To jest widok strony w wersji do druku
-
Ja również używałem od lipca 2018 Michelin CrossClimate (plus) - po 54k km miały ponad 5,5mm bieżnika ale wymieniłem końcem zeszłego roku na nowe (czyli miały około 4,5 roku i 54k km). Wymieniłem na Hankook Kinergy 4s2 h750 bo cena Michelinów w najnowszej wersji 2 wyskoczyła do ponad 530 (hankook 340). Wymieniłem nie dlatego, że były zużyte - przełożyłem do innego auta 'zapasowego'. Wulkanizator też mówił przy przekładaniu, że są jeszcze ok - wiadomo - bieżnik okej ale 5 lat to niepisana granica wieku dla całorocznych.
Zarówno Micheliny (kilka zim) jak i Hankook (w grudniu przysypało i zmroziło jak dawno nie widziałem) - nie mam podstaw do narzekania. Zero nieorzewidzianych sytuacji, zero niepewności. Hankooki są minimalnie głośniejsze ale mają też więcej bieżnika (ponad 8,5mm).
Zastanawiałem się czy dokładać do Michelinów ale padło, że sprawdzę Hankook i nie żałuję. Dużo pozytywnych opinii w internecie i yt, sporo się tego sprzedaje.
Jedno jest pewne - nie widzę podstaw do dwóch kompletów lato/zima. Użytkuję trasy od Wrocławia, Bielsko, Kraków do strony podkarpacia i lubelszczyzny.
-
Cytat:
Napisał
Talarsw
Rozumiem, że jesteście przekonani ze wielosezon poradzi sobie tak samo dobrze w terenie gorzystym jak opona zimowa tego samego producenta? Ja glupi zmieniam a widze, że to bez sensu...
weź przeczytaj co napisalem JESZCZE RAZ
przypomnę :
Oczywiscie zeby bylo jasne - nie uważam ze wielosezony są równie dobre na sniegu jak zimówki ale w wiekszosci wypadków dają spokojnie radę. Mówię to na podstwie prawie juz 12 lat jezdzenia na wielosezonach w wielu róznych autach. Gdybym mieszkal na jakimś głębokim zadupiu, rzadko odsniezanym albo gdzies w jakiś górach z kiepskim dojazdem to pewnie stosowałbym zimówki ba! kumpel który mieszka na takim wlasnie wygwizdowie uwaza ze od nowych zimówek są lepsze zimowe bieznikowane - wg niego są miększe i mają głębszy bieznik - nie wiem, nie jezdizlem.
Ale w większosci przypadków wystarczaly wielosezony NAWET jak nawaliło sporo białego guano.
-
Cytat:
Napisał
jacekviola
umpel który mieszka na takim wlasnie wygwizdowie uwaza ze od nowych zimówek są lepsze zimowe bieznikowane - wg niego są miększe i mają głębszy bieznik - nie wiem, nie jezdizlem.
Jest coś na rzeczy, ponieważ miałem osobiście bieżnikowane w kia sorento (kiedyś) i faktycznie bieżnik był zdecydowanie głębszy. A dodatkowo opona stwarzała wrażenie bardziej miękkiej...
Tylko że jedna z opon nie wytrzymała czasu użytkowania, i po 2 letnim okresie gwarancji się rozwarstwiła...
-
1 załącznik(i)
Cytat:
Napisał
jacek2
Jest coś na rzeczy, ponieważ miałem osobiście bieżnikowane w kia sorento (kiedyś) i faktycznie bieżnik był zdecydowanie głębszy. A dodatkowo opona stwarzała wrażenie bardziej miękkiej...
Tylko że jedna z opon nie wytrzymała czasu użytkowania, i po 2 letnim okresie gwarancji się rozwarstwiła...
z bieznikowanymi to jest osobna historia.
Oczywiscie robią je juz nieco lepiej niz za PRLu, kupa ludzi na nich jezdzi ale mimo wszystko balbym się . Moze to obawa niesluszna ale uwazam ze do zwyklego, typowego auta nie ma co oszczedzac. Owszem, jakas tam roznica w cenie jest ( kpl nalewek ok 800, kpl calorocznych nowych ok 1300zl, chiniole nawet 1000zl) ale nie ryzykowałbym - bezpieczenstwo jest najwazniejsze. Co innego do terenówek, aut o nietypowym rozmiarze, zabytkowych - ok.
Raz mialem zalozone w VectrzeC. Przez miesiąc. Ok, auto jezdzilo normalnie, nie pływało, nie tracilo przyczepności ale hałas jakie generowały był straszny. Może mialem pecha ale wywalilem je.
Załącznik 42567
-
Wszystko zależy od warunków jazdy. Znajomy na 5 letnich wielosezonach Michelin-a z 6 mm bieżnikiem z podwórka nie wyjechal, sądził ze przejeździ tą zimę. Auto świeżo zakupił nie dawno na wielosezonie. Inna osoba z rodziny zakupiła w tym roku wielosezon z Kormorana i chwaliła się że bez problemu po wzniesieniach dawał radę, przy tych dużych opadach. Ale opona nowa, świeża i to też dużo daje. Przekonałem się na zimówkach, które obecnie po 2-3 zimach robią się kiepskie po prostu mimo wysokości bieżnika. Ostatnio przez tydzień miałem zamontowane w Tipo roczne bieżniki zimówki do testów. Dramat taki hałas, że to się nadaję ale do wozu do traktora.
-
Jestem pełen podziwu, jak co niektórzy po macoszemu traktują kwestię opon. To jest jedyny punkt styku samochodu z jezdnią, jeden z podstawowych elementów decydujących o bezpieczeństwie.
Różnica zdań na temat opon wynika zapewne z tego, że każdy z nas inaczej użytkuje pojazdy.
Dla kogoś, kto w co drugą niedzielę wyjedzie przewietrzyć samochód do przysłowiowego "kościoła" na odcinku 2km to pewnie jest bez znaczenia cena i charakterystyka opon - byle się toczyło. Ale dla kogoś, kto dziennie pokonuje dziesiątki czy setki km, w różnych warunkach, normalnie eksploatując samochód to podstawowe znaczenie ma to, czy jedzie na jakimś wyrobie pseudo oponiarskim, czy na czymś, na czym można polegać. Jedna sytuacja awaryjna i dłuższa o 1m droga hamowania pozamiata komuś życie na amen.
Doskonale pamiętam pierwszy w tym sezonie "atak zimy". W tym dniu musiałem zrobić około 300km po Śląsku, gdzie większość zachowywała się jakby zobaczyli YETI - średnia prędkość na autostradzie 60 km/h, gdzie normalnie i bezpiecznie można było jechać z prędkościami przelotowymi 120-130 km/h (szybciej już ogólnie raczej nie jeżdżę). Dla mnie poczucie takiego komfortu i bezpieczeństwa jest warte dołożenia kilku stówek do opon, czy ich zmiany co sezon. Przy wartości większości samochodów w skali kilku lat to jest jakaś śmieszna kwota. Ludzie rocznie więcej na fajki wydają ;)
Co do opon bieżnikowanych - w osobówce miałem to raz założone. W kwestii przyczepności wypadały bardzo dobrze, głośniejsze fakt, nieco bardziej były, ale co z tego jak w przeciągu miesiąca dwie sztuki się rozpadły i to obie na autostradzie przy prędkości autostradowej. To był mój jedyny eksperyment z oponami bieżnikowanymi w osobówce. Pewnie są firmy, które robią te opony dobrze, ale temat u nas wydaje się nadal marginalny. Natomiast w branży transportowej w ciężarówkach od lat stosowałem opony bieżnikowane w określonych pojazdach - budowlane, gdzie większe było ryzyko mechanicznego uszkodzenia, niż naturalnego zużycia, czy też środkowe osie w naczepie. Temat bardzo dopracowany, ale i też bieżnikowaniem opon ciężarowych zajmują się raczej poważniejsze firmy, większość z nich można zweryfikować z racji stażu na rynku. Jest to jakaś opcja, ale nie na każdy przypadek. Pod ciężary w ruchu lokalnym po asfalcie nie dawały się.
-
Jak ktoś robi 10000 rocznie to wielosezonowe to ideał. Przy większych przebiegach może być już inaczej.
Z drugiej strony ceny teraz są takie zapewnię niedługo będę na nie narzekał kupując najtańsze chinczyki. Co to za cyrk aby michelin 205/55/16 zimówki jak i całoroczne ponad 2 kołki kosztowały?
-
Cytat:
Napisał
Talarsw
Rozumiem, że jesteście przekonani ze wielosezon poradzi sobie tak samo dobrze w terenie gorzystym jak opona zimowa tego samego producenta?
Nie wiem gdzie się tego doczytałeś. Nie nadinterpretuj.
I producent nie ma tu nic do rzeczy. Ten sam producent może wyprodukować bardzo dobre wielosezonówki i jednocześnie kiepskie zimowe.
Moim faworytem - w kwestiach opon zimowych - jest inny producent niż w kwestii opon wielosezonowych.
Cytat:
Napisał
Talarsw
Ja glupi zmieniam a widze, że to bez sensu...
Nie przesadzaj...
-
Cytat:
Napisał
Qvadrat
Jak ktoś robi 10000 rocznie to wielosezonowe to ideał. Przy większych przebiegach może być już inaczej.
Z drugiej strony ceny teraz są takie zapewnię niedługo będę na nie narzekał kupując najtańsze chinczyki. Co to za cyrk aby michelin 205/55/16 zimówki jak i całoroczne ponad 2 kołki kosztowały?
Daj spokój. Wyjedziesz tylko spod domu i możesz mieć awaryjną sytuację. Dla mnie oszczędność niewarta ani jednej złotówki.
-
Cytat:
Napisał
Marcin_F10
Daj spokój. Wyjedziesz tylko spod domu i możesz mieć awaryjną sytuację. Dla mnie oszczędność niewarta ani jednej złotówki.
ale nie przesadzajmy.
Jak trafisz na lód to i wielosezon i nowa zimówka będą się ślizgać.
na śniegu w mieście wielosezony w dobrym stanie dadzą sobie doskonale radę
-
Cytat:
Napisał
Marcin_F10
Daj spokój. Wyjedziesz tylko spod domu i możesz mieć awaryjną sytuację. Dla mnie oszczędność niewarta ani jednej złotówki.
Od paru lat mamy taki zwariowany klimat, że zmieniając opony zima/lato mamy sporą szansę trafić na +20C w listopadzie z zimówkami na kołach, albo kwietniowy atak zimy z letnimi oponami. Jednocześnie przez większość zimy mamy jesienną pogodę z okazjonalnym śniegiem. Gdyby to dokładnie przeanalizować, może się okazać, że to opony całoroczne przez większość czasu są najbardziej adekwatne do warunków, a więc najbezpieczniejsze.
-
Z jednej strony masz rację ale opony na zimę wybiera się na te kilka ekstremalnych dni, żeby się nie zabić, nie zabić nikogo innego i w ogóle nie zostać w czarnej d...pie.
-
Cytat:
Napisał
ochkarol
Z jednej strony masz rację ale opony na zimę wybiera się na te kilka ekstremalnych dni, żeby się nie zabić, nie zabić nikogo innego i w ogóle nie zostać w czarnej d...pie.
Tych kilka dość ekstremalnych dni już moje całoroczne opony zaliczyły tej zimy i nie narzekam. A na wypadek totalnej czarnej czy tam białej d. mam jeszcze łańcuchy. :-)
-
I cały ten wątek - tak sobie myślę - dotyczy dylematu czy opony wielosezonowe dadzą sobie radę w tych ekstremalnych dniach.
I zapewne dyskusja będzie długa i namiętna. ;-)
Oczywiście nie należy zapominać, że wśród opon wielosezonowych są te dobre i kiepskie. Tak samo jak wśród sezonowych.
-
I kierowcy niezależnie jakie opony sobie założą są dobrzy i kiepscy.