Witam.
Pierwszy post i niestety z prośbą...
W Marysi mamy dziwne objawy : zaczęło się od tego, że zapalała za 2, 3 strzałem. Później podczas jazdy zapalała się marchewka i silnik gasł (niezależnie, czy PB, czy LPG). Po chwili kontrolka gasła i można było odpalać i jechać do następnego "ataku"
Komputer pokazał dwa błędy : czujnik wału, czujnik wałka rozrządu. Czujnik położenia wału wymieniony w piątek rano. I było cacy do niedzieli wieczorem. Normalnie odpalał, nie gasł. Wieczorem objawy wróciły i co ciekawe nie ma błędów na komputerze...
Dodam, że poprzedni właściciel (auto mamy od 2 m-cy) robił silnik (obrócona panewka i "przeskoczony" pasek rozrządu), rozrząd i całą zabawę z tym związaną (głowica, zawory)
Marea 1.8, 2000 rok, przebieg 185.000 km (faktyczny i sprawdzony).
Czy może ktoś ma jakąś sugestię ?

Silnik gasnący nagle to może być właśnie czujnik położenia wału. Powinien zostawić ślad w kompie, ale może z jakiegoś powodu się nie zapisał.. Od razu wyprzedzę pytanie że miernikiem się go raczej nie sprawdzi

Dodam, że przy odpiętym czujniku położenia wałka rozrządu też nie odpala..

Witam ponownie.
Marycha właśnie wróciła od mechanika. Czujnik położenia wałka rozrządu wymieniony, czujnik położenia wału wymieniony, rozrząd (wałki) ustawione (były małe przesunięcia). Podczas jazdy ( po 10 km) na chwilkę zapaliła się marchewa. Po dojechaniu do domciu - po około 1h postoju zapaliła za 4 razem... Ręce opadają...

Kontrolka ok, ale jaki błąd na komputerze?

Teraz z kolei pokazuje błąd sondy. Zamówiona, jutro montaż...

A podpinali Ci analizator spalin? Może sonda jest dobra, ale masz gdzieś kabel przetarty? Wymieniając wszystkie czujniki po kolei, potroisz wartość auta, a problem nadal nie będzie rozwiązany.

Sam błąd to jedno ale co pokazał wykres z sondy? Jakie oscylacje napięcia? Matko jak widzę że ktoś w ciemno wymienia czujniki bo mu się błąd zapalił... ehh no ręce opadają ;)

Matko jak widzę że ktoś w ciemno wymienia czujniki bo mu się błąd zapalił... ehh no ręce opadają
Pragnę zaznaczyć, że nie tylko mechanicy jeżdżą autami, a poza tym jeżeli komputer pokazuje błąd, to chyba coś jest nie tak z danym elementem. Chyba po to są interfejsy diagnostyczne. No chyba, że się mylę... Jaki sens miała by zabawa z odczytywaniem błędów?

Wszystkie błędy były wywalone, a po każdej wymianie była poprawa...
Sonda wymieniona, a właściwie coś, co z sondy zostało. I chyba jest OK

Pragnę zaznaczyć, że nie tylko mechanicy jeżdżą autami, a poza tym jeżeli komputer pokazuje błąd, to chyba coś jest nie tak z danym elementem.
Otóż właśnie nie zawsze! I widzisz w tym jest problem że tak co niektórzy myślą.. Sterownik zgłasza błędy tylko na podstawie przekroczenia jakiś odgórnie ustalonych wartości ale nie analizuje w sposób inteligentny dlaczego dane wartości wykraczają poza normę. To tylko tępa elektronika, która w dodatku sama w sobie może być wadliwa. Odczytanie błędów powinno nas nakierować, ale pierwsze co zrobi diagnosta to po odczytaniu błędu lambdy uruchomi silnik i sprawdzi jak ona oscyluje - również za pomocą diagnoskopu bo po to on jest! Sprawdzi też inne parametry silnika, które mogą wpłynąć na pracę lambdy i taką metodą wyeliminuje inne usterki i dopiero wtedy zadecyduje o wymianie elementu. Jeżeli u Ciebie po wymianie lambdy jest ok to miałeś szczęście ale na przyszłość - diagnotyka to nie tylko czytanie błędów. Trzeba mieć pojęcie jak działa silnik, za co dane czujniki są odpowiedzialne, jakie powinny mieć mniej - więcej parametry w jakich warunkach.

Tobie się udało i najprawdopodobniej wymieniłeś sondę słusznie, ale to wcale nie musiała być sonda. Błędy w sterowniku silnika są

W aucie z naszymi rocznikami, wymiana sondy zawsze coś tam pomoże :) ale lejący wtrysk może wyrzucić błąd sondy, że o przerwanym kabelku nie wspomnę