Nawet nie robię sobie nadziei. Ale wychodzi mod Fallout New California. W to będę łupał tej jesieni.
W samym fiaciku bez zmian, jeździ, zupełnie nie klęka, wykonuje swoją pracę, czyli od A do B, od B do A - a mi zawsze miło spojrzeć (odruch każdego kierowcy) idąc do domku, że "o stoi, do jutra"
A naklejka działa...albot to zmiana mentalności (powolna ale jednak) i walka z szeryfami, ale ...no nadal mrugam awaryjkami za wpuszczenie. Nie wszyscy kumają mojego Fallouta wszak.
Od ostatnich wpisów - absulutnie bezawaryjnie, niebawem przejście na kołpak edyszyn (aż mi się serce kraje), bo podobno zima. Ale jak tak dalej pójdzie...
Dziś nowe oleum, jak zwykle MOTUL i ogarnięte po poparańcach (Cytryn i Gumiak?) łączenia płyty podsilnikowej. Ależ tam ktoś narzeźbił. Wywaliłem kilkanaście wkrętów, a standardowe mocowania (zostały dwa) zastąpiłem takimi pod śrubę M6.
Wymieniłem lampy oświetlenia rejestracji. Oj była zabawa, z racji zgnitych do szczętu śrubek.
Nie bardzo mam o czym pisać. Działa, jest ładny, wystarczy
(Automat) Autor dopisał treść. Post został scalony.
Rozumiem, że mówisz o kulturze pracy, wtedy się zgodzę.
Podnosić obrody jałowego? Leczenie cholery dżumą? Nie...
Podłubię z poduszkami, wtedy się wypowiem. Nie jest to palący problem
.