Witam po ostatnich ulewach, jadąc po kałużach lekko zakorkowanej ulicy.
Woda dostała się do alternatora za pomocą tej plastikowej rurce przypominającej dolot powietrza.

Zaświeciło się ładowanie.

Na drugi dzień autko wyschło i po głośnym pisku jakby pasek się ustawiał, ładownie zgasło.

Pytanie moje jest takie, co proponujecie w tej sytuacji, czy to chłodzenie musi być?

Plastikowa rurka do chłodzenia? O czym Ty mówisz? :)

Kuźwa no tak to wygląda jak dolot do samego alternatora :D Nie wiem czy wszystkie Bravki mają akurat takie rozwiązanie :P

Plastikowa rurka do chłodzenia? O czym Ty mówisz?
W UNO 1.4 miałem takie coś, ciągnęło powietrze z okolic prawego kielicha i doprowadzało do altka. Skąd u Ciebie ciągnie to powietrze, spod spodu auta?

Tak alternator zaciaga powietrze,rura poprowadzona jest prawa podluznica poprzez rure elastyczna podlaczona od tylu alternatora do obudowy regulatora.

tak ta rura jest do chłodzenia, aby nie ciągną wody i błota spod auta.

Jest umieszczona na wysokości zbiornika wlewu płynu do spryskiwaczy. Ale zaciągneła wodę jest jakieś rozwiązanie?:D

Wiem o czym ty mówisz, słuchaj to musi być, te silniki strasznie mocno się grzeją.
Prostokątna rura(w przekroju) długa na 40 centów, na koniec elastyczna rurka nakładana na alternator.

Bez tej rurki da się śmigać, ale zmęczysz alternator szybciej niż ci się wydaje.
Łożyska będą się grzać, aż skręcą alternator.
Jedyne co można zrobić, to wyprowadzić te rurkę wyżej, koło chłodnicy tak, aby powietrze było wypychane podczas jazdy,
U siebie zrobiłem to tak
Stojąc przed autem otwórz mache, kucnij ,tam gdzie zamek maski,
widząc chłodnicą włóż dłoń po prawej stronie chłodnicy tam jest miejsce wolne wdłóż chłodnicy przemontuj coś w rodzaju lejka - tak aby podczas deszczu zbierało się tam tylko powietrze, a nie woda. i wsio.
U mnie alternator śmiga, (piszczał na gorąco - bo łożyska wychlepane) a dostął chłodnego i jeszcze śmiga ;P

Zokolic dzięki za pomysł, dałeś mi do myślenia ale myślę że jest prostszy sposób, może się uda :D :P