wydaje mi się że przy takiej jeździe 7l to normalka. zwłaszcza teraz gdy silnik potrzebuje chwili na dogrzanie. sam mam spalanie na poziomie 6.4l ale ok 7 na 10 kilometrów robię w trasie a pozostałą część w warszawie.
To jest widok strony w wersji do druku
wydaje mi się że przy takiej jeździe 7l to normalka. zwłaszcza teraz gdy silnik potrzebuje chwili na dogrzanie. sam mam spalanie na poziomie 6.4l ale ok 7 na 10 kilometrów robię w trasie a pozostałą część w warszawie.
A różnice między oczekiwaną z zmierzoną masą powietrza? Nieważne jak jadę 780 zmierzonej nie przekroczę, nawet przy oczekiwanej ponad 1200. Od postojowego ponad 500 wzrasta mi max o 280. To normalne?
EGR nie był ruszany. Hmm możliwe że nawet nic przy nim nigdy nie było robione. Możliwe że jest usyfiony. Auto ma 10 lat, odziedziczone kilka lat temu z małym przebiegiem (120k. Niestety przebieg niemal w całości miejski, co pewnie dla diesla idealne nie było.
Trudno mi powiedzieć czy auto muli bo nie mam punktu odniesienia. Jeździ tak jak jeździło kiedy go dostałem (ciekawostka jest taka że pierwszą rzeczą jaka wyszła to od dłuższego czasu niedziałająca turbina). Nie wiem czego się powinienem spodziewać po 80KM przy średniej wielkości samochodzie... Mimo wszystko wolałbym szepnąć mechaniorowi co przy najbliższej wymianie oleju mógłby sprawdzić, żeby na darmo paliwa nie palić. Oczywiście chciałbym zacząć od rzeczy najbardziej rokujących i najmniej kosztownych.
1)No to najbardziej rokujące i najmniej kosztowne są sprawdzenie EGRu. Przy Twojej emeryckiej jeździe (tak jak moja), to możliwe, że do najczystszych nie należy ;) Wyczyścić go możesz sam pod blokiem. Manuali w necie jest full.
2) Nie ma czegoś takiego, jak niedziałająca turbina. Turbina się kręci cały czas od momentu uruchomienia silnika, bo napędzana jest spalinami. Dlatego ważne jest, żeby dobierać dobry olej, żeby od samego rozruchu dobrze zalewał dupinę. Kłopoty z przyspieszeniem wskazują na problem z EGRem, przepływką, albo zapieprzonym dolotem.
3) Jak już wyeliminujesz poprzednie "usterki" (choć - powtarzam - auto jeździ dobrze, więc nie grzeb, bo lepsze jest wrogiem dobrego ;) )to zostaje Ci ten nieszczęsny dolot, ale to już grubsza robota i mechanik też nie policzy jak za wymianę żarówki.