To jest widok strony w wersji do druku
-
Dlatego, po moim stwierdzeniu, że jest "gość" i Jego odpowiedzi już odpuściłem temat, bo On ma swoją rację, przepisy są złe, nieżyciowe i w ogóle niepotrzebne.
Natomiast moje zdanie można poznać czytając post kolegi Kammara.
Nic dodać, nic ująć.
Tym bardziej, że sporo widziałem już na drogach i zatrzymuję się przy każdej kolizji/wypadku jeśli widzę, że może być potrzebna komuś pomoc.
Raz własnie młody chłopak, który jeżdżąc Tigrą stwierdził, że przepisy są po to żeby je łamać, spowodował wypadek na drodze i musieliśmy ratować starszego człowieka, który został zakleszczony w samochodzie, który spadł z nasypu i zawisł na drzewie. Człowiek był zakrwawiony, nieprzytomny, miał zmiażdżone nogi przez drzwi, auto było skierowane dziobem w dół, więc wisiał na pasach przytulony do kierownicy. Całe szczęście, że pomimo utraty przytomności oddychał i miał puls, bo nie było nawet możliwości przeprowadzenia jakiejkolwiek akcji reanimacyjnej. Szczęście, że niedaleko była jednostka straży pożarnej i szybko przybyli by kontynuować.
Młodemu oczywiście nic się nie stało, tylko samochód stracił przód.
Bo przecież przepisy ruchu drogowego są bez sensu i wszyscy je łamią, więc nie wolno być frajerem i też trzeba je też łamać...
-
Racje racjami, ale zobaczcie, gdyby nie kamerka w aucie to kierowca miałby koszmarnie przerąbane...
Jedziesz załóżmy przepisowo a tu nagle ci myk pod auto i jesteś w dupie... tłumacz się potem jak nie ma świadków...
-
To tak nawiązując do klimatu dyskusji: mnie jeszcze totalnie bawi ten lament na fotoradary.
Czy one kurła kogoś biją czy wlepiają mandaty losowo? Jak jeżdżę trochę tu i tam, w różnych warunkach, zdarza się czasem nieco przekroczyć prędkość o te circa 20% (mea culpa) tak ani jednego mandatu nie dostałem z fotoradaru (od miśków z resztą też). Kwestia czytania znaków i rozglądania się. Ogólnie jeżdżę przepisowo, nie lubię ryzykować choć do statystycznego Norwega mi pewnie daleko.
-
Cytat:
Napisał
jacek2
Można pojechać szybciej, ale tam gdzie jest pusto i przewidywania że coś się wydarzy są raczej zerowe......
No właśnie w tym rzecz, że do wypadków dochodzi głównie w sytuacjach, gdy się człowiek tego nie spodziewa. Jeżeli widzimy, że dzieje się coś nietypowego, to zwykle jest czas i możliwość zareagowania. W razie wypadku, zanim się połapiemy co się w ogóle dzieje, już jest dawno after birds.
-
Racja jak w starym powiedzeniu, gdybyś wiedział że się przewrócisz to byś usiadł.
(Automat) Autor dopisał treść. Post został scalony.
Wypadek zdarzenie nagłe spowodowane niespodziewaną przyczyną zewnętrzną.
-
Cytat:
Napisał
bartusssp
Wypadek zdarzenie nagłe spowodowane niespodziewaną przyczyną zewnętrzną.
Powodujące uraz lub śmierć [emoji16]
To tak do pełnej definicji wypadku wg. BHP
Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
-
Ruch drogowy to żywy organizm nigdy nie ma 100% pewnosci że nic sie nie wydarzy
-
Nie czytałem komentarzy pod filmem z google translatorem ale to 90km to pewnie zsumowana prędkość obu aut (przy czołowym to ma sens) bo kabina dziwnie nienaruszona.
-
Prędkości się nie sumują przy zderzeniu czołowym,
Nie będę się rozpisywał bo iest mnóstwo artykułów w internecie na ten temat.
Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
-
Cytat:
Napisał
Szary83
Dlatego, po moim stwierdzeniu, że jest "gość" i Jego odpowiedzi już odpuściłem temat, bo On ma swoją rację, przepisy są złe, nieżyciowe i w ogóle niepotrzebne.
Natomiast moje zdanie można poznać czytając post kolegi Kammara.
Nic dodać, nic ująć.
Tym bardziej, że sporo widziałem już na drogach i zatrzymuję się przy każdej kolizji/wypadku jeśli widzę, że może być potrzebna komuś pomoc.
Raz własnie młody chłopak, który jeżdżąc Tigrą stwierdził, że przepisy są po to żeby je łamać, spowodował wypadek na drodze i musieliśmy ratować starszego człowieka, który został zakleszczony w samochodzie, który spadł z nasypu i zawisł na drzewie. Człowiek był zakrwawiony, nieprzytomny, miał zmiażdżone nogi przez drzwi, auto było skierowane dziobem w dół, więc wisiał na pasach przytulony do kierownicy. Całe szczęście, że pomimo utraty przytomności oddychał i miał puls, bo nie było nawet możliwości przeprowadzenia jakiejkolwiek akcji reanimacyjnej. Szczęście, że niedaleko była jednostka straży pożarnej i szybko przybyli by kontynuować.
Młodemu oczywiście nic się nie stało, tylko samochód stracił przód.
Bo przecież przepisy ruchu drogowego są bez sensu i wszyscy je łamią, więc nie wolno być frajerem i też trzeba je też łamać...
Szczerze mówiąc nie chce mi odnosić do całości bo zrobiła się standardowo gówno burza. Proszę o wybaczenie. Odpiszę tylko Tobie, bo zapewne masz mnie za okropnego ściganta, młokosa itp. Nie to, żeby ten wpis miał to zmienić. Tak, przepisy czy też oznakowanie dróg jest w Polsce do dupy. Nie, przepisy nie są po to by łamać takowe. Tak, można jeździć szybciej niż ustawodawca postanowił, trzeba wiedzieć gdzie. I przy jakiej pogodzie. Bo postanowił głupio. Przepisy i oznakowanie w Polsce jest tragiczne. W ramach zawodu jeżdżę cały czas po całej Europie samochodem (nie tirem, normalnym) I wiesz co? Na zachodzie oznakowanie i limity są normalne. Z głową, logiczne, mądre. Jest równo, prosto, leć sobie 90 czy 100. Wjeżdżamy gdzieś gdzie jest ciasno? 50. Albo 30 jeśli ma to uzasadnienie. (widział to kto taką prędkość w mieście!? Przecież co drugi by się zapłakał) Chyba że nadal jest równo i dużo pasów. To nadal 90. W Polsce szału dostaje od tego jak za przeproszeniem jest nasrane znakami (w znakomitej większości bez sensu) i dość szybko zaczynam je ignorować dopasowując prędkość do warunków wedle mojego uznania. W górach na granicy Francja - Hiszpania jest jedno stałe ograniczenie 80. To, że jechać więcej niż 30 już raczej nie należy, to konkluzja do której ma dojść kierowca. Po to ma prawo jazdy.
Osobiście jestem za podniesieniem prędkości na niektórych odcinkach (zabudowany czy nie, ogólnie tam gdzie są warunki drogowe) , zlikwidowaniem POŁOWY znaków na trasach czy miastach i ostatnie, paradoksalnie najważniejsze, zdecydowanym podniesieniu kar za przekraczanie 50km/h w zabudowanym (włącznie z zajęciem pojazdu) sama utrata prawka jest średnia, wszyscy lecą 98 i gitara. Nie działa. W DE mogą zabrać prawko już przy przekroczeniu o 30 - ale decyzja należy do policjanta, czy było zagrożenie czy nie. Nie z urzędu, jak u nas.
To naiwny mit że na zachodzie ludzie jeżdżą wolniej. Nie jeżdżą. Ale mają normalne prawo drogowe, oraz zdrowy rozsądek (wyjątek: Belgia). Polacy w znakomitej większości jeżdżą bezmyślnie i samolubnie. I jeszcze raz bezmyślnie.
Reasumując nie uważam by to, że ktoś w naszym kraju postawił sobie tyczkę z numerkiem (albo raczej dwadzieścia) miało jakieś znaczenie. Na ten moment. To jak z tą bajka, zbyt wiele razy ktoś coś krzyczał, przestali reagować. To samo u nas ma miejsce. Osobiście kieruję się tym czy można, czy są przejścia itp. Na szczęście miesięcznie po tym padole łez drogowych jeżdżę może 6 dni w miesiącu. Pozostały czas spędzam jeżdżąc tam, gdzie jest cywilizacja. Zgodnie z przepisami. Bo są normalne.
Hejt za trzy, dwa, jeden...
-
Cytat:
Napisał
VanillaSky
To naiwny mit że na zachodzie ludzie jeżdżą wolniej. Nie jeżdżą.
Z tym twierdzeniem nie mogę się do końca zgodzić. W zeszłym roku jechałem przez UK, Francję, Belgię, Holandię i Niemcy do Polski. Nigdzie, w żadnym innym kraju, nie jeżdżą tak szybko jak w Polsce - nawet na autostradach bez limitów prędkości w Niemczech zdecydowana większość kierowców jedzie wolniej niż PL.
Cytat:
Napisał
VanillaSky
Polacy w znakomitej większości jeżdżą bezmyślnie i samolubnie. I jeszcze raz bezmyślnie.
Z tym za to się zgadzam w 100%.
-
Cytat:
Napisał
wkk01
Z tym twierdzeniem nie mogę się do końca zgodzić. W zeszłym roku jechałem przez UK, Francję, Belgię, Holandię i Niemcy do Polski. Nigdzie, w żadnym innym kraju, nie jeżdżą tak szybko jak w Polsce - nawet na autostradach bez limitów prędkości w Niemczech zdecydowana większość kierowców jedzie wolniej niż PL.
W pl ludzie jeżdżą dużo bardziej agresywnie, jakby trzeba było coś udowodnić. Ale ogólne prędkości są większe na zachodzie moim zdaniem. (zwłaszcza na drogach "wojewódzkich" które są dużo lepszej jakości) Trochę ludzi jeździ wolnej, ale większość rozwija prędkości jednak rzędu tych wyższych. Tak mi się wydaje. Może kwestia godzin w jakich jeżdżę.
Szczególnie podoba mi się autostrada pod Amsterdamem w godzinach porannego szczytu. Pięć pasów, samochodów pełno, co kilka metrów kolejny na każdym pasie i cała ta masa jedzie zgodnie 120 - 130 (poza pasem skrajnym, tranzyt standardowe 85), nikt nie odstawia dziwnych manewrów, nie sieje paniki. A ograniczenie do 100 obowiązuje wtedy. 😅 (na zachodzie są zmienne zakazy i ograniczenia, zależne od pory dnia czy pogody - kolejne świetne rozwiązanie)
-
no a u nas autostrada dwa pasy lewy 140 i prawy tiry 90 i co jakis czas osobowka dostawczak ktory je chce wyprzedzic i wyjezdza pod maske. przy takim ukladzie nie da sie jezdzic plynnie.
co do limitow predkosci kolejny absurd: nieuczęszczana ekspresowka dwa pełne pasy pobocze siatka przeciw zwierzętom i mostki dla nich, węzły co kikadziesiąt km- wolno 120 km/h. zajeb..ana po kokardy autostrada, co trochr zjazd, a tak to technicznie taka sama wolno 140 km/h.
-
Ja uwielbiam kierowców, którzy na DK gnają jak na autostradzie, nagle ograniczenie do 70 i fotoradar i co taki delikwent robi?
Zwalnia do 50 by przypadkiem mu zdjęcia nie zrobił, za fotoradarem jest skrzyżowanie z przejściem, ale tam już ma znów w okolicach 100.
Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
-
Cytat:
Napisał
VanillaSky
Tak, można jeździć szybciej niż ustawodawca postanowił, trzeba wiedzieć gdzie. I przy jakiej pogodzie. Bo postanowił głupio. Przepisy i oznakowanie w Polsce jest tragiczne. W ramach zawodu jeżdżę cały czas po całej Europie samochodem (nie tirem, normalnym) I wiesz co? Na zachodzie oznakowanie i limity są normalne. Z głową, logiczne, mądre. Jest równo, prosto, leć sobie 90 czy 100. Wjeżdżamy gdzieś gdzie jest ciasno? 50. Albo 30 jeśli ma to uzasadnienie. (widział to kto taką prędkość w mieście!? Przecież co drugi by się zapłakał) Chyba że nadal jest równo i dużo pasów. To nadal 90. W Polsce szału dostaje od tego jak za przeproszeniem jest nasrane znakami (w znakomitej większości bez sensu) i dość szybko zaczynam je ignorować dopasowując prędkość do warunków wedle mojego uznania.
Dopasowujesz prędkość do warunków wedle uznania, ignorując jednocześnie przepisy.
Zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie mój post nic nie zmieni. Ale jedno pozostaje niezmienne - w przypadku gdybyś był uczestnikiem kolizji w sytuacji kiedy "dostosowałeś prędkość wedle swojego uznania, ignorując znaki i przepisy", ponosić będziesz odpowiedzialność za skutki zdarzenia. Jesteś w stanie ponieść odpowiedzialność za to? Zdajesz sobie sprawę z czym to się wiąże? Naprawdę tak dużo masz sytuacji, że jesteś zmuszony w ten sposób ryzykować? Pomijając skrajne sytuacje życiowe, mało jest sytuacji w których ja osobiście jestem samemu w sobie wytłumaczyć, że warto w ten sposób ryzykować i że korzyści z jechania poza limitem prędkości są większe, niż ewentualna odpowiedzialność za uczestnictwo w takiej sytuacji w kolizji.
Kwestia tego, czy drogi w Polsce są oznakowane dobrze czy źle, czy limity są odpowiednie czy nie to temat na osobną dyskusję. Nie ma to jednak znaczenia w sytuacjach takich jak opisuję. Jechałeś niezgodnie z przepisami, za szybko -> możesz ponosić odpowiedzialność.
-
Z zasady robiąc wszystko/cokolwiek nie będącego w zgodzie z przepisami, obyczajami, zdrowym rozsądkiem czy opinią innych należy być gotowym na przyjęcie konsekwencji i podniesienie odpowiedzialności. Twoje pytanie jest zbyt ogólnikowe. Nie jestem tylko pewien czy mówisz o odpowiedzialności prawnej, czy też moralnej.
A sytuacji mam dość niestety dużo, taka praca. Ale to poza dyskusją, nie ma na świecie przepisów które by mi umożliwiały taką legalną jazdę.
Tu przypomina mi się temat fotoradarów, które również mnie wpieniają gdyż są postawione jako skarbonka a nie a miejscach odpowiednich. Znów, na zachodzie nie są oznakowane, są czarne albo ciemno niebieskie, jak nie wiesz że jest to się złapiesz teoretycznie. Ale się nie złapiesz, bo są w dobrych miejscach. Na wyjazdach do miejscowości. Praktycznie każdej. I przed grubymi zakrętami. I na to nie narzekam. Ale na długiej prostej postawiona nagle 50, foto i znów 90? Patologia. Ale to, jak mówisz, inny temat i ogólnie gruby off topic.
Adnotacja: dopuszczam możliwość, iż moja opinia jest wypaczona jakimś mniej lub bardziej błędnym przekonaniem o dużym doświadczeniu za kierownicą (nie mylić z umiejętnościami, tych nie uważam za nieziemskie) ponieważ niekiedy miesięcznie trzaskam tyle km co niektórzy w rok, ostatnio średnia trzyma się koło 16 tyś kilometrów miesięcznie..
-
Mentalnosc czesci ludzi w tym kraju tez jest zjeba*a. Bo po co na ograniczeniu do 140,90 czy 70 jechac tyle ile na znaku skoro mozna 20,30 czy 50 wiecej.
-
Cytat:
Napisał
bahamut24
Mentalnosc czesci ludzi w tym kraju tez jest zjeba*a. Bo po co na ograniczeniu do 140,90 czy 70 jechac tyle ile na znaku skoro mozna 20,30 czy 50 wiecej.
Tylko że niestety znaki i ograniczenia są ustawiane strasznie nadopiekuńczo. A to z czasem powoduje znieczulenie, zwłaszcza jeśli widzisz że gdzieś indziej jednak da się inaczej.
-
No już tak nie róbmy ideału z tego że za granicą - na zachodzie - jest tak wszystko z sensem. Ja spotkałem wiele ograniczeń tak samo absurdalnie ustawionych jak w Polsce. Albo ograniczenie do 80 a nie 90 jak u nas we Francji. No już takie udogodnienie i wzór do naśladowania że nie wiem.
-
Cytat:
Napisał
nightingale79
No już tak nie róbmy ideału z tego że za granicą - na zachodzie - jest tak wszystko z sensem. Ja spotkałem wiele ograniczeń tak samo absurdalnie ustawionych jak w Polsce. Albo ograniczenie do 80 a nie 90 jak u nas we Francji. No już takie udogodnienie i wzór do naśladowania że nie wiem.
Francja i Belgia to odmienny stan umysłu. Dodałem to kilka postów wyżej o ile pamiętam. Natomiast Niemcy, Holandia, Austria, Szwajcaria, Hiszpania, Portugalia, Wielka Brytania, Irlandia, od tych wszystkich narodów nasi organizatorzy dróg mogą się dużo nauczyć. Chociażby prawoskręt. Brak dziwnej strzałki która dodatkowo wymusza na Tobie zatrzymanie się (czego nikt nie robi) tylko dodatkowa odnoga idąca w prawo, bez sygnalizacji jedynie ze znakiem "ustąp pierwszeństwa". Takie przykłady mogę mnożyć cały wieczór.