Dla pewności sprawdziłbym go jeszcze omomierzem(wykręciwszy z auta oczywiście).
To jest widok strony w wersji do druku
Dla pewności sprawdziłbym go jeszcze omomierzem(wykręciwszy z auta oczywiście).
Tylko, że na LPG nie zauważyłem takiej przypadłości. Może dlatego, że to instalacja II generacji ...
Tak czytam i ostatnie posty przypominają mi temat w którym przed chwilą napisałem o wymianie filtra paliwa, który zminimalizował mi dziurę w przyspieszeniu oraz szarpanie na benzynie. Dalej mi się wydaję że kiedy puszczam gaz lub kładę nogę na nim to samochód reaguje zbyt gwałtownie w sensie że tak jakby urywał ciąg lub rwał do przodu. Teraz jest to prawie nie wyczuwalne, pisałem tam też o wymianie innych filtrów oraz oleju, nie wiem może to było u mnie problemem. Trochę się zagapiłem i zrobiłem 13 tys od ostatniej wymiany oleju, nie wiem co było wtedy jeszcze wymieniane ponieważ robił to poprzedni właściciel (w rodzinie).
Trochę odświeżę temat:
Sienka dalej ma humory. Teraz odpala "na kaprys".
Rano, po zakręceniu rozrusznikiem muszę ją przytrzymać
na ok. 2000 obr. to nie zgaśnie i po jakimś czasie da się jechać.
Jeżeli w czasie odpoalania nie uda się przytrzymać na obrotach, to zgaśnie
i jest ją strasznie ciężko odpalić ponownie.
Po odpoaleniu nie trzyma obrotów. Dopiero po nagrzaniu się,
i to po dłuższym czasie potrafi trzymać obroty, choć czasem też lubi zgasnąć.
Gdy już w końcu trzyma obroty, to po zgaszeniu i powtórnym uruchomieniu
dale gaśnie na wolnych. Dzieje się ta samo na benzynie i na gazie.
Oprócz tego dalej poszarpuje silnikiem i postukuje na wolnych obrotach.
Na wyższych pracuje w miarę równo, ale i tak wyczuwam poszarpywania.
Gazy spalinowe przy zasilaniu benzyną pachną niedopalonym paliwem.
W miarę rozgrzewania się silnika ten zapach zmniejsza się.
Auto rozpędza się do 160 bez większych problemów.
Szybciej nie próbowałem.
Świece wymienione prawie dwa lata temu i przejechały jakieś 30 kkm.
Kable zapłonowe wymienione kilka m-cy temu i przejechały ok. 5 kkm.
Filtr paliwa (benzyny) wymieniony niedawno.
Czujniki na kolektorze ssącym wyczyszczone, przepustnica wyczyszczona.
Czujnik położenia wału wyczyszczony, oporność ok. 1300 omów.
Aha, problemy z odpalaniem auto miało od samego początku, tj. od chwili zakupu przez ojca.
Nie dawał się uruchomić bez naciśnięcia gazu, po uruchomieniu zero problemów.
Zimą 2010 (o ile dobrze pamiętam) zerwał się albo spadł pasek rozrządu.
Jakiś znajomy mechanik (dawny pracownik POLMOZBYT-u) naprawił silnik.
Po dwóch i pół roku dostałem auto, ale miało już te wszystkie problemy.
Czy coś da się jeszcze zrobić, by SIENKA znów oddychała pełną piersią?
A silnik krokowy wymieniałeś? U mnie też nie odpalała bez dodania gazu, tzn odpalała kiedy chciała, nie trzymała obrotów i często gasła przy wysprzęglaniu. Wymiana silniczka wyeliminowała awarię.
Krokowca nie wymieniałem, myłem - czyściłem - moczyłem w benzynie.
Zaryzykuję.
Zrobiłem małą operację:
zauważyłem, że rura idąca od filtra powietrza do przepustnicy była prawie urwana.
Skleiłem Butaprenem, okręciłem taśmą papierową i ... Cud Się Stał Pewnego Razu!
Odpala (prawie) bez grymaszenia, choć trzeba gaz trochę docisnąć, bo bez tego ciężko,
trzyma wolne obroty (choć to jeszcze nie ideał), nie gaśnie.
Co prawda wczoraj rano (było zimno i wilgotno) odpalił z grymasami, a gdy przy
wycofywaniu spod domu zgasł, to strasznie grymasił i nie chciał współpracować.
Po przełączeniu na benzynę dał się namówić i zapalił.
Silnik dalej poszarpuje na wolnych obrotach i nie ma tej mocy, co kiedyś.
Przy przyspieszaniu czuć, że nie ma wielkiej chęci być wyścigówką, choć
daje się rozpędzić do 160 bez protestów.
AHA... UDAŁO mi się włożyć sprawną cewkę na podmiankę i nie stwierdziłem
żadnej poprawy, więc CO jeszcze?
Czy faktycznie to poszarpywanie na wolnych obrotach i ubytek mocy to
pozostałość po zerwaniu paska rozrządu?
A dzisiaj mam nową przygodę.
ROZJECHAŁ mi się cylinderek hamulcowy. Zauważyłem to, gdy autko
przestało hamować. Zapalała się też kontrolka płynu hamulcowego.
Cylinderek wymieniłem, Wszystko wyczyściłem, złożyłem, odpowietrzyłem,
no i klapa, bo dalej autko nie hamuje tak, jak dawniej.
Pedał hamulca wpada do podłogi i dopiero wtedy "COŚKOLWIEK" hamuje
i ściąga w prawo.. Przy odpowietrzaniu płyn ledwo wycieka z odpowietrznika.
Przed tymi wydarzeniami hamowanie było prawie poprawne. Nie aż tak mocne
jak nówka-sztuka, ale wystarczające. Teraz tylko-tylko.
CO ROBIĆ???
Dolewać płyn i odpowietrzać wielokrotnie wszystkie koła po kolei(zaczynając od najdalszego od pompy) aż do skutku.Bęben ciasno wszedł na szczęki?Jak luźno to trzeba ręcznie podkręcić zębatkę samoregulatora.
Zębatka samoregulatora podkręcona, bęben delikatnie ociera o szczęki.
I dalej to samo. Poodpowietrzam i SIĘ zobaczy.
Przy "pompowaniu" pedał hamukca nie rośnie i nie stawia wyczuwalnego oporu.
Jak ściąga w prawo to lewe koło nie hamuje, obwód lewego przedniego koła jest mocno zapowietrzony. .
Ospowietrzyłem lewe przednie koło i nie zauważyłem/nie słyszałem syku
uciekającego powietrza. Płyn wyciekał pomalutku, jak by nie było
ciśnienia. Efektu dalej nie ma.
No i SIĘ wyjaśniło.
Dziurawy był metalowy przewód hamulcowy dochodzący do cylinderka.
Zamówiłam nowy, założyłem i sienka hamuje równo.
Tzn. przy hamowaniu nie ściąga.
Hamukce dalej są mydlane, octowate itd.
Pedał hamulca wpada w podłogę bez większego oporu,
ale przy pompowaniu nie rośnie.
Poprawka: przy hamowaniu nadal delikatnie ściąga w prawo.
Koło prawe przednie i tylne lewe hamują JAKOŚ-TAM,
pozostałe prawie nic.
Kolego...przyłóż się do tego odpowietrzania.Powietrze jest w górnych odcinkach przewodów hamulcowych i niełatwo je stamtąd wykurzyć.Poluzuj odpowietrznik i depnij kilkanaście razy na pedał,zakręć odpowietrznik,uzupełnij płyn i teraz kilka razy dokończ odpowietrzanie tradycyjną metodą:pompuj.trzymaj.puść.Zrób tak z prawym tylnym i lewym przednim kołem.
Włożyłem trochę entuzjazmu w odpowietrzanie,
po kolei prawe tylne i lewe przednie i faktycznie.
Sienka staje dęba.
Wielkie dzięki.
Jak już odpowietrzałeś hamulce to trzeba było zalać świeży płyn i go wymienić w całym układzie, odpowietrzyć każde koło.
Lewe tylne odpowietrzone, prawe przednie już nie,
bo kiedyś dawno temu komuś się ukręcił odpowietrznik.
A nie mam wielkiej chęci wojować z zaciskiem.
Najprościej jest kupić drugi, ale z racji pracy nie mam
czasu ani głowy, by się tym zająć.
A wstawienie auta do warsztatu na razie nie wchodzi w
rachubę, bo drugie auto stoi rozbebeszone w naprawie.
Gdy to drugie auto (też na F) będzie jeździło, zajmę się zaciskiem.
Niestety do hamulców trzeba podejść kompleksowo. Nie ma mowy o oszczędzaniu czasu, roboty i kasy.