[Wiem, ze sie nie udzielam, ale zycie tak zapiernicza, ze sie nie ma kiedy udzielac ;)]

Sprawa jest taka: bystry diagnosta mnie uswwiadomil w SKP, ze jezdze z pusta puszka od DPF-a. Zeby byla jasnosc: pomysl nie byl moj, puszka zaspawana elegancko od gory, zeby nie bylo widac, wiec stawiam na ktorys z warsztatow.

Inwestowac w cro juz nie zamierzam. Jezdze teraz malo, bo wynioslem sie na wioske, a cromcia jest krazownikiem autostradowym, wiec i tak bede sie przerzucal docelowo na 4x4.

I teraz pytanie w kontekscie glownie tego DPF-a: widzicie sens wstawiania takiej fury do komisu zeby ktos mial dawce czy lepiej od razu dac na zlom? Serio pytam.

Na początek proponuję kodowanie znaków poprawić, bo nic zrozumieć nie można.

Sluszna racja, jakies cuda sie tu zadzialy ;)

Problem z DPFem w Cromie jest póki co iluzoryczny. Croma spełnia Euro4 i wg. najnowszego trendu auta mają być sprawdzane pod kątem DPFa od Euro5 dopiero. Dlatego jego brak jest iluzoryczny jeżeli chodzi o przeglądy.
Złomować szkoda uważam, pod warunkiem oczywiście, że trzyma sie kupy.
Poza tym wątpię, aby jakiś warszat go wyciął, raczej poprzedni właściciel.

Jak nie potrzebujesz tego auta a jest sprawne to zawsze możesz wystawić na sprzedaż z informacją o braku DPF-a i taką informację zawrzeć w umowie.
Co do samego DPF-a to moja Croma nie ma i nigdy nie miała DPF-a bo jest z rocznika 2007 - polski salon a dopiero po 2008 sprzedawane w Polsce miały seryjnie zakładane i tak jak kolega wyżej wspomniał nadal spełnia Euro 4.
Jeżeli ktoś wyciął to i zapewne wyprogramował z sterownika (gorzej jak tego nie zrobił) i w takim przypadku samo założenie DPF-a skończy się dużym problemem. A koszty programowania, czujnika różnicy ciśnienia, DPF-a będą sięgały kilku tys zł. Czy warto? Moim zdanie nie warto.
Są też tacy którzy zakładają DPF tylko jak jada do stacji diagnostycznej na sztukę :cool:.
Tak więc wybór nalezy do ciebie.