Jak się czyta niektóre historie to włos się jeży.
To jest widok strony w wersji do druku
Jak się czyta niektóre historie to włos się jeży.
Ja w liberty zapłacilem 920 i jestem świeżym kierowca bez żadnych zniżek :D
Z Wartą to i ja miałem do czynienia, sytuacja w skrócie: dojeżdżam do skrzyżowania, zółte więc zatrzymuję się na lewym, za mną słyszę pisk hamulców, gość jeszcze próbuje chyba zjechać na prawy, wali w astrę, spycha ją na chodnik, po czym wali we mnie w bok, spychając mnie na przeciwny pas, przez lewoskręt i słupka wyznaczającego skręt. Nasz wspólny błąd, nie było policji na miejscu, gość wypisał oświadczenie mnie i kierowcy astry. Szkoda zgłoszona, pani z Warty w rozmowach twierdzi że przez trzy tygodnie sprawca nie potwierdza im szkody. A 30 dnia od szkody dostajemy pisemko, ja i drugi poszkodowany że nie mogło być takiego zdarzenia bo auto sprawcy nie ma żadnych uszkodzeń...
a fotek na miejscu zdarzenie nie można było zrobić ?
Zawsze istnieje takie ryzyko, że sprawca wycofa się z przyznania do winy, albo nie potwierdzi udziału w zdarzeniu. Jednym ze sposobów obrony przed taką ewentualnością, jest zrobienie fotek uszkodzeń pojazdów i miejsca zdarzenia, oraz telefon na 112 (w trakcie, gdy sprawca pisze nam oświadczenie o winie). Dzwonimy, bo wszystkie rozmowy na tel alarmowy są nagrywane. Informujemy o dacie, godzinie i miejscu zdarzenia, oraz uczestniczących pojazdach, jak również podajemy nazwisko sprawcy. Jednocześnie mówimy, że interwencja policji nie jest konieczna, gdyż sprawca napisał oświadczenie. Na pytanie "dlaczego zatem dzwonimy" - odpowiadamy, że zabezpieczamy się przed ewentualnością wycofania się z przyznania do winy przez sprawcę. Rozmowy na 112 są przechowywane przez 6 miesięcy i w każdej chwili możemy uzyskać dowód potwierdzający zgłoszenie.
Sprawca prawdopodobnie naprawił swój samochód, a ubezpieczyciela poinformował, że nie uczestniczył w żadnej kolizji. Każdy ubezpieczyciel odmówiłby wypłaty odszkodowania, nie mając potwierdzenia zaistnienia zdarzenia. Możecie jednak (Ty i ten drugi poszkodowany) wystąpić z pozwem cywilnym przeciwko sprawcy, a wyrok w sprawie dołączyć do zgłoszenia szkody. Wtedy ubezpieczyciel będzie musiał wypłacić. Sprawcę zaś możecie śmiało skubać wynajmując samochody zastępcze na czas naprawy, obciążając rachunkami za holowanie i zabezpieczanie pojazdów, jak również kosztami sądowymi ( w tym ewentualną ekspertyzą biegłego).
Pozdrawiam serdecznie.
Dokładnie jak pisze kolega powyżej, zawsze dzwonie najpierw na 112 żeby zgłosić że zaistniała dana sytuacja po czym odwołuje zgłoszeni, robię zdjęcia, zresztą jak gościu podpisał oświadczenie a teraz się wypiera to tylko sąd wam pozostał, grafolog i tak dalej.
Nie odpuszczajcie jak bym gościa dokładnie nauczył żeby więcej tak nikomu nie zrobił !
Lekarstwem na takie pisemko może też być cesja wierzytelności (praw do odszkodowania) na firmę odszkodowawczą, ale jak to w każdym biznesie bywa nikt tego nie robi za "Bóg zapłać". Zainteresowanym podaję link do artykułu: Odkupywanie szkód - recepta na zaniżone odszkodowania? - Finanse-osobiste - Gazeta Prawna - wiadomości, podatki, prawo, biznes i finanse
Tylko nikt tego nie odkupi dopóki towarzystwo ubezpieczeń nie przejmie odpowiedzialności !
Od 01.04 br. zmieniły się nieco przepisy. Dokonując wyceny kosztów napraw, ubezpieczyciel nie ma prawa stosować cen zamienników o niepotwierdzonej jakości, naliczać amortyzacji na części użyte do napraw, oraz nie uwzględniać VAT w stosunku do poszkodowanych nie będących płatnikami VAT. Po wieloletnim praktykowaniu kantowania poszkodowanych, ubezpieczyciele "doigrali się" niekorzystnych wyroków i orzeczeń SN. Obecny stan prawny, dość jasno precyzuje obowiązki ubezpieczyciela wobec poszkodowanego i nie chcąc narażać się na kary nakładane przez KNF, za stosowanie niedozwolonych praktyk, ubezpieczyciele zmienili obiekt zainteresowania. Nie ma się w zasadzie czemu dziwić. Wszak zwykle z zaproponowanej Kowalskiemu kwoty odszkodowania, równej (lub mniejszej) połowie rzeczywistej wartości kosztów naprawy, warsztaty robiły kosztorysy wielokrotnie wyższe. Z racji wykonywanego wcześniej zawodu, mam wielu znajomych rzeczoznawców, którzy twierdzą, że nagminne jest stosowanie (nawet przez ASO) do napraw, części używanych!!!, bądź naprawianych!!! Zdarzają się przypadki, gdy pod nową skorupą zderzaka znajduje się "wyklepana" belka wzmocnienia, a struktura usztywniająca ma ubytki wypełnione pianką montażową! Na podstawie protokołu z takich oględzin, ubezpieczyciel zakwestionuje kosztorys naprawy i złoży zawiadomienie o oszustwie. Niby to walka pomiędzy warsztatem, a ubezpieczycielem, ale nie zapominajmy, że przedmiotem sporu w sprawie, jest pojazd poszkodowanego, który na życzenie organu prowadzącego dochodzenie, może zostać zabezpieczony. Tym samym poszkodowany, może zacząć sobie kupować bilety miesięczne na komunikację miejską...
:)ubezpieczenie lubie to