nieźle. zamiana świec przebiła mój ukradziony śrubokręt z kola zapasowego za 14 zl w ASO
To jest widok strony w wersji do druku
nieźle. zamiana świec przebiła mój ukradziony śrubokręt z kola zapasowego za 14 zl w ASO
A co powiecie na to. Kolega podjechał Mondeo w kombiaku żeby mu sprawdzili czujniki cofania bo mu ciągle piszczały. Zadzwonił na drugi dzień po diagnozę, i usłyszał, że wszystkie czujniki trzeba wymienić, bo są "zintegrowanie". Cena za naprawę 1200 zł. Nie zgodził się na wymianę i o 15 przyszedł po auto ale auta w warsztacie nie było. Tłumaczyli że elektryk pojechał na miasto sprawdzać te czujniki. Narobił awantury, ale tyle jego. U innego elektryka zapłacił za naprawę 150 złotych.
Jeśli chodzi o mnie to nie oddaje auta do warsztatu.99% robót wykonuje sam a jeżeli już autko ma być u mechanika to ja jestem razem z autkiem :okulary: żebym czasem nie został :sex:
W tamtym roku zmieniałem sprzęgło i jeszcze parę rzeczy i naparzałem razem z kolesiem.Mimo że byłem to i tak zdążył spieprzyć linkę o zmiany biegów :sciana: W warsztatach chodzi o przemiał a koleś nie miał czasu na zabawę,więc rozwalił ale linkę zdjął.Na szczęście udało mi się to poskładać i jest git,ale jak by mnie nie było pewnie by to podwiązał drutem o nie widać.Dodam że mechanik zaprzyjaźniony :dzialko:
Jaja słuchajcie są z tymi mechanikami bo przyszłą teściowa (hehe) jeździ Toyotą Rav 4 1.9 disel.. Ostatnio wybił czas na wymianę rozrządu (2gi raz) i co się okazało.. Rozrząd nie pękł ale był w masakrycznym stanie, po numerach i oznaczeniach mechanik stwierdził że jest to oryginalny rozrząd Toyoty (a auto na pierwszą wymianę zostało odstawione na serwis poczty polskiej..). Jak to gość usłyszał (mechanior) to skwitował krótko - że w Toyocie tego typu części są naprawdę cienko dostępne na rynku poza ASO a jeżeli już są to są naprawdę drogie więc śmie twierdzić że rozrząd nigdy jeszcze nie był wymieniany (przebiegu nie pamiętam, auto ma pewnie z 6 lat od nowości w rodzinie).. Pewnie ok 200tyś może lekko mniej.. To faktycznie mało prawdopodobne żeby na poczcie założyli oryginalne części bo znam trochę ten serwis (nie dokręcili dziewczynie śrub w kołach ostatnio jak była tam i jedna już wypadła).. Tak więc sobie wyobraźcie jak można kantować na rzeczy od której zależy to czy auto pojeździ jeszcze czy silnik będzie do kapitalnego remontu.. Brak słów..
pracowałem kiedyś na poczcie [jeździłem w konwoju] i potwierdzam to co mówi byrrt - oddając auto na warsztat z pełnym bakiem, odebrałem lżejsze o 20 l. :> Brak skrupułów.
Jakis czas dłuższy czas temu tata oddał auto (jeszcze poldka) do blacharza bo małej stłuczce.. W Caro+ było tak, że fabrycznie były dwa kluczyki - jeden od wlewu paliwa i stacyjki, 2gi od drzwi.. Tam był jeszcze 3ci od zabezpieczenia tzw. laski. No i jak zwykle mój tata zatankowane do pełna i oddał tak samochód na warsztat.. Paliwa nie ściągneli ale - uwaga - udało im się złamać kluczyk od "laski" w zamku wlewu paliwa.. Dodam, że auto miało do roboty przednie nadkole ;-) Samochód odebrał tata z zapchanym zamkiem - nawet się nie pofatygowali żeby wyciągnąć. Kraść to jedno ale żeby na chama pakować klucz w zamek mając w sumie tylko 3 do sprawdzenia?
mnie się numer z paliwkiem jeszcze nigdy nie przydarzył, ale w czasach gdy namiętnie jeździłem po mechanikach w baku były jedynie "opary"... wiecie jak to jest z LPG :P
W większości "cywilizowanych" krajów klient ma oddać kluczyki i ewentualnie może sobie poczekać w poczekalni jeśli warsztat takową dysponuje. Nie ma prawa przebywać w miejscu gdzie są naprawiane auta (dla mnie logiczne - niech mu coś się stanie to kto za to będzie odpowiadał?). Do tego nie ma przyjeżdżania z własnymi częściami. Tak samo jest na przeglądach, oddajesz kluczyki i czekasz aż sprawdzą auto. Tylko podejście do klienta też trochę inne...
widzisz Zielony jak to nas wypchnięto poza cywilizację? :P u mnie też nie przypominam sobie takich warsztatów.
To wam powie tak pracyje w serwisie hondy w warszawie i nasi kochani przelozeni tak nauczyli klijenow ze pozwalaja im wchodzic na warsztat gdzie jest duzo samochodow i podnosniki i nawet na blacharnie wchodza jak do swojego dmu a tam juz kazdy wie jak sprawa wyglada ciagnie sie ata niech lancuch strzeli w strone klijenta to i moze zabic a co leprze nawet z dziecmi przychodza zaraczke trzymaja wogole zero wyobrazni czy pod podnosnik wchodza z dzieciakami gdy jest podniesione auto do gory bo on chcial cos zobaczec ;/ ;/ zenada . A jak cos sie stanie to tylko odpowiada wlasciciel ;/ w innych serwisach kaza usiasc w poczekalni kawe podadza i nie maja prawa wejsc na czesc robocza warsztatu. A wczoraj co leprze jakie dzieciaki weszly na parking i zaczelo robic zdj hahaha bo nie widzialo sporotwych samochodow albo rozbitych aut mam na mysli tu ( Nsian GTR , Porsche , Viper ,Hondy to norma ';p lub stare auta jak MErcedesy z 1966 roku albo gole budy aut do odrestaurowania ;/ ) zero wyobrazni ..