Calutkie 40 km/h (albo mniej) pod górkę, po ciasnej jednokierunkowej drodze, między domami, po mokrym asfalcie, o godzinie 6 rano, zaspany, po nocnej zmianie. Normalnie, hiperprędkośc..
Calutkie 40 km/h (albo mniej) pod górkę, po ciasnej jednokierunkowej drodze, między domami, po mokrym asfalcie, o godzinie 6 rano, zaspany, po nocnej zmianie. Normalnie, hiperprędkośc..
: )
Dobra, no to podłapałem na szrocie lampeczke razem z kierunkowskazem, który akurat mi się nie przyda . Oryginał Carello, chyba nawet z hydroregulacją, więc można by rzec, że full opcja za grosze. No ale dopiero w domu się okazało, że odbłyśnik lekko się nie trzyma.. Lamp rozklejać mi się nie chciało, więc skorzystałem z pewnego patentu, który znalazłem na innym forum. Konkretniej to o to chodzi:
Z tym, że użyłem tylko jednej i to krótkiej, dość mocnej sprężyny. Chyba będe musiał dołożyć jeszcze jedną taką, bo trochę słabo się trzyma. Ale się trzyma!
Maska trochę wyprostowana, reflektor poskładany i wymyty dokładnie . I wygląda to tak:
hkjl.jpg
kjl.jpg
Jeszcze tylko rozwiązać problem z obłyśnikiem i będzie lala.
: )
Elegancko
Poza tym to założyłem wydech jakoś przedwczoraj.
ggg.jpg
Dzisiaj się już trochę pobrudził..
hgg.jpg
Poza tym nagrałem filmik jak to chodzi i wydaje mi się, że nie ma tragedii.
https://www.youtube.com/watch?v=gmX4L_QpmzU
: )
Opona to już chyba nadaje się do wymianyalbo mi się tak wydaje że jest łysa
Nie wydaje Ci się, jest trochę łysawa . To tzw opona 'na ostatni sezon'.
Nazwana tak w 2012 roku.
: )
Dobra, święta, koniec roku, sporo wolnego od pracy, więc zdecydowałem się w końcu zrobić coś z problemem, który prawdopodobnie trapi to auto od początku. Ale od 2012 bodajże zaczęło mi to przeszkadzać.
Sprawa dotyczy lewego tylnego wahacza. Nie wiem jak sprawa się ma z prawym wahaczem, ale to się okaże kiedy zrobię lewy. Wahacz tłucze się niemiłosiernie odkąd właściwie pamiętam. Dzisiaj został rozbrojony, jutro robota zostanie dokończona i wahacz zostanie poskładany na nowych tulejach.
Tutaj marne zdjęcie, robione telefonem, oświetlane lampą LED i lampą błyskową z telefonu. Wyszło tragicznie, ale widać tam wahacz i stare, zmasakrowane aktualnie tuleje.
No i trochę moich brudnych butów.
hjjkhlkj.jpg
Jutro ciąg dalszy.
: )
Wahacz poskładany, pojeździłem trochę i z dumą stwierdzam iż w aucie zrobiło się o wiele ciszej na wybojach i dziurach.
Poza tym odniosłem wrażenie jakby trochę mniej nim bujało i jest trochę stabilniejszy.. Ale może to tylko mi się wydaje.
Przy okazji tego, że miałem wszystko na wierzchu to wymyłem trochę wahacz, wyczyściłem z rdzy i trochę go popaćkałem Hammereitem . Tak żeby nie było..
ghghjk.jpg
No i nowy przewód hamulcowy, bo stary.. Nie dał się odkręcić po dobroci.
jhhjj.jpg
A tutaj z 'przyrządem' do wciskania tulei.
: )
Dobra robota
@sebaoo2 : Dziękuję.
Dzisiaj Cento pojechało do nowego właściciela.
Szkoda mi trochę, no ale cza iść w przód.
Ostatnie foty:
No. Więc temat można zamknąć.
: )
Co nowego w garażu/w planach?
Dodam jeszcze coś od siebie.
No więc taka sytuacja . Po 3 latach od sprzedaży autka, jakiś czas temu pojawiło się ogłoszenie na OLX. No i ja jak to ja, wzięło mnie na sentyment i postanowiłem odkupić go i dokończyć dzieła - znaczy dojeździć auto do końca i je zezłomować i pozbyć się sentymentu do pierwszego auta . Tymbardziej, że ogłoszenie pojawiło się w momencie kiedy moja Astra zaczęła mnie doprowadzać konkretnie do szału. A pamiętałem, że Cintek był dobry jako fura do jazdy. Jako że jeżdżę do pracy dziennie 72 km to się długo nie zastanawiałem i 2 dni później auto było u mnie.
No i spisywał się całe 2 miesiące, spalał 7l LPG/100 km, co bardzo cieszyło mnie i mój portfel. Niestety jakiś czas temu zaczął się dziwnie prowadzić - konkretnie zaczął pływać. Pierwsza diagnoza poszła na końcówkę drążka kierowniczego. Po jej wymianie nic się nie zmieniło, więc auto pojechało na stację diagnostyczną na szarpaki. Tam wyszło coś całkiem gorszego niż końcówka drążka.
No okazuje się, że wzmocnienie obok wahacza całkiem zgniło, a w momencie kiedy auto trafiło na szarpaki to dziura się otworzyła.
Od początku nastawiałem się na to, że jak coś się posypie to auto leci na złom. Szkoda tylko, że przejeździło ledwie 2 miesiące.
Aktualnie jestem na etapie demontażu co ciekawszych fantów.
: )
I tak oto kończy się historia samochodu, który sprzedałem a następnie odkupiłem po 3 latach, bo się za nim stęskniłem. Sentyment to nie lada suka, której dziś, a raczej wczoraj pozbyłem się na zawsze. Mam nadzieję..
Wczoraj oficjalnie w świetle polskiego prawa, Cento przestało być samochodem. Ostatnie foty robione minutę przed odstawieniem samochodu na plac złomu:
Papier o demontażu wypisany, dowód przecięty, tablice przewiercone.. Powrotu już nie będzie.
Szkoda mi go, bo to moje ukochane pierwsze autko, ale rozsądek i głos mówiący 'możesz się tym zabić' albo co gorsza 'kogoś zabić' wygrał z sentymentem . Takie moje małe zwycięstwo.
Temat można zamknąć, chyba że ktoś chce coś jeszcze dodać.
Pozdrawiam.
: )