takie pytanie. czy posiadając nr VIN samochodu świeżo sprowadzonego z Niemiec, a który nie posiada książki serwisowej mogę uzyskać w ASO polskim (w międzynarodowej bazie) lub w ASO niemieckim informacji nt. napraw oraz przebiegu auta??
To jest widok strony w wersji do druku
takie pytanie. czy posiadając nr VIN samochodu świeżo sprowadzonego z Niemiec, a który nie posiada książki serwisowej mogę uzyskać w ASO polskim (w międzynarodowej bazie) lub w ASO niemieckim informacji nt. napraw oraz przebiegu auta??
Baza jest zdaje się jedna więc auto może nawet być jeszcze za granicą i możesz sprawdzić..
ja potrzebuję konkret informacji :) jaka baza, na jakiej stronie, ewentualnie kto ją udostępnia i kto ma do niej dostęp. czy Fiat Klub Polska ma możliwość uzyskania z ASO Fiat takich informacji? :)
wyszperane w sieci:
czyli jeśli auto jest po okresie gwarancyjnym, z rzetelną informacją co do przebiegu może być krucho.Cytat:
Fiat
W historii zapisywane są naprawy gwarancyjne (w tym akcje serwisowe) i przeglądy, ale już wszelkie naprawy pogwarancyjne nie. Nie ma możliwości określenia przebiegu na podstawie numeru nadwozia. W ostateczności dowiemy się tego w serwisie, który naprawiał samochód. Informacje podstawowe można sprawdzić także w odniesieniu do aut sprowadzonych i serwisowanych wcześniej za granicą.
Zadzwoń do ASO podaj nr vin i powiedz ze chcesz uzyskac informacje o naprawach serwisowych danego auta.
słyszałem, a właściwie czytałem, że jest to informacja za którą trzeba słono zapłacić. jak to właściwie jest?
Mnie to nic nie kosztowało.
no to mnie również. dostałem dziś odpowiedź z Fiata. autko, które zdaniem sprzedawcy ma przebieg 154 tys. km w 2010 roku podczas akcji serwisowej miało tych kilometrów 224 tys. naprawdę zabawne :)
Niestety w Polsce auta z przebiegiem ponad 200 k km słabo się sprzedają, więc handlarze kręcą na potęgę ;/ Ale fajnie, że da się taką informację wyciągną z aso. Sprzedawca nie napisał, że emerytowany niemiec jeździł do kościoła?
nie. normalne, skromne bym rzekł ogłoszenie. moją czujność wzbudził brak książki serwisowej. do auta nic nie mam. jeśli robiło tysiące po równych jak stół do bilarda niemieckich autostradach to nie ma właściwie o czym mówić. nie mniej jednak nie lubię jak mnie ktoś robi w... Karolka.
OT
Sami sobie (Polacy) zapracowaliśmy na to by kręcono liczniki i robiono Nas w przysłowiowego balona.
Każdy kto widział magiczną dwójkę z przodu przebiegu, omijał takie auta szerokim łukiem, patrząc na auto obok, które rzekomo miało 180 kkm, a w rzeczywistości 300.... więc handlarza wyznają zasadę klient nasz pan, jak chce tak zrobimy...
OT
Da się wszystko załatwić w ASO, ale trzeba być uprzejmym i ładnie poprosić;-)
OT Tak sobie czasem myślę że pewnie 300k moim fiatem dojadę.. i co potem? :P Nikt tego nie kupi nawet do pyrów :P A ja się czasem tak "spuszczam".. /EOT
Ja kupie, nie do pyrów, ale do marchwi :D
ja swego czasu wczesniej jak szukalem samochodu to stal w komisie deawoo...110tys. przebiegu...gosc patrzacy odrazu....taaa akurat...przebieg krecony.......Daewoo w samej benzynie - czasem sie zastanawiam czy warto handlarzowi krecic takie zwykle zebate liczniki - gdy w tym czasie moze opylic cos co przypomina audi a4b8 :P....
niektorzy jak juz sie na czytaja to nie ufaja wogole nikomu w nic...albo sie nabieraja...albo wogole..
Jutro wielki dzien :D
niczym sobie nie zapracowaliśmy. każdy z nas ma prawo do kupna auta z przebiegiem jaki jest dla nas akceptowalny i przede wszystkim z przebiegiem prawdziwym. kręcenie licznika to pospolite oszustwo, niestety ciężkie do udowodnienia. w tym przypadku sprawa dość oczywista. koleś to typowy handlarz, posiadający warsztat mechaniczny (sprawdzone na googlowskim Street View), który wyspecjalizował się w ściąganiu Stilaków. wszystkie o przebiegu w okolicach 150 tys. w tym konkretnym aucie przebieg można wywnioskować po przednich bardzo zmatowiałych reflektorach. poza tym, auto bez zarzutu, przynajmniej na fotach. zrobiłem sondę wśród znajomych. pytanie brzmiało - czy kupiłbyś auto od handlarza wiedząc, że licznik został cofnięty o 150 tys. km? w 100% przypadków odpowiedź brzmiała - NIE. nikt nawet nie próbowałby negocjować ceny. przebieg jak i oszustwo dyskwalfikują auto na dzień dobry. gdybym miał bliżej, pewnie pojechałbym auto obejrzeć, przejechać się, pomarudzić, a na koniec jeśli oczywiście auto byłoby godne uwagi, zaproponować cenę o 1/4 niższą od ceny wyjściowej. jako argument przedstawiłbym wydruki z fiatowskiego systemu. pewnie auta bym nie kupił, ale minę handlarzyny chciałbym zobaczyć ;)