PDA

Zobacz pełną wersję : Wypadek przy skręcie w lewo.



hak64
04-01-2015, 20:46
Jedną z najczęstszych przyczyn wypadków, jest nieprawidłowo wykonany skręt w lewo, bądź też nieprawidłowe wyprzedzanie. Wśród kierowców dominuje przekonanie, że to skręcający ma prawny obowiązek ustąpienia pierwszeństwa wszystkim uczestnikom ruchu, zaś w sytuacji gdy dochodzi do wypadku, bądź kolizji z pojazdem wyprzedzającym, to ten wykonujący skręt w lewo jest zawsze winny. Pomijając rzeczy oczywiste, czyli ciągłe linie, wiadukty, tunele i mosty, gdzie zmiana kierunku jazdy jest zabroniona i w takim zdarzeniu winny może być tylko skręcający, to już odpowiedzialność za kolizję z pojazdem wykonującym manewr wyprzedzania, nie jest tak oczywista. Wielokrotnie zdarzało mi się polemizować z kierowcami, którzy przekonani o swojej niewinności twierdzili " panie, przecież to ten skręcający w lewo zajechał mi drogę, to on nie upewnił się czy wykonanie skrętu nikomu nie zagraża", albo "przecież nie było tam zakazu wyprzedzania, ani ciągłej linii, a ja wyprzedzałem kilka samochodów na raz i nie miałem pojęcia, że ten dureń zajedzie mi drogę". W tych zdarzeniach kwestia winy pozostaje otwarta i w przeważającej większości zdarzeń, to skręcający w lewo okazuje się być poszkodowanym, a wyprzedzający winnym.
Do udowodnienia tej tezy posłużę się przepisami dotyczącymi zmiany pasa ruchu i zmiany kierunku jazdy. Zgodnie z art.22 ust 1,2,3 p.r.d. od kierującego zmieniającego kierunek ruchu wymaga się odpowiednio wczesnego sygnalizowania zamiaru skrętu, wykonania manewru zgodnie z zasadami ruchu (zjechanie do prawej krawędzi jezdni /przy skręcie w prawo/, lub osi jezdni /gdy jest to skręt w lewo/), oraz zachowania szczególnej ostrożności. Nie oznacza to jednak, że wykonujący manewr skrętu, w razie zaistnienia wypadku będzie zawsze odpowiedzialny za jego spowodowanie. Odpowiedzialność zostaje bowiem wyłączona w przypadku stwierdzenia, że do zdarzenia doszło wskutek nieprawidłowego zachowania innego uczestnika ruchu (np: wyprzedzającego kilka pojazdów jednocześnie).
Regulacje prawne dość jasno precyzują, że wykonujący manewr skrętu w lewo jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi poruszającemu się z przeciwnego kierunku jazdy, jednak kwestią sporną jest, czy taki sam obowiązek ciąży na nim w stosunku do pojazdu jadącego w tym samym kierunku? Co do tego, sytuacja była jasna we wcześniejszym stanie prawnym. W myśl art. 19 ust 1d. p.r.d. kierujący pojazdem mógł zmienić kierunek jazdy, pod warunkiem, że nie spowoduje to zajechania drogi innym kierującym, niezależnie od tego, z którego kierunku nadjeżdżali (z przodu, czy z tyłu).
Tego warunku nie ma jednak w obecnej ustawie, gdyż w art. 22 ust 1 p.r.d. najwyraźniej z niego zrezygnowano . Wyróżnione zostały dwa pojęcia "zmiana kierunku jazdy" i zmiana pasa ruchu". Przepis art. 22 ust 4 p.r.d. dotyczy wyłącznie zmiany pasa ruchu i nie ma zastosowania do zmiany kierunku jazdy (skrętu w lewo).
Jeśli zatem kierujący wykonuje odpowiednio wcześnie i wyraźnie sygnalizowany manewr skrętu w lewo, to ma prawo zakładać, że po pasie ruchu, który ma zamiar przeciąć, nie porusza się pojazd jadący w tym samym kierunku. Mógłby to być tylko pojazd nieprawidłowo wykonujący manewr wyprzedzania, bowiem zgodnie z art. 24 ust 5 p.r.d. wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar skrętu w lewo, może odbywać się tylko z jego prawej strony!
W przypadku wyprzedzania kilku pojazdów, wyprzedzający, w momencie zauważenia, że któryś z pojazdów sygnalizuje zamiar skrętu w lewo, powinien albo wyprzedzić ten pojazd z jego prawej strony, albo zaniechać manewru wyprzedzania. To drugie wynika bowiem z nałożenia na wyprzedzającego obowiązku zachowania szczególnej ostrożności, wynikającej z art.24 ust.2 p.r.d.
(opracowano na podstawie "Wykroczenia drogowe - komentarz" Ryszard A. Stefański

karwoj25
04-01-2015, 23:45
Bardzo ciekawy temat, tym bardziej, że tego typu zdarzenia są niestety dość częste na naszych drogach.
Kilka lat temu moja siostra miała właśnie taką kolizję, skręcała w lewo w posesję, za nią ustawiły się już samochody, które nie mogły wyprzedzić malucha z prawej strony. Kiedy z naprzeciwka było już wolne, siostra skręciła w lewo i wtedy w bok malucha wjechał z dużą prędkością mercedes, który chciał wyprzedzić całą oczekującą kolumnę.
Wiesz może kiedy zmieniły się zapisy ustawy regulujące te sprawy?

qronax
05-01-2015, 08:47
Fajny artykul :)
Hak a jak wg Ciebie wychodzi odpwiedzialnosc za to zdarzenie? Policja wystawila mandat na inna osobe niz sad: http://youtu.be/dUOFrRIJJ6E

hak64
05-01-2015, 09:29
jak wg Ciebie wychodzi odpwiedzialnosc za to zdarzenie? Policja wystawila mandat na inna osobe niz sad: Wielokrotnie już się wypowiadałem na ten temat (choć możliwe, że nie na tym forum) i zanim sprawa została rozpatrzona przez sąd, wskazywałem, kto zawinił. Policja miała prawo nałożyć mandat na kierującego peugeotem, ale tylko za jazdę po obszarze wyłączonym z ruchu! Nawet udało mi się pokłócić z paroma "znawcami", w kwestii odpowiedzialności za spowodowanie wypadku. Moja opinia, że nawet podczas jazdy oznakowanym radiowozem z włączonymi sygnałami uprzywilejowania (świetlne i dźwiękowe), nie unikną odpowiedzialności, u niektórych budziła uśmieszki i mnie zwymyślali od "znafców", ale jak się okazało, to ja miałem rację...
W tym konkretnym przypadku, właśnie fakt jazdy po obszarze wyłączonym z ruchu i jednoczesne sygnalizowanie zamiaru skrętu w lewo, były wystarczającymi przesłankami do odstąpienia od manewru wyprzedzania. Kierujący Peugeotem sygnalizując zamiar skrętu zmienił już pas ruchu zjeżdżając na "wysepkę", wykonywał więc manewr nieprawidłowo, a to powinno skutkować utratą zaufania i kontynuowanie manewru wyprzedzania przez policjantów z Vectry, było już nie tylko niezachowaniem szczególnej ostrożności , ale wręcz wykazaniem wyjątkowej nieostrożności, graniczącej z ryzykanctwem.

hak64
09-02-2015, 19:55
Poniżej wklejam dwa ciekawe przypadki, jakie dostałem do oceny. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś zainteresowany i chętny do wyrażenia swojej opinii (ustalenia winnego) w przedmiotowej sprawie.
"Jestem w szoku! Poprawcie mnie jeżeli się mylę...
Jadąc drogą osiedlową gdzie jest ograniczenie 30km/h i wiedząc, że będzie za chwilę parkować, zwalniam troszkę prawda? Więc tak tez moja sis uczyniła, wrzuciła migacz, do skrętu w lewo i będąc pewna że nic nie nadjeżdża z przeciwka zaczęła wykonywać manewr skrętu w lewo celem wjechania na parking. Wtem ni stąd i zowąd z cały impetem wjechał w nia (urwał jej przednie lewe koło) samochód, który ją wyprzedzał widząc, że ona skręca w lewo uprzednio dając migacz... Przyjechała policja i stwierdziła ze to jej wina bo nie zachowała odpowiednie ostrożności przy skręcaniu w lewo, no niech mnie ktoś poprawi ! Czy Ona była winna że facet w niedozwolonym miejscu zaczął ją wyprzedzać?? Przed pasami ! Widząc ze skręca !"
A to drugie zdarzenie:
"Moja mama też miała taką sytuację, prawie identyczną, z tym że sytuacja działa się w obszarze zabudowanym, ograniczenie prędkości do 50, linia podwójna ciągła, wcześniej było skrzyżowanie i przejście dla pieszych. Lekko na poboczu, ale jeszcze i na jezdni na boku stał traktor, jechał sznur aut i każdy go omijał po kolei, z naprzeciwka nic nie jechało. Mama wrzuca kierunkowskaz lekko omijając w lewo i nagle huk - nie popatrzała w lusterko, facet wyprzedzał z całą pewnością (bo byłem przy sytuacji) inne auta: na zakręcie, na podwójnej ciągłej, na skrzyżowaniu, na przejściu dla pieszych, z prędkością około 80-100km/h , jednym słowem skończony idiota. Fakt - wina może i była mojej mamy że nie popatrzała w lusterko, ale patrząc na to z drugiej strony - co ten facet robił w tamtym miejscu? Efekt przyjazdu policji: pierwszy mandat (również 1 kolizja) w 20-letniej historii kierowania pojazdami przez moją mamę."
Bardzo proszę o opinie!

miszko
12-02-2015, 16:33
Czytam to i myślę, że powinniśmy zobaczyć trochę więcej danych - może wizualizację miejsca lub zdjęcie? W takich kwestiach ważne sa fakty, a tutaj dużo emocji wchodzi. Oczywiście nasuwa się tutaj jedna myśl, że akurat w tym czasie w obydwu sytuacjach do czynienia było z idiotami (kierowcami), którzy przesadzili.

qronax
12-02-2015, 18:27
ważne co kto powiedział policjantom. sytuacja 1 i 2 mają to wspólnego że nikt nie popatrzył w lusterko (w opisie brak informacji że kierujący przed wrzuceniem kierunkowskazu spr. lusterko) czyli nie upewnił sie ze może wykonać manewr. jeśli wrzucenie migacza dawało by coś na wzór "pierwszeństwa" to manwewr wyprzedzania w tym kraju byłby nie wykonalny - nawet na drogach z kilkoma pasami
przypomina mi to ostatnio oglądaną sytuacje w "drogówce": facet wyjeżdża z parkingu skręcając w prawo w jednokierunkową. patrzy w lewo, pusto wiec ciśnie. a tu okazało że że koleszka jedzie pod prąd chcąc wjechać na ten parking - drobna stłuczka bo prędkości małe. kogo wina? wg policji (co i ja podzielam) wina wyjeżdżającego z parkingu. drugi uczestnik oczywiście dostał mandat za jazdę pod prąd

hak64
13-02-2015, 09:52
W pierwszym opisanym przypadku

Wtem ni stąd i zowąd z cały impetem wjechał w nia (urwał jej przednie lewe koło) samochód, który ją wyprzedzał widząc, że ona skręca w lewo uprzednio dając migacz... ten fragment świadczy, że skręcająca w lewo nie spojrzała w lusterko przed wykonaniem manewru, a skoro wyprzedzający trafił w lewe przednie koło, to w momencie podjęcia manewru skrętu, przez tą panią, on jechał już równolegle do niej (mógł więc nawet nie widzieć włączonego kierunkowskazu).
Drugi przypadek tylko pozornie jest podobny, bo:

Lekko na poboczu, ale jeszcze i na jezdni na boku stał traktor, To zaś zmienia postać rzeczy, gdyż mamy tu do czynienia, nie z manewrem skrętu w lewo, ale ze zmianą pasa ruchu, wymuszonym omijaniem stojącego na poboczu pojazdu. Ten drugi manewr, zgodnie art. 22 ust 4 p.r.d. wymaga od kierującego upewnienia się czy wykonanie go, nie zagraża zarówno tym nadjeżdżającym z przeciwnego kierunku jazdy, jak i tym nadjeżdżającym z tyłu (zajmującym ten pas podczas wykonywania manewru wyprzedzania). Sam fakt, że wyprzedzający naruszył tu kilka różnych przepisów, nie ma znaczenia w ustaleniu sprawcy zdarzenia (kolizji). Wyprzedzający prawdopodobnie mógł nawet stracić prawo jazdy za sumę punkcików, które uzbierał swoim manewrem (podwójna ciągła -5, skrzyżowanie-5, przejście dla pieszych 10, prędkość /o ile ktoś ją mierzył/ -6 do 10, jednak za spowodowanie kolizji odpowiada kierujący zmieniający pas ruchu.

hak64
13-02-2015, 21:05
Byłem dzisiaj u klientki, która 4 lata temu, wykonując skręt w lewo, miała kolizję z wyprzedzającym ją oznakowanym radiowozem policji (z włączonymi sygnałami uprzywilejowania). Pani chciała uzyskać choć częściową rekompensatę za zniszczony samochód i rozstrój zdrowia, ale okazało się to niemożliwe. Jej adwokat "skasował" ją na ponad 8 tyś zł, a jedyne co mu się udało, to doprowadzić do warunkowego umorzenia postępowania za spowodowanie wypadku. Jednak nadal to ona uważana jest za winną. Podczas analizowania dokumentacji z wypadku i dokumentów procesowych, w nieco ponad pół godziny stwierdziłem, tyle uchybień proceduralnych i procesowych, że poskręcało mi flaki ze złości (sam byłem policjantem, ale takich przekrętów nie powstydziłby się nawet rozbójnik Rumcajs). Do zdarzenia doszło w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h, w rejonie skrzyżowania, na którym znajduje się także oznakowane przejście dla pieszych, a bezpośrednio przed skrzyżowaniem, jezdnia oznakowana jest linią podwójną ciągłą. Dla mnie jest rzeczą niepojętą, że w czynnościach na miejscu zdarzenia (z udziałem policjantów) nie uczestniczył prokurator! Niepojęte jest także (i niedopuszczalne), by dochodzenie powypadkowe prowadziła ta sama jednostka policji, z której pochodzili uczestniczący w zdarzeniu policjanci! Powołany do oceny okoliczności wypadku biegły (chyba przebiegły) zupełnie ignoruje osobowe źródła informacji (zeznania świadków), z których dwóch zeznaje, że radiowóz włączył sygnały uprzywilejowania bezpośrednio przed samym wyprzedzaniem i poruszał się z prędkością około 100 km/h lub nawet większą. Za to z uporem maniaka -ów biegły- forsuje własną opinię na temat prędkości radiowozu (65-85 km/h jak widać dość spory rozrzut!), wyliczonej na podstawie, li tylko pozycji powypadkowych i uszkodzeń pojazdów (nie ma ustalonej drogi hamowania, nie ma nawet miejsca kolizji. Przebiegły biegły podaje, że czas reakcji kierowcy to 0,8 - 1,0 s, podczas gdy średnia wynosi około 0,5 s (ta podana przez biegłego dotyczy osób w wieku starczym). Najlepsza była jednak konkluzja opinii, w której biegły stwierdza, że istnieją w p.r.d. przepisy (nie podaje ich) regulujące warunki wyprzedzania, które zostały przez kierującego radiowozem naruszone, tu jednak mamy do czynienia z pojazdem uprzywilejowanym, którego ruch regulują odrębne i szczególne przepisy, których stan jego wiedzy nie pozwala kwestionować. Ludzie kochani, w życiu nie czytałem większych bredni!!! Dziwi mnie jednak, że obrońca oskarżonej, przez trzy lata walczył o złagodzenie wyroku, zamiast skupić się na podważeniu opinii biegłego i zakwestionowaniu poprawności wykonanych czynności procesowych i proceduralnych. Te drugie zwłaszcza są niezwykle istotne, bo jeśli wziąć pod uwagę, że świadek zdarzenia odpowiada na zadane przez policjanta pytania, to nietrudno sobie wyobrazić, że policjant będzie pytał wyłącznie o to, co korzystne dla jego kolegi. To samo dotyczy ekspertyzy biegłego. To policja występuje do prokuratora z wnioskiem o powołanie biegłego, ale to policjant w postanowieniu o powołaniu biegłego stawia pytania, na które tenże biegły ma odpowiedzieć (można więc zapytać, czy zaćmienie słońca na półkuli południowej, miało wpływ na opóźnienie reakcji kierującego radiowozem itd, itp).
Kłaniam się uniżenie.

garver
11-03-2016, 10:55
Miałem taką sytuację niestety. Gość mi wyjechał. Ale dostałem auto zastępcze z oc sprawcy na czas naprawy i udało się przetrwać.

Usunąłem reklamę, pierwszy i ostatni raz. byrrt

ata
13-03-2016, 02:07
Fstrentny spamer!

hak64 - pozwolę sobie przypomnieć aktualny stan prawny, lektura długa ale na pewno przydatna.
http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia3/V%20KK%20382-13.pdf
Treść orzeczenia IV Ka 104/14 - Portal Orzeczeń Sądów Powszechnych (http://orzeczenia.ms.gov.pl/content/$N/151005000002006_IV_Ka_000104_2014_Uz_2014-03-26_001)
Jak widać SN raczył pochylić się nad wysoce niejednoznacznymi zapisami Prawa o Ruchu Drogowym, i według interpretacji SN na dziś nie ma żadnego uzasadnienia karanie kierowcy wykonującego manewr skrętu w KAŻDYM przypadku (aczkolwiek Policja nie raczyła jeszcze zapoznać z tymi wytycznymi).

sowiegusta
04-04-2016, 15:02
Moja siostra - nie wiem jakim cudem zdała prawko - stara się jeździć tak, żeby jak najrzadziej skręcać w lewo. Na bezkolizyjnych to jeszcze, a ogólnie w tak dużym mieście jak Wrocław, to da się wykombinować, ale... Dajcie spokój, nie?

hak64
04-04-2016, 20:22
stara się jeździć tak, żeby jak najrzadziej skręcać w lewo. Wielu kierowców tak robi, bo to ryzykowny manewr, zwłaszcza jeśli z podporządkowanej wjeżdżasz na główną i nie daj Bóg jeszcze dwujezdniową. Osobiście też mi się zdarza pojechać w prawo i zwrócić na najbliższym skrzyżowaniu. Bywają takie miejsca, że oczekiwanie na możliwość wykonania skrętu w lewo powoduje zablokowanie drogi.

viaRenta
26-04-2016, 09:23
Moja matka jak jeździ po mieście, to też stara się jak najmniej zakrętów w lewo robić, chociaż przez to często nadkłada sporo drogi. Ale w dużym mieście można kombinować, bo i ulic więcej :) Sam nie rozumiem, skąd ten strach przed zakrętami w lewo - trzeba być trochę ostrożniejszym i włączyć myślenie, może to dla wielu osób problem... Choć raz jechałem pożyczonym autem - wypożyczalnia samochodów na szczęście poszła na ugodę, bo wypadek był nie z mojej winy.

hak64
26-04-2016, 13:23
trzeba być trochę ostrożniejszym i włączyć myślenie, Bywają niestety miejsca, gdzie ostrożność ogranicza się jedynie do "myślałem że zdążę". Kwestia bezpieczeństwa wykonania manewru nie jest zresztą jedyną

oczekiwanie na możliwość wykonania skrętu w lewo powoduje zablokowanie drogi