Komputer pokazuje spalanie (4,0 l/100 km na trasie, 5,5 w mieście), ale rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna. Na pełnym baku przejeżdżam 600 km w mieście i jakieś 750 km na trasie. Silnik dość często się "zatyka" - mimo wciśniętego do oporu gazu mocy ledwo starcza żeby ruszyć z miejsca. Jak się po długim czasie rozpędzi do 1500 obrotów to z rury strzela gęsty obłok czarnego dymu i samochód strzela do przodu aż się asfalt pod kołami zawija. Podobnie na trasie - próba wyprzedzenia TIRa, gaz wciśnięty w podłogę, a zamiast przyspieszać zwalniam. Wciśnięcie sprzęgła, przegonienie do 2000 obrotów, chmura dymu i można jechać dalej.

Zatyka się zarówno na zimno (po kilku minutach jazdy) jak i przy dobrze rozgrzanym silniku (100 km na trasie).

Żadnych błędów na komputerze, wszystkie filtry (powietrza, oleju, paliwa) wymienione, przepływomierz też nowy i oryginalny Boscha, EGR sprawny (próbowałem również eksperymentalnie zaślepić, ale nic to nie dało prócz błędu silnika). Rozrząd też dobrze ustawiony.

Mam kabel ELM, więc mogę monitorować wybrane parametry pracy podczas jazdy.

Jakieś pomysły? Może turbina? Jest o zmiennej geometrii łopatek czy stałej?