Rząd szykuje nam koniec napraw bezgotówkowych.
Koleżanki i koledzy, dotychczas przekręty pisuarów dotykały nas w zasadzie tylko pośrednio, ale sytuacja się zmienia. Do sejmu trafił projekt ustawy o świadczeniu usług odszkodowawczych. Ciekawostką jest fakt, że kilka dni wcześniej niejaki Grzegorz Bierecki, senator (tak, ten sam spec od wyprowadzania kasy ze SKOKów i właściciel fundacji "Kocham Podlasie", która chciała ulokować 70 mln w depozycie Getin Banku), umoczony w aferę KNF, zmienił art 9 tejże ustawy i obecnie brzmi ona "Nie można przenieść wierzytelności z tytułu czynów niedozwolonych na doradcę lub osobę trzecią". Oznacza to - ni mniej, ni więcej, że ubezpieczyciele mogą nas "dymać" na potęgę, bo żaden adwokat, kancelaria, czy firma odszkodowawcza, nie będzie mogła podjąć czynności na dotychczasowych zasadach (honorarium ustalone jako % /prowizja/ od wygranej sprawy). Najpierw poszkodowany będzie zmuszony złożyć pozew cywilny, zapłacić wadium, ponieść koszty sądowe, honorarium dla prawnika, a dopiero potem może liczyć, że wydana kasa mu się zwróci. Mało tego, jeśli po wypadku osoba poszkodowana, zostanie sparaliżowana, niezdolna do czynności prawnych, to kto będzie walczył o godziwe odszkodowanie? Kto będzie zakładał sprawę i "kopał" się z ubezpieczycielem, w przypadku zaniżonych kosztów naprawy pojazdu? Powszechnie wiadomo, że ubezpieczyciele "oszczędzają" na wycenach i ich kosztorysy, zwykle opiewają na kwoty znacznie niższe, niż te sporządzone przez ASO (różnice sięgają od kilku tys zł do nawet kilkudziesięciu). Co gorsza ASO także nie podejmie się naprawy bezgotówkowej, bo warunkiem jest cesja prawa do odszkodowania.
Miłej lektury.
https://motoryzacja.interia.pl/wiado...ampaign=chrome