To jest widok strony w wersji do druku
-
oczywiście;
tylko taka konserwacja ma sens
Mam kolegę który profesjonalnie sie tym zajmuje i robi to bardzo solidnie
Najpierw czyszczenie spodu, demontaż wszystkich osłon, wydechu, nadkoli, zderzaków itp
mechaniczne usuniecie ew korozji, ew konwerter rdzy jesli trzeba, epoksyd, masa konserwująca
no i oczywiscie woski we wszystkie profile , drzwi, maskę.
trochę się tego naoglądałem
Jesli ktos faktycznie chce tym jezdzic dlugie lata to warto
jesli masz na auto na kilka lat - szkoda pieniedzy.
kwestia podejścia i preferencji.
-
Zdejmowałem niedawno zderzak i u mnie nic takiego nie było.... może kwestia spasowania c
-
8 załącznik(i)
co do konserwacji.
Kumpel się zajmuje profesjonalnie ( ma firmę ) i właśnie odebraliśmy od niego zabezpieczone auto.
To Yaris żony. Ona się uparła że bedzie tym jezdzić do końca świata ..i jeden dzien dłużej bo tej kochana "kuleczka", jest zwinne, ładne (??) i ma webasto.
Dobra, jej auto, jej prawo.
Anyway.
najpierw mycie spodu, usuwane starych warstw, demontaż wszystkich osłon, wydechu, baku:
Załącznik 39601
piaskowanie
Załącznik 39602
Załącznik 39603
mycie i nalozenie konwertera korozji (nie zadne kwasowe) który zareaguje ze wszystkimi pozostalymi drobinami korozji które gdzies sie tam jeszcze mogą czaić:
Załącznik 39604
Załącznik 39605
potem ponowne mycie, suszenie i epoksyd
Załącznik 39606
i na koniec konserwacja - oczywiście solidne preparaty, nie żadne bitumy, autosmary czy inne wynalazki. Nie wiem czym teraz robi - chyba terosonem albo valvolinem.
Załącznik 39607
Załącznik 39608
Dodatkowo woski do wszystkich profili - progi, drzwi, maska, klapa, podwozie itp.
Jesli juz robić konserwację to w taki właśnie sposób.
operacja trwa tydzień - odstawia sie w poniedziałek rano , odbiór w piątek popołudniu lub sobota.
-
-
auto wielkości yarisa - ok 1500 - 1600zł
większe auto ok 1800 - 2000zł
-
A czy zakład daje na to jakąś gwarancję?
-
A na etapie produkcji koszt byłby 1/5 tego bo nie trzeba nic wybebeszać odrdzewiać itp. I tu ciekawostka: w samochodach można zamawiać niemal wszystko - słynna personalizacja: kolor uchwytu na papier toaletowy itp. Ale sobie tak spersonalizować żeby zrobili porządnie taką działke jak zabezpieczenie, to już nie.
Ja akurat autem prosto od dealera wjechałem na kanał i zrobiłem to i owo jako że wtedy nakład pracy jest najmniejszy, ale bez demontażu wydechu. To co na niego sie psikneło już dawno sie spaliło ;-).
-
oczywiście. 2 lata.
Uzupełnię - TAK, NA PIŚMIE.
Po roku masz przyjechać na darmowe sprawdzenie stanu powłoki, jakiekolwiek ubytki są uzupełniane.
aha, jeszcze jedno. W aucie w miarę świeżym w którym nie ma jeszcze większej korozji i nie trzeba niczego piaskować ceny są nieco niższe. Jakies 200-300zł mniej
-
Tyle to powinno kosztować, jak ktoś z tym nie robił a narzeka że drogo to niech się sam bawi na klockach przed domem.
-
Tylko takie rzeczy to powinny mieć auta fabrycznie.
-
To znów taki paradoks: pierwszy właściciel przeważni nie doczeka realnych problemów z korozją (występują raczej te o podłożu emocjonalnym ;-) bo wcześniej auto sprzeda. A kolejny jak będzie coś robił no to już trochę pudrowanie syfa i trzba piaskować odrdzewiać itp. ale generalnie plastikowa osłona całego spodu sporo w tym temacie załatwia.
-
Często myć po soli auto to podstawa i na wiosnę całe podwozie.
-
Cytat:
Napisał
marx30
To znów taki paradoks: pierwszy właściciel przeważni nie doczeka realnych problemów z korozją (występują raczej te o podłożu emocjonalnym ;-) bo wcześniej auto sprzeda. A kolejny jak będzie coś robił no to już trochę pudrowanie syfa i trzba piaskować odrdzewiać itp. ale generalnie plastikowa osłona całego spodu sporo w tym temacie załatwia.
masz rację.
Kilka razy to robiłem i z czasem się przekonywałem ze szkoda bylo kasy
Zrobiłem , pojezdzilem ze trzy lata, auto sprzedawałem.. i byl prezent dla nowego wlasciciela.
Raz zrobilem w uzywanym golfie VI - wsadzilem ciężkie pieniądze w usuwanie korozji , pomaloiwalem niemal cale auto, zakonserwowalem... po trzech latach zaczal sie tak mechanicznie sypac ze musialnbym wsadzil kolejne cięzkie tysiące... i to byl ten moment - trudny ale wymagajacy męskiej decyzji - sprzedajemy dziada . Ni eodzyskalem tej kasy ale tez nie wtopilem kolejnej.
Tak sie sklada ze auta zmieniam co 3-5 lat i do tego czasu (jesli mi sie zdarzy kupic nowe) i co 2-3 lata jesli uzywane. Wiecej tego błędu przy uzywanym nie popełnię. Przy noweym, jesli go polubię na tyle zeby zostal ze mną na dluzej - byc może. I wlasnie w przypadku tipo jesten to skłonny rozważyc. Mam juz swoje lata, prawie 50lat na karku, warunki są jakie są, trzeba kasę na emeryturę zbierac a nie wydawać na pierdoły i kto wie ile tym autem bede musial jezdzic.
Druga rzecz to fakt ze dzieciaki dorastają , pewnie niuedługo zrobią prawko i zgarną żonie yarisa i może właśnie ślubna wezmie tiptolca a ja bede musial poszukac ostatniego w swpim zyciu auta :)
Ale z drugiej strony - jesli trafi się fajny, zdrowy samochód uzywany i chce się z nim zostać na dłużej - to może warto. Tak zrobiła żona z yarkiem - autko naprawdę ładne, zadbane, oryginalne , z niewielkim , udokumentowanym przebiegiem. Pojezdzila z pol roku, wszystko ok, oczywiscie slady korozji na spodzie byly ( blacha na zewn idealna) to postanowila to zrobić. Moze faktycznie. Yarki są raczej mechanicznie dość niezawodne.
Ale taką decyzję kazdy musi przemyslec i podjąć sam.
Celowo nie podałem namiarów na warsztat który to robi - żeby uniknąć podejrzeć o chamską reklamę. Facet ma tyle zamówień że ma terminy zaklepane do czerwca. Reklamę robią mu klienci którzy polecają innym. Konserwatorów jest pełno ale ich fachowość pozostaje wiele do życzenia. Są tansi ale ich robota polega na umyciu podwozia i pierdolnięciu czarnego maziaja na spód albo - jak to reklamuje pewien brodaty jutuber ksywa "mili państwo", wielbiciel amerykańskiej motoryzacji - konserwacja w 3 godziny polegająca na umyciu spodu, pieprznieciu tajemnicznej substancji na wszystko jak leci - rdzy, syfu, plus wierceniu otworów w karoserii ( nie muszę mówić ze nie zabezpieczą krawędzi - bo jak w 3 godziny) . I to za jedyne 800zł .
kazdy robi jak uważa.
zdrowia !
-
widzę że jest tu wielu optymistów którzy sądzą, że teraz są złote czasy motoryzacji. Zabezpieczenia super, technologia super wiec po co zawracać sobie głowę. Dla sprostowania powiem, że 8 czy 10 lat to jest gwarancja na blachy tyle że jest to gwarancja na perforację. A to oznacza, że w ciągu 8 lat producent deklaruje, że nie będzie dziur na wylot. Także proces korozji może zacząć się dużo wcześniej. Mało tego, za czasów Cinquecento Fiat dawał tą samą gwarancję 8 lat na ten model, a jak to bywało to sami wiemy z perspektywy czasu. pozdrawiam
-
Ja tam po zimie pojechałem na myjnię z myciem podwozia ,potem 4 spray konserwacji i korzystając z ciepłego dnia wlazłem pod auto ,na wydech położyłem folię i zakonserwowałem podwozie ,choć było ok .To w 4 roku użytkowania ,koszt tych konserwacji 80 zł wliczając płyny z biedry :) .
-
Cytat:
Napisał
rajtkezjusz
Ja tam po zimie pojechałem na myjnię z myciem podwozia ,potem 4 spray konserwacji i korzystając z ciepłego dnia wlazłem pod auto ,na wydech położyłem folię i zakonserwowałem podwozie ,choć było ok .To w 4 roku użytkowania ,koszt tych konserwacji 80 zł wliczając płyny z biedry :) .
nie porównuj konserwacji pryskanych ze spraja do tych nanoszonych pistoletem w warunkach warsztatowych.
-
I tak 90% z Was odda te auta kolejnemu właścicielowi z "kompletnym" podwoziem niezależnie czy konserwowane czy nie. Ci nieliczni co bedą tym jeździć > 15 lat moga miec jakieś zagwozdki.
Jest kilka newralgicznych miejsc o które warto zadbać a większość spodu i tak przezyje lata, zwłaszcza gdy jest osłona od spodu.
IMHO jesli już to kluczem jest zrobienie tego od razu jak auto nowe.
-
Fakt, że jest dobrze zabezpieczony. Jednak na pewno zacznie gnić po czasie za nadkolami, w zakamarkach gdzie zbiera się pełno syfu. Jak nie odkręcisz to nigdy tego nie wyczyścisz.
-
Wahałem się taką decyzją przy pierwszym nowym samochodzie.
Wahałem się dokładnie kilka lat, dopóki, dopóty pełna paka świeżych pachnących bułeczek przewożonych na starym zdezelowany busie nie zaparkowała w moim bagażniku.
I co było dalej ?
Przychodzi rzeczoznawca i mówi - Panie szkoda całkowita - wartość naprawy 29,999 pln a wartość samochodu 29,998 pln.
Odpowiadam, że garażowany i to na dodatek pod kocem, wosk nanoszony co tydzień po myciu, olej wymieniany co 10kkm, święcony co roku w kościele, nie ma takiego drugiego zadbanego na świecie.
Rzeczoznawca: Racja, nie ma takiego drugiego. Niech popatrzę i policzę jeszcze raz .... faktycznie ma pan rację. Wartość wg Eurtax wychodzi 29,998 a koszt naprawy 29,999 - no cóż szkoda całkowita. Skończyło się odwołaniem i naprawą w kwocie 29,998 pln, ale to nie był już ten sam "bezwypadkowy" samochód, czy raczej w mowie handlarzy po "delikatnej stłuczce parkingowej".
Kolejny nowy samochód nawet nie zamierzałem próbować dodatkowo konserwować. Po 3 latach sprzedał się w kilka minut. Nie zdążyłem zrobić nawet zdjęcia na otomoto. Rudej jak i dodatkowej konserwacji nie widział.
A na koniec dodam, że na placu jest 13 letni i10 ( o zgrozo Koreańczyk, co to gnije już na linii produkcyjnej ), który też konserwacji nie widział i co roku na podnośniku słyszę to samo - panie zdrowiusieńki !
Tak więc, to co kiedyś planowałem dołożyć do konserwacji i czekać na cud, że może nie będzie szkody całkowitej albo się nie znudzi, to teraz odkładam na kupkę do kolejnego.
-
Ja konserwacje zrobiłem ale samemu zaraz jak przyjechał z salonu jak wiele innych rzeczy. Za kilka procent ceny takiej usługi i jak sądzę ze skutecznością zbliżoną do profesjonalnej. Po prostu takie hobby i wolę spędzać czas w garażu niż przed tv. Ale jak czytam że trzeba wydać 2 kpln konserwacja 2 kpln ceramika itp. to nie moje klimaty.