Witam,
przepraszam bardzo za duplikat - ale pierwotnie do działu w który chyba mało kto zagląda, a sprawa poważna - i może okaże się pomocna dla innych, by nie dopuścili do podobnej sytuacji.

Wprawdzie witałem się już w odpowiednim dziale, ale nie zaszkodzi ponownie. Szkoda, że muszę to robić w niemiłych okolicznościach, ale potrzebuje porady.

Krótki opis problemu i jego skutki..

Wcześniej śmierdziało spalinami - sądziłem, że to kwestia niedrożności filtra DPF, bo i taka pojawiła się kontrolka, postanowiłem przegonić auto po autostradzie - dobrze widziałem, że coś dzieje, bo co kilka kilometrów śmierdziało dopalanymi spalinami - zgasła kontrola więc sądziłem, że jest ok.. I po chwili auto wkręciło się na max obroty i tylko ogromne ilości dymu - zjechałem od razu na pobocze, zgasiłem auto i jeszcze kilka sekund chodził na takich obrotach (dopalał się olej w turbinie) po czym zgasł.. To, że turbina jest do wymiany to oczywiste - pytanie jest - jaka jest szansa, że silnik to przeżył w miarę bezstratnie.. Sprawdzałem - olej w w silniku jest (nawet ponad norme niestety), żadnej plamy pod autem nie zostawiłem - auto już nie było odpalane tylko lawetą pojechało od razu do warsztatu..
Spotkał się ktoś z czymś takim - ktoś się wypowiedzieć w temacie? Co mogło być przyczyną? (Stawiam na zatkaną odmę - ona w tym silniku chyba jest przed turbiną) Czemu polecacie się przyjrzeć. Ogólnie - co dalej, oprócz regeneracji turbiny, wyczyszczeniu układu dolotowego, wyczyszczeniu (wymianie?) odmy, oraz wyczyszczeniu zaworu egr?

Kilka dodatkowych informacji - rocznik 2009, 89tyś przebiegu, turbina była właściwie eksploatowana od momentu zakupu auta - tj od jakiś 20tyś km. Wcześniej nie wiadomo, ale auto nie kopciło, trzymało moc i oleju nie ubywało. Olej miał być w następnym tygodniu wymieniany wraz z filtrami. Auto praktycznie nie robi tras - tylko miasto i to zakorkowane, bo Kraków

Pozdrawiam i dziękuje za zainteresowanie tematem