
Wygląda jednak na to, że erę elektrycznych samochodów, która nie zdążyła się jeszcze nawet na dobre zacząć, wkrótce czeka spektakularny koniec. Przyczyną kłopotów stały się wyniki pierwszej kompleksowej analizy łącznej emisji zanieczyszczeń samochodów elektrycznych w fazie produkcji, eksploatacji i utylizacji.Okazało się bowiem, że łączna emisyjność samochodów elektrycznych może być wyższa niż ich benzynowych kuzynów. A wszystko ze względu na ilość energii potrzebną do wyprodukowania akumulatorów.
CZYTAJ TAKŻE:

Badania, które zapoczątkowały kontrowersje wokół aut napędzanych energią elektryczną, zostały zlecone przez Low Carbon Vehicle Partnership (Partnerstwo ds. Pojazdów Niskowęglowych), instytucję współfinansowaną przez rząd i przemysł motoryzacyjny. Stwierdzono, że średniej wielkości auto elektryczne wyprodukowałoby około 23,1 ton dwutlenku węgla w całym okresie użytkowania, podczas gdy dla podobnego samochodu benzynowego byłyby to 24 tony. Emisje przy produkcji pojazdów elektrycznych są o co najmniej 50 proc. wyższe, ponieważ akumulatory robi się z takich materiałów jak lit, miedź i krzem, których przetwarzanie wymaga dużych ilości energii.

To najważniejsze elementy analizy, które wzbudziły niepokój tak ekologów, jak samych kierowców. Podważają one bowiem koncepcję walki ze zmianami klimatycznymi przez szybkie wprowadzenie do użytku aut elektrycznych. Już jakiś czas temu bowiem Komisja Zmian Klimatycznych, brytyjska instytucja nadzorująca, zaapelowała o zwiększenie liczby tych pojazdów w Zjednoczonym Królestwie z kilkuset obecnie do 1,7 mln w 2020 r.
Dodatkowo ministerstwo transportu wyda w przyszłym roku 43 mln funtów na dotacje w wysokości 5 tys. funtów dla 8600 osób chętnych na zakup samochodu elektrycznego. Właśnie toczy się dyskusja nad rozszerzeniem tego projektu. Jaki będzie finał?_Okaże się w najbliższych miesiącach.
Dyrektor Low Carbon Vehicle Partnership Greg Archer tuż po opublikowaniu wyników analizy wyjaśnił, że przemysł motoryzacyjny podaje łączną emisję, a nie tylko ilość dwutlenku węgla wydostającego się z rury wydechowej. Wszystko po to, by nie wprowadzać konsumentów w błąd. Dodał jednocześnie, że osobiście uważa, iż kierowcy, którym zależy na minimalizacji emisji, powinni kupić mały, oszczędny samochód na benzynę lub ropę. – Ludzie muszą dostosować technologię do swoich konkretnych potrzeb i idei, którymi kierują się w życiu – dodaje Archer.
źródło: motofakty.pl
Wiadomość