Ekologiczny samochód, warto? Oceńcie sami.
przez
opublikowany 06-07-2011 01:23
Chcesz mieć ekologiczny samochód? To nie kupuj elektrycznego! Według nowych badań napędzane energią elektryczną auta szkodzą środowisku bardziej niż tradycyjne.
Do niedawna uchodziły za świetną inwestycję. Pojawiały się głosy, że mogą stać się mocną konkurencją dla aut hybrydowych. Koncerny samochodowe na fali rosnącej popularności ekologicznych idei produkowały je coraz chętniej. Kierowcy przekonani o tym, że przyczyniają się do ochrony środowiska, równie często rozważali ich kupno.
Wygląda jednak na to, że erę elektrycznych samochodów, która nie zdążyła się jeszcze nawet na dobre zacząć, wkrótce czeka spektakularny koniec. Przyczyną kłopotów stały się wyniki pierwszej kompleksowej analizy łącznej emisji zanieczyszczeń samochodów elektrycznych w fazie produkcji, eksploatacji i utylizacji.Okazało się bowiem, że łączna emisyjność samochodów elektrycznych może być wyższa niż ich benzynowych kuzynów. A wszystko ze względu na ilość energii potrzebną do wyprodukowania akumulatorów.
CZYTAJ TAKŻE:
By zaoszczędzić na łącznej ilości wyemitowanego do atmosfery dwutlenku węgla, właściciel elektrycznego auta musiałby przejechać co najmniej 130 tys. km. Wiele samochodów elektrycznych nie osiągnie takiego przebiegu, ponieważ ich zasięg z reguły nie przekracza 150 km na jednym ładowaniu i nie nadają się do długich podróży. Nawet gdyby przejechały 150 tys. km, zaoszczędziłyby tylko około tony dwutlenku węgla.
Badania, które zapoczątkowały kontrowersje wokół aut napędzanych energią elektryczną, zostały zlecone przez Low Carbon Vehicle Partnership (Partnerstwo ds. Pojazdów Niskowęglowych), instytucję współfinansowaną przez rząd i przemysł motoryzacyjny. Stwierdzono, że średniej wielkości auto elektryczne wyprodukowałoby około 23,1 ton dwutlenku węgla w całym okresie użytkowania, podczas gdy dla podobnego samochodu benzynowego byłyby to 24 tony. Emisje przy produkcji pojazdów elektrycznych są o co najmniej 50 proc. wyższe, ponieważ akumulatory robi się z takich materiałów jak lit, miedź i krzem, których przetwarzanie wymaga dużych ilości energii.
Akumulatory prawdopodobnie po kilku latach będą się nadawały do wymiany. Kiedy dołożymy emisję z produkcji drugiego akumulatora, łącznie otrzymamy 12,6 ton dwutlenku węgla, w porównaniu do 5,6 ton dla samochodu benzynowego. Dwukrotnie większa jest również emisyjność utylizacji, tyle energii pochłania bowiem odzyskanie i recycling metali z akumulatora. W badaniu uwzględniono również emisję elektrowni produkujących prąd do ładowania akumulatorów.
To najważniejsze elementy analizy, które wzbudziły niepokój tak ekologów, jak samych kierowców. Podważają one bowiem koncepcję walki ze zmianami klimatycznymi przez szybkie wprowadzenie do użytku aut elektrycznych. Już jakiś czas temu bowiem Komisja Zmian Klimatycznych, brytyjska instytucja nadzorująca, zaapelowała o zwiększenie liczby tych pojazdów w Zjednoczonym Królestwie z kilkuset obecnie do 1,7 mln w 2020 r.
Dodatkowo ministerstwo transportu wyda w przyszłym roku 43 mln funtów na dotacje w wysokości 5 tys. funtów dla 8600 osób chętnych na zakup samochodu elektrycznego. Właśnie toczy się dyskusja nad rozszerzeniem tego projektu. Jaki będzie finał?_Okaże się w najbliższych miesiącach.
Dyrektor Low Carbon Vehicle Partnership Greg Archer tuż po opublikowaniu wyników analizy wyjaśnił, że przemysł motoryzacyjny podaje łączną emisję, a nie tylko ilość dwutlenku węgla wydostającego się z rury wydechowej. Wszystko po to, by nie wprowadzać konsumentów w błąd. Dodał jednocześnie, że osobiście uważa, iż kierowcy, którym zależy na minimalizacji emisji, powinni kupić mały, oszczędny samochód na benzynę lub ropę. – Ludzie muszą dostosować technologię do swoich konkretnych potrzeb i idei, którymi kierują się w życiu – dodaje Archer.
źródło: motofakty.pl
Wiadomość