Duuuży problem, Palio 1.2 biały dym, mrugające światła
Witam,
mam zarazem do opisania sprawę jak i prośbę o pomoc w podjęciu decyzji : otóż mam samochód Palio Weekend 1.2 KAT z Gazem Sekw.
Dnia wczorajszego jadąc na trasie s7, zdażyła mi się dziwna historia, w pewnym momencie zauważyłem że mi mrugają światłami, po sprawdzeniu że kontrolki są ok jechałem sobie dalej... do czsu aż w tylnym lusterku zobaczyłem że się kopce na biało.. kontrolki milczały. doczłapałem jeszcze ze 2 km. żeby nie stanąć na trasie tylko jakoś w dogodniejszym miejscu i tu zaczyna się cała historia.
Otworzyłem maskę, oprócz dymu wnoszę że na silniku można by obiad dla wojska ugotować, z olejem było ok w sensie nie dostał się do silnika nie wyprysł nie uciekł był gdzie być powinien, ale zbiorniczku chłodniczym susza. przezornie wożę ze sobą płyny, tak więc dolewam ... spory syk dużo pary, co dolałem przeleciało ze zbiorniczka pod silnik... już widzę dalej nie pojadę
zadzwoniłem do kumpla o pomoc, zcholowanie itd. w między czasie już oddtajał sprzęt ale ni huhu się nie chce odpalić choćby na chwilę. dodam że stałem na awaryjnych, po mniej więcej godzinie zaczął mi padać akumulator... to chyba normalne więc pomyślałem że nie chce ruszyć bo nie ma mocy na rozruch z akumulatora.
Zcholowaliśmy się z przygodami - będąc laikiem i świeżakiem za kółkiem podczas holowania wjechałem kuplowi w ogon - bywa - jemu nic się nie stało lekko zderzak dostał - u mnie do kosztów doszła lampa plus kierunkowskaz i gdzieś w stresie stracona tablica rejestracyjna przednia
Dziś dostałem info że jakiś korek spod silnika mi wystrzelił stąd utrata płynu chłodzącego - niby drobnostka - ale tu zaczynają się całe schody
Podobno zdążyłem zapiec silnik - regeneracja się nie opłaca więc proponuje mi wymianę silnika a co za tym idzie mnóstwa innych drobiazgów i mniej drobiazgowych rzeczy. Całość wyliczył mi na nieco ponad 4tyś zł (holowanie, szkody własne, zakup części, robocizna)
Moje pytanie najważniejsze - czy opłaca się mi go w ogóle robić - samochód doinwestowany wszystko prawie powymieniane na nowe(zawieszenie tył, przewody hamulcowe, linki, cięgna, wydech cały, miska olejowa, bak, klocki, całe hamulce tył, i mnóstwo upierdliwych drobnostek nowe)
Kolejne dwa pytania - jak to w ogóle było możliwe (!) przyznam że trochę go w trasie katowałem jakieś 130km/h ale no bez przesady 1.2 nie takie rzeczy czasem znosi a była niedziela droga prawie pusta ale żadna kontrolka temperatury na desce ani wskaźnik zagrzania silnika nic nie pokazywały- i kolejna sprawa czy mnie wali w głąba z ceną naprawy czy tak to właśnie wygląda - wrazie co prześlę wyliczenie
Dziękuję wszystkim cierpliwym za doczytanie do końca i ewentualne odpowiedzi