Kiedy ludzie się nauczą, żeby nie filmować telefonem trzymanym w pionie?
Kiedy ludzie się nauczą, żeby nie filmować telefonem trzymanym w pionie?
Dużo znam kierowców, którzy mieli takie podejście jak Ty, ale tylko do pewnego czasu. Najczęściej do czasu jakiegoś wypadku, stłuczki itp. w której sami brali udział lub ktoś z bliskich osób. Albo do czasu jak na własne oczy zobaczyli, że jedynie o ułamek sekundy uniknęli tragedii. To przychodzi z czasem. Nie chcę teraz wypominać Twojego wieku itp., nie chcę uderzać teraz personalnie w Ciebie bo się nie znamy osobiście i bo to nie o to chodzi. To wszystko zależne jest bardziej od ilości przejechanych kilometrów, ogólnej dojrzałości kierowcy i ilości niebezpiecznych sytuacji "obejrzanych" na własne oczy w trasie.
Dziwi mnie natomiast podejście niektórych ludzi, którzy twierdzą że jazda np. 90 km/h w zabudowanym jest bezpieczna i oni nie widzą problemu. Wiesz kiedy zobaczysz problem? Wtedy jak ktoś spowoduje wypadek ze swojej winy w której będziesz brać udział, a policja po sprawdzeniu okoliczności udowodni Ci, że przekroczyłeś prędkość. A biegły w sądzie wypowie się, że jakbyś jechał przepisowo to byś miał 2 sekundy więcej na reakcję i byś zdążył wyhamować. I będziesz potem płacić komuś 1500zł renty miesięcznie do końca życia. A wiadomo, że dziecko bez rozumu może wyskoczyć na drogę, ktoś może się zagapić i przybrać 2m swojego pasa, ktoś z naprzeciwka może mieć zawał lub może go oślepić słońce. I oczywista wina będzie tego kogoś, ale Ty z powodu nadmiernej prędkości też będziesz ponosić współodpowiedzialność za skutki zdarzenia. A czasy mamy ciekawe (wszechobecne kamery), plus policja ma niezłe narzędzia do badania tego, ile kto w danej sytuacji miał na liczniku.
Wiecie czemu przeważnie starsi ludzie jeżdżą tak powoli? Nie dlatego że są mendami, że się nie znają na autach, że są zawalidrogami albo celowo chcą innym utrudnić życie. Jeżdżą powoli dlatego, że dużo już w życiu widzieli i wiedzą jakie mogą być skutki. Potrafią myśleć o konsekwencjach i możliwej odpowiedzialności.
A gdzie najczęściej większość tych ludzi zapinających 90 km/h w zabudowanym albo 160 km/h na autostradzie się spieszy? Rzadko jest to sytuacja podbramkowa typu rodząca żona, albo startujący samolot. Najczęściej spieszymy się do rzeczy błahych, do tego żeby zdążyć na film, żeby pospać chwilę dłużej, żeby szybciej się położyć, albo ewentualnie żeby zdążyć na jakieś spotkanie (co czasem jest zrozumiałe, ale czy naprawdę stanie się tragedia jak ktoś na nas poczeka kilka minut dłużej?)
A wiecie co jest ciekawe? Że w USA, w Kanadzie, czy np. w Wlk. Brytanii z tego co kojarzę ograniczenie prędkości na drogach szybkiego ruchu wynosi w okolicach 110 km/h. A jakie mają odległości w Am. pn. wiadomo... W Polsce mamy ograniczenie 140 km/h, a mimo to niektórzy się niesamowicie pieklą na autostradzie i jadą 1,5m za zderzakiem, gdy ja wyprzedzam inny pojazd, samemu mając wtedy np. 130 na liczniku....
W Norwegii też bodajże ograniczenie do 120, a w zabudowanym do 50. Mandaty takie, że miesięczna wypłata nie wystarczy i wszyscy jeżdżą przepisowo. I nikt z tego powodu nie umiera, firmy nie bankrutują, ludzie żyją i mają się dobrze. Da się? Da się.
Litości ludzie.
Również byłem pozytywnie zaskoczony, że kabina jest w porządku. Wiadomo, każde uderzenie jest inne i mogła tutaj być specyficzna sytuacja, niemniej jednak Tipo spisał się chyba nieźle. Do tego poduszek w standardzie też trochę ma. Jest dobrze.
Pewnie ludzie w tej kabinie mieli obrażenia z nadmiernego przeciążenia, może jakieś siniaki itp. ale połamany i pocięty chyba nikt nie wyszedł... ?
Ostatnio edytowane przez kammar ; 05-03-2019 o 12:25
90 km/h w zabudowanym to niedużo.... do czasu az ktos obudzi sie na dołku, z zarzutem zabicia kogoś ...
Jednak forum to nie miejsce na takie rozkminy, tu zawsze znajdzie sie madrzejszy, mistrz kierownicy a nawet mistrz prostej itp. Jak go to nie spotka to sie nie przekona i zdania nie zmieni
@ kammar- duży szacun ode mnie za zdrowy rozsądek i lekcję pokory i przemyślenia dla idiotów. Można pojechać szybciej, ale tam gdzie jest pusto i przewidywania że coś się wydarzy są raczej zerowe......
Miesiąc temu u mnie w mieście.
Ja się nauczyłem jeździć wolniej od momentu kiedy dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Już mi się nie śpieszy nigdzie. Czerpię radość z przepisowej jazdy
Był Poldek 1.6 GLI 1996 + LPG power
Jest Tipo HB 1.4
Dlatego, po moim stwierdzeniu, że jest "gość" i Jego odpowiedzi już odpuściłem temat, bo On ma swoją rację, przepisy są złe, nieżyciowe i w ogóle niepotrzebne.
Natomiast moje zdanie można poznać czytając post kolegi Kammara.
Nic dodać, nic ująć.
Tym bardziej, że sporo widziałem już na drogach i zatrzymuję się przy każdej kolizji/wypadku jeśli widzę, że może być potrzebna komuś pomoc.
Raz własnie młody chłopak, który jeżdżąc Tigrą stwierdził, że przepisy są po to żeby je łamać, spowodował wypadek na drodze i musieliśmy ratować starszego człowieka, który został zakleszczony w samochodzie, który spadł z nasypu i zawisł na drzewie. Człowiek był zakrwawiony, nieprzytomny, miał zmiażdżone nogi przez drzwi, auto było skierowane dziobem w dół, więc wisiał na pasach przytulony do kierownicy. Całe szczęście, że pomimo utraty przytomności oddychał i miał puls, bo nie było nawet możliwości przeprowadzenia jakiejkolwiek akcji reanimacyjnej. Szczęście, że niedaleko była jednostka straży pożarnej i szybko przybyli by kontynuować.
Młodemu oczywiście nic się nie stało, tylko samochód stracił przód.
Bo przecież przepisy ruchu drogowego są bez sensu i wszyscy je łamią, więc nie wolno być frajerem i też trzeba je też łamać...
Racje racjami, ale zobaczcie, gdyby nie kamerka w aucie to kierowca miałby koszmarnie przerąbane...
Jedziesz załóżmy przepisowo a tu nagle ci myk pod auto i jesteś w dupie... tłumacz się potem jak nie ma świadków...
Lepszy
Power
Gamoniu
To tak nawiązując do klimatu dyskusji: mnie jeszcze totalnie bawi ten lament na fotoradary.
Czy one kurła kogoś biją czy wlepiają mandaty losowo? Jak jeżdżę trochę tu i tam, w różnych warunkach, zdarza się czasem nieco przekroczyć prędkość o te circa 20% (mea culpa) tak ani jednego mandatu nie dostałem z fotoradaru (od miśków z resztą też). Kwestia czytania znaków i rozglądania się. Ogólnie jeżdżę przepisowo, nie lubię ryzykować choć do statystycznego Norwega mi pewnie daleko.
No właśnie w tym rzecz, że do wypadków dochodzi głównie w sytuacjach, gdy się człowiek tego nie spodziewa. Jeżeli widzimy, że dzieje się coś nietypowego, to zwykle jest czas i możliwość zareagowania. W razie wypadku, zanim się połapiemy co się w ogóle dzieje, już jest dawno after birds.
Racja jak w starym powiedzeniu, gdybyś wiedział że się przewrócisz to byś usiadł.
(Automat) Autor dopisał treść. Post został scalony.
Wypadek zdarzenie nagłe spowodowane niespodziewaną przyczyną zewnętrzną.
Ruch drogowy to żywy organizm nigdy nie ma 100% pewnosci że nic sie nie wydarzy
Nie czytałem komentarzy pod filmem z google translatorem ale to 90km to pewnie zsumowana prędkość obu aut (przy czołowym to ma sens) bo kabina dziwnie nienaruszona.
Prędkości się nie sumują przy zderzeniu czołowym,
Nie będę się rozpisywał bo iest mnóstwo artykułów w internecie na ten temat.
Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
Szczerze mówiąc nie chce mi odnosić do całości bo zrobiła się standardowo gówno burza. Proszę o wybaczenie. Odpiszę tylko Tobie, bo zapewne masz mnie za okropnego ściganta, młokosa itp. Nie to, żeby ten wpis miał to zmienić. Tak, przepisy czy też oznakowanie dróg jest w Polsce do dupy. Nie, przepisy nie są po to by łamać takowe. Tak, można jeździć szybciej niż ustawodawca postanowił, trzeba wiedzieć gdzie. I przy jakiej pogodzie. Bo postanowił głupio. Przepisy i oznakowanie w Polsce jest tragiczne. W ramach zawodu jeżdżę cały czas po całej Europie samochodem (nie tirem, normalnym) I wiesz co? Na zachodzie oznakowanie i limity są normalne. Z głową, logiczne, mądre. Jest równo, prosto, leć sobie 90 czy 100. Wjeżdżamy gdzieś gdzie jest ciasno? 50. Albo 30 jeśli ma to uzasadnienie. (widział to kto taką prędkość w mieście!? Przecież co drugi by się zapłakał) Chyba że nadal jest równo i dużo pasów. To nadal 90. W Polsce szału dostaje od tego jak za przeproszeniem jest nasrane znakami (w znakomitej większości bez sensu) i dość szybko zaczynam je ignorować dopasowując prędkość do warunków wedle mojego uznania. W górach na granicy Francja - Hiszpania jest jedno stałe ograniczenie 80. To, że jechać więcej niż 30 już raczej nie należy, to konkluzja do której ma dojść kierowca. Po to ma prawo jazdy.
Osobiście jestem za podniesieniem prędkości na niektórych odcinkach (zabudowany czy nie, ogólnie tam gdzie są warunki drogowe) , zlikwidowaniem POŁOWY znaków na trasach czy miastach i ostatnie, paradoksalnie najważniejsze, zdecydowanym podniesieniu kar za przekraczanie 50km/h w zabudowanym (włącznie z zajęciem pojazdu) sama utrata prawka jest średnia, wszyscy lecą 98 i gitara. Nie działa. W DE mogą zabrać prawko już przy przekroczeniu o 30 - ale decyzja należy do policjanta, czy było zagrożenie czy nie. Nie z urzędu, jak u nas.
To naiwny mit że na zachodzie ludzie jeżdżą wolniej. Nie jeżdżą. Ale mają normalne prawo drogowe, oraz zdrowy rozsądek (wyjątek: Belgia). Polacy w znakomitej większości jeżdżą bezmyślnie i samolubnie. I jeszcze raz bezmyślnie.
Reasumując nie uważam by to, że ktoś w naszym kraju postawił sobie tyczkę z numerkiem (albo raczej dwadzieścia) miało jakieś znaczenie. Na ten moment. To jak z tą bajka, zbyt wiele razy ktoś coś krzyczał, przestali reagować. To samo u nas ma miejsce. Osobiście kieruję się tym czy można, czy są przejścia itp. Na szczęście miesięcznie po tym padole łez drogowych jeżdżę może 6 dni w miesiącu. Pozostały czas spędzam jeżdżąc tam, gdzie jest cywilizacja. Zgodnie z przepisami. Bo są normalne.
Hejt za trzy, dwa, jeden...
Ostatnio edytowane przez VanillaSky ; 12-03-2019 o 20:50