No i narobiło się - miałem dzisiaj spotkanie nie z dzikiem, ale z zamarzniętymi koleinami, na których też ów się zawiesiłem Koła w powietrzu, saperka bez użyteczna, wszystko i tak zmarznięte. Nikogo w pobliżu, a robiło się powoli szaro i ponuro, a siedzieć w lesie po nocy nie za ciekawie. Poratował mnie znajomy dużym traktorem, bo akurat taki był pod ręką. Wkręciłem hak od przodu, no ale niestety uchwyt mocujący hak był tak słabo zamocowany do auta, że odpadł w całości i do tego jeszcze pół zderzaka z plastikami odpękło Q.... Z tyłu nie było za co zaczepić za bardzo, więc zaczepiłem za belkę nośna i trzeba było tak od razu. Lekko szarpnął i auto wyskoczyło. Jak nie uda mi się pokleić, to będę musiał poszukać jakiejś używki ... ehhh a tak się miło zapowiadał weekend.