Firma Fiat Auto Poland regularnie organizuje Grand Prix polskich dziennikarzy motoryzacyjnych. W tym roku po raz osiemnasty można było wypróbować włoskie samochody oraz poczuć ducha sportowej rywalizacji. Tegoroczne spotkanie było wyjątkowe - mija 90 lat obecności Fiat na polskim rynku, marki szczególnie zakorzenionej w naszym społeczeństwie.
Nie bez powodu wiele osób kojarzy markę Fiat jako markę polską. Głównie dzięki temu, że ponad 30 lat temu model 126p, produkowany na podstawie licencji z włoską firmą Fiat, zmotoryzował polskie społeczeństwo w tak trudnych wtedy czasach. Należy wspomnieć także o modelu 125p – niegdysiejszym marzeniu wszystkich Polaków, będącym szczytem luksusu i komfortu. Samochodzie początkowo dostępnym dla zasłużonych obywateli, którego popyt po pewnym czasie przekroczył wszelkie oczekiwania. Tak długi staż w polskiej gospodarce był kolejnym powodem, aby bliżej przyjrzeć się modelom Fiata, a także zaprezentować samochody Alfy Romeo i Lancii wchodzących w skład koncernu oraz Jeepa będącego z Fiatem w sojuszu.
Dwudniowe spotkanie odbyło się na torze Kielce. Połowa października to okres, w którym pogoda lubi płatać figle. Śniegu na szczęście nie było, ale patrząc na niektóre przejazdy, można było odnieść wrażenie jakby tor był nim pokryty. Wszystkiemu winna była temperatura nie przekraczająca 10 stopni Celsjusza oraz przelotny deszcz, który natychmiast zamieniał nawierzchnię w ‘szklankę’. Takie warunki nie sprzyjały klejeniu się gumy do asfaltu. Było to szczególnie ważne, ponieważ do dyspozycji udostępniono dwa samochody z mocnymi silnikami napędzającymi przednie osie.
Mniej więcej w połowie zawodów, wszystkich oczekujących na swój przejazd zaskoczył deszcz. Skutkowało to wyraźnym pogorszeniem się czasów na torze, a jednocześnie wywołało uśmiech na twarzy tych, którzy przejazd mieli za sobą. I ja w tych ciężkich warunkach siadłem za kierownicą Abartha 500. Plakietka skorpiona na pokrywie silnika zdradzała, że coś będzie się działo. To motor doładowany sprężarką, rozwijający 135 KM i przyspieszający do ‘setki’ w 7,9 sekundy. Rutynowe włączenie przycisku sport oraz aktywacja kontroli trakcji, która tak naprawdę nic nie zmieniała, bo po zdecydowanym dodaniu gazu koła i tak kręciły się jak wściekłe. Zapiąłem jeden - ogień - dwa i tak na przemian. Śliska nawierzchnia nie pozwalała wykorzystać mocy silnika, a na niektórych zakrętach samochód jechał jak po lodzie. Taka jazda to lekcja pokory, a wszelkie ‘pokazówki’, jak używanie hamulca ręcznego, kończyły się, albo poza torem, albo utratą kilku sekund. Ciekawym doświadczeniem byłoby założenie na koła kilka centymetrów cieńszych opon i porównanie czasów okrążeń.
Pozostała mi jeszcze próba w Alfie Romeo Mito wyposażonej w silnik 1.4 turbo o mocy 155 KM, będącym rozwinięciem motoru z małego Fiata. Na papierze Alfa przyspiesza nieznacznie wolniej od Abartha i waży 1220 kg, czyli ponad 100 kg więcej. Jednak to właśnie w niej uzyskuję lepsze czasy. Większy rozstaw kół oraz osi powodował, że auto było dużo bardziej stabilne i nie tak nerwowe jak Abarth. Również ‘na kierownicy’ nie czułem sporej mocy. Ogólnie samochód przejechał próbę dużo bardziej harmonijnie.
W drugi dzień zawodów deszcz przywitał nas od samego rana. Jednak z biegiem czasu zaczęło się przejaśniać i kiedy przyszła moja kolej, startowałem już na przesuszonym torze. Udało się w pełni wykorzystać moc 500ki, która w tak małym nadwoziu zdawała się być większa. Takie warunki pozwoliły mi odkryć drugie oblicze małego skorpiona. Samochód był zaskakująco nadsterowny. I nie trzeba było wykonywać jakiś akrobacji, a delikatnie nadrzucić kierownicą przed zakrętem. Z początku mogło to sprawiać frajdę, ale podczas jazdy na torze dorzucało do końcowego wyniku kilka sekund. Na szczęście jazda poślizgiem była w pełni przewidywalna i kontrolowana . Drugi dzień zaowocował wynikiem, który uplasował mnie na początku stawki.
Spotkanie było także okazją Fiata do prezentacji marek, które ma pod swoimi skrzydłami. Mowa tu m.in. o Lancii, a konkretnie jej nowym modelu Voyager. Samochód powstał po to, by zwiększyć słabą sprzedaż marki i jest niczym innym jak kopią amerykańskiego Chryslera Grand Voyager. Producent zapewnia jednak, że auto charakteryzuje się dużo bardziej wysublimowanym charakterem. W dodatku cena nowej widlastej, 24-zaworowej ‘szóstki’ o pojemności 3.6 litra i mocy 286 KM ma być niższa od wersji napędzanej czterocylindrowym Dieslem. Samochód z takim silnikiem spala akceptowalne ilości paliwa przy bardzo dobrej dynamice, a jednocześnie zapewnia wysoką kulturę podróżowania. Miejmy nadzieję, że uda się przekonać klientów do tej właśnie wersji silnikowej.
Uczestnicy 18 Grand Prix mogli również pojeździć np. Alfą Romeo Giulietta, czy porównać wrażenia z jazdy nowym Jeepem Grand Cherokee w wersji benzynowej 5,7 oraz Diesla 3,0. Ja skorzystałem z pierwszej opcji, nie bez powodu. Pod maską Alfy spoczywał najmocniejszy benzynowy silnik o pojemności 1.8 litra i mocy aż 235 KM, co stawia ją na równi z takimi autami jak VW Golf GTI czy Renault Megane RS. Jazda testowa była krótka, ale pozwoliła mi stwierdzić dwa fakty. Silnik tego samochodu z łatwością osiąga bardzo duże prędkości, a jego układ kierowniczy to czysta poezja.
Niewątpliwie impreza zorganizowana przez Fiat Auto Poland była nie tylko możliwością wypróbowania samochodów na torze, ale także okazją do wymiany cennych, motoryzacyjnych doświadczeń. Skłoniła mnie również do refleksji. Jest wielką szkodą, że w Polsce przeciętny użytkownik dróg nie ma możliwości sprawdzenia swoich umiejętności w bezpiecznych warunkach na przeznaczonym do tego celu obiekcie. Istnieją szkoły jazdy, ale ceny kursów są na tyle wysokie, że niewielu może sobie na nie pozwolić, nie mówiąc już o wypożyczeniu auta. Chętnych jest wielu, pozostaje nadzieja, że wkrótce takie oferty będą bardziej atrakcyjne.
Źródło: Autocentrum.pl