Z pamietnika prawdziwego mężczyzny
Część 1
PIĄTEK 19.06.
Obudziłem się z nagle z przeświadczeniem, że odkryłem coś epokowego. No, może nie na miarę Nagrody Nobla, ale przynajmniej na jakieś porządne wyróżnienie bym zasłużył. Rzekomo najlepsze pomysły wpadają do głowy podczas snu. Postanowiłem pisać pamiętnik i przyśniło mi się, że kobieta jest jak automatyczna pralka. Każdą da się odpowiednio zaprogramować i będzie działa zgodnie z oczekiwaniami. Odpowiednie słowa, trochę ciepła i czułości, kwiaty, miła kolacja itd. itp. i program działa. Zawsze wiadomo, co, kiedy i jak się stanie, i na co i jak zareaguje. Pralka i kobieta są w swym działaniu identyczne, z tą tylko różnicą, że pralki nie da się zapakować od tyłu.
SOBOTA 20.06.
Nie rozumiem dlaczego kobitom do seksu są potrzebne czułe słowa? Przecież gadanie podczas seksu to zbędne marnowanie czasu. Słowa rozpraszają, przeszkadzają i zmuszają do myślenia. A po cholerę przy seksie myśleć? Wczoraj kochałem się z żoną. Milczałem jak zawsze, no bo o czym tu gadać? O Księdzu Rydzyku i jego finansach, czy o fajansiarskiej polskiej piłce nożnej? O. Rydzyka nie lubię, a na piłce nożnej Stara się nie zna. No to milczę. A ona do mnie:
-Wiesz kochanie – a ja ją bzykam od tyłu – w Tobie już nie ma takiej czułości jak dawniej. Zaniedbujesz mnie. Mógłbyś chociaż czasami do mnie powiedzieć coś pieszczotliwie?
- D u p a wyżej KOCHANIE!!!
Lekarz powiedział, że szczęka może boleć jeszcze ze dwa tygodnie, ale złamania nie było.
PONIEDZIAŁEK 22.06.
Ja wciąż nie rozumiem kobiet, a swojej żony w szczególności mimo tylu lat małżeństwa. Wiecznie narzekają na swój wygląd. Za te jej maseczki, szmineczki, kremiki, piźdzki, to już bym sobie dawno mercedesa albo inne volvo kupił. Wczoraj narzekała, że ma małe piersi. Mówię jej:
- Kobieto nie masz większych zmartwień?
A ona mi narzeka, że się źle czuje, że powinna mieć większe, że może dałbym jej na silikony? [cenzura] babę, jak nic. Więc jej mówię:
- Pocieraj sobie kilka razy dzienne papierem toaletowym między piersiami?
-A to pomoże? Będą większe?
- Dupie pomogło.
Dentysta powiedział, że tę jedynkę to da się wstawić, ale tylko na metalowym implancie. Z dwójką nie będzie problemów, bo się tylko trochę uszczerbiła.
WTOREK 23.06.
Dziś rano córka przyszła, żebym jej pomógł zawiązać buciki. No, to wiążemy i wiążemy. Uczę ją o zajączkach i pętelkach, o motylkach zawiązujących skrzydełka, na kokardkę i takich tam sznurówkowych historyjkach, a ona mnie nagle pyta:
- Tato!! A dlaczego dziewczynki mają mniejsze stópki od chłopców?
- Aby w przyszłości mogły stać bliżej zlewu.
Chłopakom w pracy powiedziałem, że mi szczapa przy rąbaniu drewna odbiła. Swoją drogą widać, że to mamy córcia – ma to [cenzura].....cie gówniara.
PIĄTEK 24. 07
Kochany Pamiętniczku, przepraszam, że mnie tu tak długo nie było.
Ale w niedzielę przy śniadaniu w zeszłym miesiącu rozmawialiśmy z żoną na tematy religijne. Żona twierdziła, że kobieta to lepszy „produkt” Boga niż mężczyzna. Więc jej przypomniałem, że to mężczyznę stworzył Bóg jako pierwszego. A ona mi na to:
- Taaa… bo musiał zacząć od zera.
No szlag mnie trafił na gadzinę jedną hodowaną na mym męskim łonie to jej odszczeknąłem:
- Yhm. A jak chciał stworzyć kobietę to się potknął i powiedział „K u r w a”. I słowo ciałem się stało.
Na OIOM-ie trzymali mnie tylko przez tydzień. Chirurg szczękowy powiedział, że miałem szczęści, że szczęka mi się w mózg nie wbiła. Mój wstrząs mózgu to byłby przy tym pikuś. Dopiero wczoraj mnie wypisali.
SOBOTA 25.07.
Kobiety to zawsze mają jakieś pretensje. Wiecznie coś im się nie podoba i nie wiedzą czego chcą. Pamiętam jak byłem przy urodzeniu córki. Żona darła się jak głupia:
- Zróbcie coś z tym. Dajcie mi jakieś lekki. Ratunku to boli!!! To Ty powinieneś tu leżeć za mnie i skręcać się z bólu!!! To Ty mi to zrobiłeś!!!
Nie chciałem być niczemu winny jak zawsze, więc jej przypomniałem:
-Nie pamiętasz? Chciałem ci go wsadzić w pupę, ale powiedziałaś, że to będzie zbyt bolesne.
Lekarz wylądował na urazówce. Mnie nie sięgnęła. Wróciłem po dwóch tygodniach, jak wytrzeźwiałem, a ona się uspokoiła. Baby to zawsze zwalają winę na nas.
NIEDZIELA 26.07.
I niech mi ktoś powie, że kobiety nie myślą permanentnie, tak jak mężczyźni, o seksie. Siedziałem wczoraj wieczorem w barze z kolegą i tłumaczyłem mu jak smakuje ogolona cipka, bo on nigdy takiej nie miał szansy popróbować. Nie wiedziałem jak mu wytłumaczyć więc mu mówię:
- Wyobraź sobie, ogoloną cipkę i różowego Chupa Chups.
- No i?
- Więc ogolona cipka smakuje, jak ten lizak.
- A jak smakuje owłosiona?
-Jak lizak spod szafy.
Chyba nie zrozumiał. Bez flaszki nigdy nie zrozumie, więc idziemy do baru. Podchodzę i zamawiam dwie szklanki Whisky. A barmanka do mnie:
- Z lodem czy bez?
- Bez loda. – odpowiedziałem – Kolega nie będzie czekał.
I co? Nawet barmance lody w głowie. I niech mi któraś teraz powie, że tylko faceci ciągle myślą o seksie.
ŚRODA 29.07.
Po wczorajszej akcji poszedłem do pracy. Tym razem się udało. Miałem tylko pobite oko i rozcięte usta. Nie chciałem znowu sprzedawać, że to od rąbania drewna, więc przyznałem się, że to żona mnie pobiła. Chłopaki pytali: - Za co? No więc, powiedziałem im, że za to, że podczas seksu powiedziałem, do niej na „Ty”. Nie uwierzyli.
A co? Miałem im powiedzieć, że w trakcie ona do mnie powiedziała: - No już ze trzy miesiące się nie kochaliśmy. A ja jej odpowiedziałem: - Chyba Ty.
To i tak dobrze, że się skończyło, jak skończyło, a nie tak, jak wtedy, gdy wylądowałem ze wstrząsem mózgu, gdy dostałem w ryja mrożonym kurczakiem. Kurde seksu mi się zachciało wtedy przy lodówce. Przecież przy lodówce chyba każda lubi. Szkoda tylko, że nie w Tesco.
PIĄTEK 31.07.
Kochany pamiętniczku dzisiaj robię eksperyment. Chcę sprawdzić kto jest moim najlepszym przyjacielem: pies czy żona? Zamknę oboje na noc w bagażniku mojego Zaporożca. Zobaczymy, kto się będzie cieszył rano, że mnie znowu widzi.
To był ostatni wpis w odnalezionym pamiętniku. Życie prawdziwego mężczyzny potrafi być pełne niespodzianek.
WNIOSEK: MĘŻCZYZNA I KOBIETA MAJĄ RÓŻNE WYOBRAŻENIA O PRAWDZIWYM MĘŻCZYŹNIE
Część 2
PIĄTEK 8.10
Kochany pamiętniczku przepraszam, że mnie tak długo tu nie było, ale w gipsie to się po ciulu pisze. Pies nie przeżył. Żona niestety tak. Jak wyciągałem zwłoki Joka, to ta cholera zatrzasnęła mi klapę bagażnika. Zaporożec cały, tylko mnie składali przez pół roku, bo skomplikowane złamanie otwarte z przemieszczeniami plus amputacja palców to nie w kij dmuchał. Palce przyszyli, pół roku rekonwalescencji, no i musiałem nauczyć się pisać lewą ręką. Naprawdę Cię przepraszam, bo wiem jaki czułeś się samotny.
PONIEDZIAŁEK 18.10
Mamy nowego pieska. Wacuś się nazywa. Żona powiedziała, że w końcu i imię i wielkość psa są adekwatne do tego co noszę w spodniach. Skąd ona tego słowa się nauczyła to ja nie wiem. Sąsiad ostatnio się mnie pyta po cholerę na bramie wieszam tabliczkę "Uwaga pies", skoro takie małe gówno na podwórku trzymam? No, jak to po co? Durne pytanie, bo mi go już trzy razy zdeptali.
CZWARTEK 18.11
I znowu mnie miesiąc nie było. A to wszystko przez tych gości, co żona na imieniny sprosiła. A mówiłem jej, że sobie pójdę i nie będę przeszkadzał. Kazała zostać i podawać do stołu. No to zostałem. Cały wieczór zapie**alałem jak głupi stół – kuchnia, kuchnia - stół, stół – kuchnia. A jak podawałem sery szwajcarskie, bo moja żona to chciała ekskluzywnie, jej szef zapytał mnie znienacka:
- A co tak śmierdzi?!
K...wa… debil jeb...ny, a co może śmierdzieć, jak mu szwajcara pod nos podtykam? To mu powiedziałem:
- Albo córka się zesrała, albo żona majtek nie założyła.
Reszty wieczoru nie pamiętam, obudziłem się na chirurgii, a ordynator przywitał mnie jak swego, i powiedział, że te resztki wazy to cholernie źle się mi z twarzy wyjmowało.
WTOREK 23.11
Kobiety to nie lubią szczerości. Całe życie ględzą: bądź szczery i bądź szczery, mów co myślisz, powinniśmy się dzielić odczuciami i myślami, szczerość buduje a kłamstwo rujnuje, i takie tam inne bzdety. No więc, leżymy sobie w łóżku, późno już. Stara obrócona do mnie zadem to jej szepczę cichutko do ucha:
- Kochanie, może odwróciłabyś się do mnie przodem, będzie mi przyjemniej.
- Chcesz mnie mój kochany? – wyszeptała namiętnie z radością.
- Nie, tylko bąki puszczasz – odpowiedziałem szczerze.
No … zachciało mi się k..wa szczerości! Debil jeden. Lekarz na ostrym dyżurze zastanawiał się z czego mam łeb, że wytrzymał spotkanie z dębową szafką nocną. Tym razem tylko pięć szefów, będę miał pamiątkę na czole. I bądź tu szczery z kobietą.
CZWARTEK 25.11
Aaaa … zapomniałem Ci pamiętniczku napisać, że żona zabrała mnie na wakacje w góry. Potrzebowała, żeby ktoś jej torby nosił. Raz nawet wybraliśmy się nad rzekę i mogłem pospacerować, to wybrałem się wpław na drugi brzeg. Stoję sobie podziwiam góry, a ta krzyczy do mnie z drugiego brzegu:
- Głęboka?!
Nie słyszałem za bardzo, co krzyczy więc jej odkrzykuję:
- To nie Oka, to Dunajec!
Patrzę, a ta lezie na drugą stronę. Woda po pas, później po szyję i poniosło ją w cholerę. Gdy się wykaraskała ledwo żywa lezie do mnie i drze się:
- Ja ci k…wa dam do jajec.
Ostatni tydzień spędziłem na chirurgii w Nowym Sączu, nos mi nastawiali.
SOBOTA 27.11
Wczoraj znowu po ryju dostałem. Żonie znowu się amorów zachciało. Nie chciałem dostać po ryju, że mi się nie chce, więc zabrałem się za nią. Wiła się po łóżku jak piskorz, a ja ciężko harowałem. W pewnym momencie drze się do mnie:
- Warkocz k…wa, warkocz!
No myślę sobie to się babie zachciało, ale przecież nie będę oponował, co by po ryju znowu nie dostać, więc też się drę:
- Wrrrrrrrrr!
Przyjebała mi najpierw lampką nocną, a później wyszarpnęła spode mnie swój warkocz. Seks to jednak niebezpieczne zajęcie.
ŚRODA 1.12
Kobiety to o nic nie wolno zapytać. One zawsze zadają tysiące pytań. A jak Ty się o coś zapytasz, to je zaraz nerwy biorą. Ostatnio przy kolacji pytam się żony czy jest kiełbasa, a ta mi na to:
- Jest, Beskidzka.
No to się pytam grzecznie:
- Bez czego?
No i się nie dowiedziałem, bo dostałem deską do krojenia i ocknąłem się dopiero przy śniadaniu. Pobiegłem do lekarza, bo jakoś zawroty głowy i mdłości mnie brały, no ale przecież mu nie powiem, że mi żona przylutowała. Więc mu powiedziałem, że się z sąsiadem pobiłem, a on mnie pyta głupio:
- A co by było gdyby Pana żona pobiła?
- A to by było… trzeci raz w tym tygodniu – wymsknęło mi się nieopatrznie.
PIĄTEK 10.12
Wczoraj zapisałem się do PiS-u. Nie chcieli mnie przyjąć. Powiedzieli, że najpierw muszą mnie sprawdzić, wybadać, poznać moje intencje. To im powiedziałem, że albo dziś mnie zapiszą, albo rozgadam na całą parafię, że PiS nie chce przyjmować członków. No to się zgodzili. Ale przewodniczący strasznie chciał wiedzieć dlaczego tak bardzo chcę do partii. No to jak już mi wydał legitymację to mu mówię:
- Przychodzę dziś wcześniej z pracy, wchodzę do sypialni, a tam moja żona z jakimś facetem się bzyka. Poszedłem do kuchni walnąłem lufę, idę odpocząć do salonu, a tam moją córkę jakiś gówniarz popycha. No to wróciłem do kuchni, walnąłem kolejną lufę i wychodząc do Was z domu wykrzyczałem trzaskając drzwiami:
- No to ja Wam k**wy też wstydu narobię!
Wniosek: Prawdziwy mężczyzna jest jak Yeti. Wszyscy o nim słyszeli, a nikt nie widział.
Część 3
PONIEDZIAŁEK 07.06
Żyję. Wciąż żyję. Mój lekarz mówi, że to cud. Wczoraj pokłóciłem się z żoną. Smęciła mi i smęciła to jej powiedziałem w końcu:
- Gadaj sobie do woli. Mnie to i tak lewym uchem wpada, a prawym wypada.
Dziś lekarz założył mi opatrunek na prawe, a żona powiedziała, że mi już teraz nic nie wypadnie. Do lekarza ze mną poszła cholera jedna. Przy okazji tego ucha o niestrawności mojej żeśmy gadali i lekarz mnie pyta:
- A zgagę Pan ma?
No to mu mówię:
- A co nie widać?
Tylko po cholerę się na nią patrzyłem? Tym razem unik się nie udał i dodatkowo szycie brwi miałem.
SOBOTA 12.06
Szczerość jest przereklamowana. Z babami nie ma co szczerze w ogóle gadać. Wczoraj mojej żonie przyszło na jakieś czułości. Leżymy sobie, a ona do mnie z tekstem:
- Ty w ogóle nie jesteś o mnie zazdrosny!
- Jestem....
- Ciekawe, a co byś pomyślał, jakbyś się dowiedział, że cię zdradziłam z twoim najlepszym przyjacielem?!
- Że jesteś lesbijką...
Brew nie zdążyła się zagoić. Miałem drugie szycie i o dwa szwy więcej. Do trzech razy sztuka?
PONIEDZIAŁEK 28.06
Facet to nie powinien okazywać swojej radości. Byłem na imprezie z kolegami. Impreza jak impreza. Trochę popiliśmy, rozochocony wróciłem do domu. Trochę nawalony i radosny. Chciałem się podzielić tą radością więc klepię starą w dupsko z uśmiechem i wołam:
- Ty jesteś następna grubasku …
Nie zdążyłem dokończyć zdania, a ze szpitala dopiero dziś mnie wypisali.
SOBOTA 03.07
W poniedziałek idę do dentysty zobaczyć, czy implant jedynki mi się będzie trzymał. A wszystko przez te perwersje. Że też ludziom takie durnoty do głowy przychodzą. Wracam z***any z pracy, żreć się chce, wchodzę do chałupy, a moja stara stoi w drzwiach sypialni, oparta o futrynę, cała w lateksie i kręci pejczem. To się pytam:
- Co na obiad Batmanie?!
Obiadu nie było, a przynajmniej ja nie miałem, bo obudziłem się dopiero dziś po śniadaniu.
CZWARTEK 08.07
Czas to ma destrukcyjny wpływ na moją osobę. Dziś dostałem w ryj za spóźniający się zegar. Czy to do cholery moja wina była, że się spóźnił? Wchodzę do domu, a żona mi od drzwi smęci:
- Wiesz, dziś jak przechodziłam w przedpokoju to zegar spadł tuż za mną.
- Zawsze się spóźniał – odpowiedziałem szybko.
Kurde, za szybko. A niby czas to pieniądz. Mnie to kosztowało pięć stów za remont górnej trójki.
PIĄTEK 16.07
Czy wszystkie kobiety mają kompleksy na tle cycków? Wczoraj kupiłem parę płyt DVD. Mieliśmy z kumplami wieczorem pooglądać u Zenka. Żona się pyta po cholerę kupiłem płyty skoro DVD nie mam? No to ja się zapytałem po cholerę kupuje staniki? Ta brew to mi się chyba nie zagoi.
WTOREK 20.07
Ja to kobiet nigdy nie zrozumiem. Na przeprosiny za te staniki kupiłem żonie kwiaty. Wchodzę do domu. Całuję ją w policzek z uśmiechem. Wręczam kwiaty, a ta drze się na mnie:
- Tak, Tak! Teraz może będę nogi rozkładać przez tydzień? Co?!
Na to ją pytam grzecznie:
- A dlaczego? To wazonów już nie mamy?
No i za kwiaty dostałem po ryju. Teraz wiem czemu faceci nie kupują żonom kwiatów. Mają kurde rację.
PIĄTEK 23.07
Ten dzień w pamiętniku zapiszę sobie wielkimi literami i podkreślę na czerwono. Dziś głośno wyraziłem swoje zdanie w domu. Powiedziałem żonie, że jest głupią cipą i … uciekłem pod stół w kuchni, a ta się do mnie drze:
- Natychmiast wychodź spod tego stołu!
- Nie wyjdę! - krzyczę.
- Mówię ci wyłaź! – drze się znowu i sięga po wałek do ciasta.
- Nie wyjdę! – odszczekuję się jej dzielnie.
- Wyłaź, ty tchórzu! – drze się do mnie i wali wałkiem po stole.
- Nie wyjdę i już – podtrzymałem hardo swoją decyzję.
W końcu chłop musi mieć swoje zdanie!
Wniosek: Kobiety są jak anioły, tylko charakter mają diabelski.
Część 4
WTOREK
Mężczyźni to takie proste stworzenia. Co na sercu to na języku. Nie zastanawiamy się wiele tylko mówimy co myślimy. Kurde blaszka czasami trzeba jednak się zastanawiać, bo to się źle kończy. Przedwczoraj siedzę sobie przy kolacji, jak biały człowiek a żona wypada mi nagle z pytaniem:
- Dlaczego zespół napięcia przedmiesiączkowego nazywa się zespołem napięcia przedmiesiączkowego?
- Bo nazwa "choroba wściekłych krów" była już zajęta – odpowiedziałem bez większego zastanowienia. Obudziłem się po północy z twarzą w pasztetówce. Jednak warto czasami pomyśleć nad odpowiedzią.
CZWARTEK
W zeszłym tygodniu miałem już dość tego wszystkiego. Dość i już. Wchodzę do domu styrany i wrzeszczę do żony od drzwi:
- To koniec! Rozwodzę się z Tobą wiedźmo!
Wchodzę do kuchni i … nic nie widzę, nic nie słyszę. Na drugi dzień też nic nie widzę. Na trzeci dzień zacząłem trochę widzieć na lewe oko.
PIĄTEK
Wchodzę do domu, lezę do kuchni, patrzę, a tam zlew pełen naczyń. No wkurwiłem się, bo nawet odlać się nie ma gdzie, ale co mi tam. Stanąłem, wyjąłem i leję, a tu pech chciał, że żona z koleżanką przyszły i lezą do kuchni. Koleżanka wlazła pierwsza i drze pierze: - Ja pierd*lę, ale bydle!
To jej powiedziałem, że je zaraz schowam i niech się nie drze. Nie zdążyłem schować. Obudziłem się na neurologii. Tym razem było leciutko i bez uszkodzeń. Rzekomo na rozlanym Ludwiku się pośliznąłem. Ten Ludwik to musiał mieć pie…lnięcie.
PONIEDZIAŁEK
Wigilię spędziłem na chirurgii urazowej. Nawet fajnie było, tylko pierogów nie pojadłem, ale barszcz przez słomkę był zajebisty. A wszystko przez te prezenty pod choinkę. Siedzę sobie, czytam gazetę, a żona, jak każda kobieta, gdy czyta się gazetę, znowu zadaje pytanie.
– Co mi kupisz pod choinkę?
- Świeczkę zapachową – odpowiedziałem zgodnie z prawdą przeglądając właśnie kolumnę ze sportem.
- Aha... a co ty byś chciał? – żona drążyła temat.
- Ciebie, zapakowaną tylko w kokardę... – odpowiedziałem na odczepnego, bo w sumie co ja mógłbym od niej chcieć. Chyba tylko to, żeby znowu mi nie pierd*lnęła.
- No wiesz? Prezenty powinny być podobnej wartości… - burknęła do mnie obruszona.
- To dorzuć jeszcze dwie dychy
No i film mi się urwał, ale święta naprawdę były fajne. W końcu miałem raz święty spokój.
NIEDZIELA
Jakoś tak się dziwnie dzieje na tym świecie, że kobiety to na seks mają ochotę zawsze w soboty. Nie wiem czemu inne dni tygodnia są złe, a tylko sobotni wieczór jest dobry, no ale nie mi głupiemu się nad tym zastanawiać. Ot przyszła sobota i żona zaczęła się znowu do mnie dobierać. W pewnym momencie szepcze do mnie namiętnie:
- Kochanie, włóż od tyłu.
No to mówię jej:
- Żółw.
Do okulisty pójdę dopiero jutro, ale opuchlizna już schodzi. Dobrze, że lód był w lodówce.
ŚRODA
Dlaczego kobietom nie zamyka się gęba i opowiadają o wszystkich pierdołach nawet wówczas, gdy się ich nie słucha? Fenomen! Czasami człowiek ma już dość, więc odpowiada im, jak leci, ale okazuje się, że jednak z tym to trzeba uważać. Przedwczoraj żona zaczyna:
- Wiesz dawno temu moja matka miała w Krakowie idiotyczną przygodę...
- Naprawdę kochanie? – zapytałem grzecznie
- A ja myślałem, że urodziłaś się w Gdańsku.
Spałem na wycieraczce, nie byłoby tak źle, gdyby sąsiad nie nadepnął mi rano na palce.
SOBOTA
Kobiety potrafią być męczące i ... bez sensu. W ogóle świat jest jakiś bez sensu. Siedzę sobie zblazowany, a żona zaczepia jak zawsze:
- Podać Ci może obiad?
- Bez sensu … - odpowiadam zgodnie z prawdą
- A może wyszedłbyś na spacer? – męczy.
- Bez sensu … - odpowiadam zmęczony jej marudzeniem.
- To może zadam Ci zagadkę? – kontynuuje niezmordowana.
- No dobra – dałem za wygraną – wal.
- Co to jest? Owłosione i wchodzi do dziury? – pyta zadowolona moim zainteresowaniem żona.
- Ch..j – odpowiadam bez entuzjazmu i zaczynam czytać gazetę.
- A właśnie, że nie bo mysz! – krzyczy uradowana żona.
- Mysz w ci…ie? Bez sensu!
Wniosek: Pewne rzeczy wydające się bez sensu, mają w sobie ukryty sens.