Witam
W zimie miałem zapchaną i zamrzniętą odme i skutek był taki że z 1l litr oleju dostał się przez turbo do układu wydechowego - dymił jak z parowozu a smród z rury jak z pieca olejowego
Mechanik wyczyścił w zimie odme, nawet wymienił ten element z klapkami odpowiedzialny za separacje oleju bo mówil ze cały pordzewiały był w srodku... Teraz, czyli trzy miesiące po tym zdarzeniu (i około 4.500 tys km) nadal po dluższej jezdzie wyczuwa się smrodzik przepolnego oleju z rury i spływają z niej nawet czasem takie kropelki czarnej sadzy....

Mechanik ogłądał turbo i mówił, że nie pouszcza- brak sładów oleju- wszystko z nim ok i ze to moze jeszcze potrwac bo katalizator był porządnie zaolejony i jak sie dobrze rozgrzeje to się wyśmierduje z tych resztek olejowego syfu....
Miał ktos kiedyś coś takiego? Wierzyć mu? Ile to może trwać? Dostanę wogółe pieczątke przeglądu? ;)

Silnik T JET 120 KM

Fakt, że przy zamarzniętej odmie, olej wydostał się przez turbo do wydechu, nie świadczy najlepiej o uszczelnieniu turbiny.
W takim przypadku lepiej już, jak wyrzuci olej przez bagnet.
Może uda się wypalić zalegający olej, dłuższą i dynamiczną jazdą po autostradzie.

Przez bagnet tez wyrzucilo...
No wlasnie jak dynamicznie pojezdze to sie bardziej wydymia bo hak spokojnie to wlasciwie juz nie czuc i nic nie widac tylko ta sadza czasem scieka

Zalega gdzieś w katalizatorze i tłumikach... Chce Ci się demontować i czyścić? Nie sądzę. Więc pojeździj dłuższe dystanse.