18 letniego od nowości seicento nigdy nie widział konserwacji , tylko to co zapaćkała fabryka i trzyma się idealnie więc myślę że technologia raczej nie cofa się do tyłu
Niestety oszczędności księgowych producentów aut będą za kilka lat nas kosztowały - widać to np. u Fiata. Jestem w stanie uwierzyć że nawet fiat o którego się odpowiednio dba....czyli częste mycie, woski, garażowanie, odpowiednie warunki klimatyczne będzie skutkowało tym,że nawet 10 letnie auto nie będzie skorodowane pod spodem oraz nie będzie wymagało dodatkowej konserwacji.....ale do tej grupy aut będzie należała mniejszość fiatów, ponieważ nie każdy ma garaż, nie każdy często woskuje auta i robi zaprawki lakiernicze, nie każdy myje dokładnie podwozie po każdej zimie. Dlatego warto po kilku latach użytkowania pokłonić się nad naszymi FCA i zajrzeć pod podwozie i poprawić zabezpieczenie antykorozyjne w tych miejscach gdzie już widzimy jakieś pierwsze ubytki czy newralgiczne miejsca. Przy pomocy nowoczesnych środków do konserwacji można punktowo wzmocnić fabryczne zabezpieczeni. Są to np. nowoczesne woski ( nie mylić masami bitumicznymi), które dobrze łączą się z blachami tworząc powłoke odporną na sól, wodę, kamienie itp. polecam np. produkty valvoline Tectyl.
Widzę, że zdania są mocno podzielone. Osobiście skłaniałem się ku wykonaniu takiej konserwacji już teraz, póki ruda się jeszcze nie rozgościła. Dziś jednak rozmawiałem z kolegą, który jest posiadaczem fiata pandy z 2006 roku. Zrobił profesjonalną konserwację podwozia zaraz po zakupie nowego auta z salonu. W tym roku zauważył małe wybrzuszenia na progu, pojechał do blacharza i okazało się, że samochód z zewnątrz wyglądał ok, ale pod warstwą baranka trawiło go tak, że ponoć sypał się rękach. Dlatego postanowiłem narazie nie działać, a obserwować. Jak skończy się gwarancja, a zobaczę jakieś ogniska korozji, to wtedy wykonam za zaleceniem Rafal79 dodatkową konserwację.
Jeśli Tipo jest antykorozyjnie tak dobrze zabezpieczone, jak te piętnastoletnie Doblo - to jestem spokojny
Dawno temu sprzedawałem 6 letnie Seicento , które miałem od nowości. O korozji w ogóle nie było mowy . Był to jeden z najtańszych samochodów na rynku i nie robiłem mu żadnej konserwacji podwozia . 6 lat stania pod chmurką , nigdy nie zaznał garażu. Tematu rdzy w nim nie było .... .
Za to opel astra II - na wyposażeniu papier ścierny , zaprawka , antykor , pędzelek.
FIAT TIPO 1,4 95KM w kolorze włoskich lodów Gelato