W poprzednim artykule nakreśliłem, czym jest szkoda osobowa i komu przysługuje odszkodowanie za doznany w wypadku uszczerbek na zdrowiu. Tu mam zamiar przybliżyć nieco temat skutecznego dochodzenia roszczeń odszkodowawczych.
Zgłoszenie jakiejkolwiek szkody wymaga właściwego jej udokumentowania, z podaniem daty i godziny, miejsca oraz uczestników i przyczyn, a także skutków zdarzenia. Przy szkodach komunikacyjnych, zwykle robią to policjanci obsługujący wypadek (do wypadku, gdzie są osoby poszkodowane zawsze wzywa się policję). Przy zdarzeniach mniejszej wagi (kolizja) nie ma takiego wymogu, jednak istnieje ryzyko, że osoba będąca sprawcą kolizji wycofa się z wcześniejszego przyznania się do winy i kłopot gotowy. Można to jednak rozegrać „taktycznie”. Sprawca pisze na miejscu zdarzenia oświadczenie o winie, a my dzwonimy na 112, informując o zaistnieniu zdarzenia, okolicznościach i uczestnikach, po czym stwierdzamy, że przyjazd patrolu jest zbędny, gdyż uczestnicy się dogadali, a sprawca napisał oświadczenie. Ważne jest podanie, kto jest tym sprawcą. W tym pozornie bezsensownym działaniu jest logika, bowiem wszystkie rozmowy na 112 są nagrywane i sprawca takiego zdarzenia siankiem się nie wykręci. Jeśli cokolwiek nas boli, to już na wstępie, policjantom, czy też sprawcy piszącemu oświadczenie mówimy, że wprawdzie widocznych obrażeń nie mamy, jednak mamy zamiar udać się do lekarza, gdyż boli nas np. kark (najczęstszy uraz). Tak samo postępujemy w przypadku, gdy sprawca ucieknie z miejsca zdarzenia. Wprawdzie odszkodowania za zniszczony samochód możemy nie dostać (chyba, że mamy AC, albo sprawca zostanie ustalony), ale za uszczerbek na zdrowiu wypłaci UFG. Po zdarzeniu udajemy się do lekarza (może być pogotowie). Najlepiej zrobić to niezwłocznie (do kilku dni po zdarzeniu), gdyż ubezpieczyciel nie będzie mógł wtedy podważyć okoliczności zdarzenia twierdzeniem, że do wypadku mogło dojść np. w domu. Podczas wizyty należy zadbać, by wszystkie doznane przez nas urazy zostały opisane (zapis „liczne stłuczenia i otarcia naskórka” jest nie do przyjęcia, bo powinno być wymienione szczegółowo, co zostało stłuczone, a co obtarte). Zwykle po kilku dniach zgłaszamy się na wizytę kontrolną, na której należy wspomnieć o wszystkich nękających nas problemach zdrowotnych (oczywiście, tych spowodowanych wypadkiem), zwłaszcza zaś o bólach głowy, zaburzeniach równowagi, drętwieniach palców, mięśni karku (są to problemy neurologiczne, jednak typowe dla urazu kręgosłupa szyjnego). Jeśli takie problemy występują, należy poprosić lekarza o skierowanie na konsultację ze specjalistą, jednocześnie można wspomnieć o wpisanie w zaleceniach medycznych „ćwiczenia na basenie” (najprostsza, a zarazem najbezpieczniejsza forma rehabilitacji). Niektórzy medycy zbywają swoich pacjentów twierdzeniem, że to normalne, że może jeszcze boleć pół roku, aż wszystko wróci do normy. Owszem wróci, tylko ubezpieczyciel, który ma wypłacić odszkodowanie widząc dokumentację medyczną z leczenia powypadkowego skończoną po dwóch tygodniach i dwóch wizytach, wypłaci grosze. Konieczne są zatem regularne (co dwa, trzy tygodnie) wizyty u lekarza, choćby tylko po to, by przepisał nam nową maść, czy dawkę tabletek przeciwbólowych. Dla ubezpieczyciela zaś stanowi to dowód, że leczenie jest kontynuowane, bo pomimo znacznego upływu czasu nadal występują dolegliwości. Na tym etapie (pomimo, że leczenie jeszcze trwa), możemy zgłosić szkodę osobową. Jeśli decydujemy się na samodzielne dochodzenie roszczeń (nie polecam), ubezpieczyciel przysyła jakieś druki do wypełnienia (bywają najeżone pułapkami), które należy odesłać i cierpliwie czekać na pieniążki. Niestety Ubezpieczyciel nie powie nam, że należą nam się pieniądze za zakupione leki i sprzęt rehabilitacyjny, utracone dochody, zniszczone w wypadku ubrania, za dojazdy do placówek medycznych (czy wspomniany wyżej basen).
Pozornie drogie kancelarie odszkodowawcze są w tych sytuacjach znacznie skuteczniejsze, a przy tym służą poradą i wsparciem, oraz odciążają nas od wszelkiej papierkowej roboty i zaoszczędzają stresu. Jeszcze korzystniej współpraca z kancelariami wygląda w przypadku poważniejszych zdarzeń. Dla przykładu Votum S.A., gdzie mam zaszczyt pracować, jest firmą notowaną na giełdzie, o ustalonej renomie na rynku odszkodowawczym, wzbudzającą respekt, z którym Ubezpieczyciele muszą się liczyć. Firma dysponuje nawet własną kliniką rehabilitacyjną (Votum Rehaplus), o światowym wręcz standardzie i współpracuje ze specjalistami wielu dziedzin, w tym z biegłymi z zakresu ruchu drogowego, rekonstrukcji wypadków, oraz medycyny sądowej.
Kończąc wspomnę jeszcze o statystykach zdarzeń drogowych, w których zgłoszono szkody osobowe. W krajach UE (niestety tych zachodnich), prawie 20 % zdarzeń dotyczy także szkody na osobie, u nas zaledwie niecałe 2 %, przy czym wysokość wypłacanych odszkodowań jest żenująco niska (w porównaniu do zachodu), czego główną przyczyną jest fakt, że przeciętnego Niemca, Francuza, czy Holendra reprezentuje prawnik specjalizujący się w dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych.
mgr Henryk Kokot
Specjalista odszkodowawczy