Nawet bardzo prawdopodobne. Tarcze nie lubią takiego hartowania ;) U mnie tarcze wygladaja jak nowe, zuzywaja sie bez jakis problemow. Ranty sa niewielkie, minimalnie wiekszy od wew strony.
To jest widok strony w wersji do druku
Nawet bardzo prawdopodobne. Tarcze nie lubią takiego hartowania ;) U mnie tarcze wygladaja jak nowe, zuzywaja sie bez jakis problemow. Ranty sa niewielkie, minimalnie wiekszy od wew strony.
A może warto przyjrzeć się zaciskowi hamulcowemu i zobaczyć czy tłoczki i prowadnice prawidłowo odbijają i są nasmarowane.
Sprawdzili hamulce przy przeglądzie. Żadnych rantów, tarcze proste, klocki równomiernie zużyte. Jedyna oznaka zużycia to przebarwienia na tarczach. Zaciski przeczyścili. Kasy za to dodatkowej nie wzięli.
Po kilku dniach puszczenie wróciło, a przedwczoraj coś piszczało jak wściekłe przy każdym skręcie kierownicą w lewo o jakieś 30 stopni. Nie mniej, nie więcej, tylko w tym konkretnym położeniu, przy dowolnej prędkości. Ustało samo po pół godzinie, w drodze powrotnej znowu, ale ciszej, wracało i znikało kilka razy. Teraz piszczy przy prostych kołach, po kilku minutach się uspokaja. Dostaję p.... od tego.
Mam to samo, nawet zrobiłem osobny wątek z filmami. Dochodzi do tego, że wstydzę się jechać nowym samochodem, bo się ludzie oglądają co tak piszczy.
Problem nasila się po kilku hamowaniach, a potem lubi zaniknąć jak jest kawałek trasy.
Kupiłem klocki Remsa tył i przód, żaden majątek i wymieniam. Powody są de facto dwa - fabryczne też bardzo brudzą felgę. Zobaczymy co to da, na pewno trzeba obejrzeć prowadnice i zaciski, bo na dłuższą metę to raczej nie do wytrzymania.
Ja tak samo.
Daj znać, czy wymiana na Remsę pomogła. Za 2 tygodnie wstawiam auto do ASO na wymianę oderwanego zderzaka z przyległościami (tak, da się to zrobić przy cofaniu), to umówie się, żeby od razu wymienili mi klocki. Tarcze wg ASO są ok, ja czuję pod palcem mały rant, ale to chyba normalne, że trochę wystaje. Żadnych rowkow na tarczy nie ma, rdzy, wszystko równomiernie starte.
Zaryzykuję wymianę samych klocków. Gdyby nie ta cena, to brałbym fiatowskie, bo one nie piszczały mi nawet na zjechanych tarczach.
Przy pierwszej wymianie klocków wynienialiscie takze tarcze? Czy wsadzaliscie na seryjne tarcze drugi konplet klockow? Wiem, ze to indywidualna sprawa, u mnie ranty są niewielkie ale zastanawiam sie czy pchac nowe klocki czy wymieniac komplet, przebieg 41 tys jeszcze jezdzi zestaw seryjny
Na tarczy jest parametr MIN TH ustalajacy minimalna grubosc tarczy ale jak patrzylem na takiej nowej np Brembo to nie ma bata zeby nie zuzylo sie po jednych klockach i bylo więcej niz ta wartosc
Po wakacjach będę wymieniał klocki (przód) może dociągnę do 70 000 km . Parę dni temu oglądaliśmy tarcze i śmiało starczą na drugi komplet klocków. Dodam że dużo hamuję silnikiem . Teraz doceniam że warto tak robić a nie ciągle noga na hamulcu jak to niektórzy robią ;)
70 tys na pierwszych, fabrycznych klockach?
Tak na fabrycznych :) Mam ponad 60.000 i klocki są lekko ponad 50 % zużycia. Każdy dojazd do ronda , skrzyżowania , świateł itd itp dosyć wcześnie hamuję silnikiem . Jadę np 90 km/h to na 4 bieg , potem 3 bieg i blisko np ronda używam hamulca. Często widzę w lusterku jak budzę kierowców którzy jadą za mną że muszą zacząć myśleć dlaczego tak blisko mnie podjeżdżają . To oni zużywają klocki bo nie myślą ;)
Żadna filozofia, tylko styl jazdy. Ojciec w pandzie klocki i tarcze oryginalne zmienił po 115000 dopiero. A opony oryginalne wyrzucił z bieżnikiem 6,5mm bo sparciały ze starości przy przebiegu 130000 po 8 latach.
Ja w ccs klocki pucharowe ferodo zajezdzilem do gołej blachy po 6000km
Dorzucę przy okazji że byłem ostatnio na przeglądzie po 30.000km i mam jeszcze 80% klocków.
Co do hamowania silnikiem - ja to rozumiem i sam często stosuję, ale pamiętajmy że hamulec w naszym aucie jak i światła stopu nie służą tylko do wyhamowania naszego auta, ale właśnie do ostrzeżenia osoby jadącej za nami. Wszystko fajnie ale nie ośmieliłbym się powiedzieć, że "kierowcy którzy jadą za mną zużywają klocki bo nie myślą i muszą się zastanawiać dlaczego tak blisko mnie podjeżdżają". Trochę dziwna filozofia i tym bardziej nie rozumiem "chwalenia się" takim stylem jazdy. Światło stopu służy do ostrzegania, nikt nie jeździ i nie analizuje stylu jazdy Tipo przed sobą czy przypadkiem nie hamuje silnikiem. Wjedzie Ci ktoś w końcu w pupę to potem się będziesz wkurzać. Owszem, wina będzie jego. Ale rozwalone Tipo Twoje. I nerwy Twoje.
Osobiście preferuję czasem wręcz prewencyjnie musnąć hamulec jeśli wiem, że będę niedługo hamować żeby właśnie tego za mną ostrzec.
Powiem więcej - w skrajnych przypadkach wina za kolizję może być nawet kierowcy samochodu poprzedzającego, jeśli osoba jadąca z tyłu udowodni że np. za ostro zredukowałeś i auto zanurkowało bez zaświecenia się świateł stopu. A wideorejestratory ostatnio to powszechna rzecz.
Nie da się w jednym poście opisać osobistą jazdę w ciągu całego życia. Tamten tekst to był taki skrót myślowy. Oczywiście jak widzę przed sobą przeszkodę np wypadek to włączam awaryjne i do tego naciskam pulsacyjnie hamulec aby Ci z tyłu widzieli że coś się dzieje . Co do muśnięcia hamulca to też stosuję ale to jest muśnięcie a nie niepotrzebne hamowanie . No cóż tylu siedzi cwaniaków nam na tylnym zderzaku że prędzej czy później ktoś kogoś puknie ;)
Dla mnie hamowanie silnikiem to delikatne wyhamowywanie pojazdu a nie redukcja z 6 biegu na 2 i nur samochodu, bo sorry, ale klocki są tańsze niż sprzęgło i dwumas
Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
Ale to autor mial na mysli pewnie 6 na 5 potem na 4 na 3 i na 2 ot taka zabawa ;) :)
Redukując biegi z 6 na 5 apotem na 4 itd nie używając pedału gazu i sprzęgła to dla was nie jest hamowanie silnikiem . Widzę że młodzi kierowcy to lubią sobie podśmiechujki robić . 32 lata mam prawo jazdy. Troszkę pojeździłem T-55 , T-72 , Star 266 ,Bwp-1 . Ale co mogą wiedzieć młodzi ludzie którzy swoje doświadczenie nabierali na Playstation lub komputerze . Nie gniewajcie się ale troszkę pomyslunku nie zaszkodzi. Kierowca z tyłu ma OBOWIĄZEK trzymać odległość adekwatną do prędkości swojej jak i poprzednika. Szerokości koledzy ;) :)
NA CZYM POLEGA HAMOWANIE SILNIKIEM?
Wielu kierowców w trakcie zdobywania doświadczenia na trasie stopniowo coraz częściej zadaje pytanie: na czym polega hamowanie silnikiem? Zazwyczaj podczas standardowych kursów jazdy prezentuje się podstawową metodę hamowania, czyli hamowanie za pomocą przyciśnięcia dźwigni hamulca. Często też podaje się tę podstawową metodą jako najskuteczniejszą i poleca się ją jako jedyną opcję hamowania. Jak jednak można się przekonać z poniższego artykułu, hamowanie silnikiem to skuteczna i coraz popularniejsza metoda hamowania. Postaramy się teraz wytłumaczyć wszystkim zainteresowanym kierowcom, jak się hamuje silnikiem.
LEKCJA PIERWSZA: HAMOWANIE SILNIKIEM - WYMAGANIA
Na samym początku warto zaznaczyć, że opisywane przez nas hamowanie silnikiem nie jest najłatwiejszym sposobem hamowania. Aby prawidłowo wykonać ten manewr, należy być już minimalnie doświadczonym kierowcą i orientować się w zakresie swoich możliwości na drodze. W manewrze hamowania silnikiem najważniejsze jest, aby prawidłowo go wykonać. Świadomość i doświadczenie kierowcy jest kluczowe, aby hamowanie silnikiem było nie tylko manewrem bezpiecznym, ale także pozwalało na zmniejszenie zużycia paliwa w samochodzie. Skupmy się więc na odpowiedzi na podstawowe pytanie: jak hamować silnikiem?
LEKCJA DRUGA: JAK TO ZROBIĆ?
W trakcie hamowania silnikiem należy zwrócić szczególną uwagę na wskaźnik obrotomierza i na sposób operowania sprzęgłem. Te dwa elementy należy zgrać ze sobą, a dostosowanie symultaniczności tych działań jest kluczowe dla poprawności wykonania manewru. Zacząć należy od przestania naciskania dźwigni gazu, dzięki czemu samochód zacznie tracić szybkość. Następnie trzeba zredukować bieg na niższy. Eksperci doradzają, aby tę czynność wykonać najpóźniej jak to możliwe. Wcześniej należy nacisnąć pedał sprzęgła. Po zredukowaniu biegu przestajemy naciskać dźwignię sprzęgła - należy wykonać to umiejętnie, aby nie pojawiło się szarpnięcie. W ten sposób właśnie następuje hamowanie silnikiem â samochód wytraca swoją szybkość aż do chwili zupełnego zatrzymania. Podczas końcowego etapu zatrzymywania warto zastosować także hamulec nożny, ponieważ wtedy można mieć pewność, że samochód natychmiast się zatrzyma. Eksperci polecają ten sposób hamowania w trakcie codziennej jazdy, a także w szczególnych warunkach typu górzyste tereny, gdzie należy nieznacznie hamować podczas zjazdów ze wzniesień.
LEKCJA TRZECIA: HAMOWANIE SILNIKIEM A SPALANIE - CZY ISTNIEJE ZALEŻNOŚĆ?
Główną zaletą hamowania silnikiem jest to, że podczas tego manewru nie zużywa się paliwa, w przeciwieństwie do jazdy na luzie bez wrzuconego biegu. Można powiedzieć, że jest wyraźna korelacja między manewrem o nazwie hamowanie silnikiem a spalaniem â dlatego właśnie ten rodzaj hamowania jest tak popularny wśród kierowców. Eksperci często podkreślają, że warto wykonywać ten manewr, ponieważ rzeczywiście sprawia on, że oszczędza się paliwo. Co więcej, podczas hamowania silnikiem wolniej zużywają się klocki hamulcowe i tarcze, dzięki czemu można je rzadziej wymieniać. Na koniec chcemy podkreślić, że hamowanie silnikiem to manewr przeznaczony dla kierowców świadomych swoich możliwości, którzy swoimi działaniami nie spowodują problemów na trasie.
Ale kto napisał, że redukcja nie jest hamowaniem silnikiem?
Bo ja nie widzę nic takiego.
Pragnę tylko napomknąć, że sprzęgło i dwumasa także pracują przy hamowaniu silnikiem i zwłaszcza w silnikach z dwumasą powinno się to robić w miarę delikatnie.
Mi nie trzeba wykładać jak to się robi, bo znam to doskonale z użytkowania samochodu, zwłaszcza w trasie ze światłami..
Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
Ja robiłem prawko 32 lata temu, to nikt nie wpadł na pomysł aby hamować samochód redukując co chwila biegi.
Syn prawko robił 3 lata temu i jemu wręcz nakazywali hamować biegami, co miało znaczenie nawet przy egzaminie. Jak z nim czasem jadę i widzę jak męczy sprzęgło i skrzynię biegów to mi się żal robi jego samochodu. Próbuję go tego oduczyć ale pierwsze przyzwyczajenia są najsilniejsze.