naprawa - czy to się wogóle opłaca?
Jest taka sprawa - niedawno odkryłam, że w zapomnianym garażu na zapomnianej działce, stoi sobie taki mały fiacik.
Sek w tym tylko, że własnie stoi tam od około 20 lat (rok produkcji to 1984) wogóle nie ruszany i w teoretycznym zamknięciu (niby w garażu, ale blaszanym i o nieznanym stanie dachu) - jak go widziałam ostatnio na oczy, to w stanie wizualnym był bez zarzutu (żadnych śladów korozji).
Powod jego nieuruchomienia nigdy nie został do końca zbadany - auto zgasło na światłach i więcej nie odpaliło - nawet po ładowaniu akumulatora się nie odpalało, wycieraczki z dużym trudem działały, a raczej zacinały się po szybie - prawdopodobnie słaby akumulator, który był nie zmieniany od nowości albo cokolwiek innego co mogło być powodem jego braku mocy, ale np cewki czy świece podobno zostały wykluczone...
Co w obecnej sytuacji można z tym fantem zrobic, a raczej - co jest najbardziej opłacalne?
Ja bym chciała przywrócić go do życia, ale z kolei nie chcę też przeinwestować ponad jego wartość... W dodatku nie znam nikogo kto by to 'po znajomości' mogł zrobić po cenie np samych materiałów.
Re: naprawa - czy to się wogóle opłaca?
jak by co mam orginalny aparat zapłonowy z oryginalnymi przewodami po regeneracji przez mojego ojca ktory sie znał na maluchu od podstaw, gazniki mam jeszcze nawet do 600ccm, rozrusznik na linke tez fuul sprawny, patyki (te do migaczy i wycieraczek nowe jeszcze z metka fabryczna nigdy nie zakładane) pradnice mam jeszcze dwie,kondensator i pare innych drobiazgów tez nowych :D kiedys sie kupowało to co było bo jak sie zepsuło to sie z regóły nie dało dostać :roll: