3 załącznik(i)
Alfa Romeo GT 1.9 JTD 150
Czołem. Po ośmiu latach przywiązania do PSA (C5 a następnie 407) nabyliśmy z małżonką GT JTD a było to tak....
Czas zmiany miejsca pracy, wszędzie daleko, 407 się zaczyna biesić, deliberujemy z małżonką o zmianie auta. Skrajnie (vqu***) zdenerwowany na eko-onanistów - na marginesie żaden z tych mundrali nie ma bladziutkiego pojęcia o niskim i wysokim smogu- przeglądamy ogłoszenia z ze wszech miar brzydkimi Seatami tedeji bez DPF I dwumasy, bo ma być oszczędnie. Nuda, nuda, nudaaaa.... Pewnego wieczoru racząc się NERO D'AVOLA prosto z Sycylii, wśród tych biednych Seacin ukazała się ONA. W kolorze krwistej czerwieni GT Q2 JTD 170 z potyranym przednim zderzakiem, słabą historią serwisową, niedziałającą klimą. Uff ciśnienie wzrosło, uderzenia gorąca i zimna naprzemiennie (koua, andropauza? Się zastanawiam...) Piękno (no i, było nie było, ekonomia) w najczystszej postaci, które spłynęło z desek kreślarskich Bertone i łypie na nas zalotnie ze zdjęcia w ogłoszeniu. Decyzja, telefon, za późno. Całe szczęście! Dobra, czas zacząć kupować rozumem, a nie oczami, ale decyzja zapadła nieodwracalnie. Będzie GT. Przeprowadzony rekonesans na pejsbuku, tydzień poszukiwań i... JEST! Śliczna atramentowoskóra, srebrna Funia. Trochę mizerne informacje w ogłoszeniu zatem godzinna rozmowa ze sprzedawcą i decyzja zapadła. Zadatek przelany i w drogę. Tłukliśmy się 8 godzin autobusami (ależ się człowiek odzwyczaił od takich niewygód!!) I jest, czeka, kurcze mrugnęła do mnie?? Wymiana gotówki na kluczyki oraz 3 teczki rachunków i do domciu. Zacharczała charakterystycznie, kompresor kliknął, czujniki cofania zapiały, turbo cicho, tempomat działa, jest dobrze. Na Aminę matkę Mahometa, ależ ona sztywna!! A jak głośno!! Ale sylwetka przyciągająca wzrok przechodniów rekompensuje z nawiązką te - już nieistotne - niedogodności. A oto i sama gwiazda Funia.