Tajemnicze rozładowywanie akumulatora
Zagadka dla detektywa
Co jakis czas (zdażyło mi się to 3 razy od lutego) po jednym- dwóch dniach postoju akumulator jest całkowicie wydojony (jak wsiadam do auta to nawet podswietlenie się nie zapala, nic kompletny pad, nawet przed próbą odpalenia silnika, która oczywiście nie przenosi efektu)
Ładuje akumulator i po naładowaniu sprawdzam: pobór na postoju po 1 min około 50 mA a po 10 minutach 20-10mA- wszystko OK (w 1 minucie przez około 10 sek ma 0,6 A potem spada do 0,2A a potam jak wyżej- to też normalne)
Napięcie ładowania 14V-14,15 V -OK
Pobór prądu max przy rozruchu na ciepłym 33 A (trochę mało choć to akurat lepiej. ale tego pomiaru nie jestem pewien - moze moj miernik cęgowy z funkcją zapamietywania maksymalnej wartosci jest niezbyt dokładny choć dałem za niego 400 pln)
Aku zmieniony w lutym na nowy (na starym działo się to samo - myslałem, ze to jego wina bo na nim wystąpił pierwszy raz ten objaw)
Naczytałem się róznych wątków na róznych forach ii jedyne co mi przychodzi do głowy to albo jakiś przekażnik świruje czasem i po padzie aku sam sie naprawia albo dioda w regulatorze napięcia/alternatorze coś świruje i zwiera czasem, albo jakiś kabelek ma przetartą izolację i czasem zwiera a czasem nie. Ludzie mieli też przypadki że było zwarcie w kablu od świec
Inne teorie????? Jak to sprawdzić? Pomysły?
Chyba codziennie przed nocą zaczne sprawdzać ile bierze pradu na postoju nie rozlączając auta od aku (zrobiłem taki patent z 2-ma drutami - mozna zdjąc klemę i auto zasilane jest przez amperowierz - oczywiscie bez włączenia silnika:)) Ale to upierdliwe...
Jest sens z tym jechać do autoelektryka? Pomierzy to co ja ,skasuje i powie, ze wszystko w normie....