Elektryk #
02-11-2013, 11:08
Witam :)
Mam problem i trochę nie wiem o co chodzi...
Tydzień temu wymieniłem w swoim Puncie alternator bo ładował kiedy mu się podobało i hałasował.
Kupiłem regenerowany Magnetti, ładny świecący, dosłownie jak nówka :) Założyłem go i przez tydzień aż do wczoraj to była bajeczka.
Ale w nocy jak wracałem do domu w pewnej chwili zapaliła się kontrolka akumulatora, zjechałem na pobocze bo pomyślałem że może pasek się zerwał ale nic z tych rzeczy (pasek wymieniłem wraz z nowym alternatorem). Wróciłem do domu z palącą się kontrolką i zmierzyłem na akumulatorze napięcie ładowania:
Bez świateł - 13,72 V
Ze światłami - 13,69 V
Pomyślałem że może ma duże spadki gdzieś na stykach to podpiąłem się bezpośrednio do alternatora ale żadnej różnicy nie było czy mierzyłem na klemach czy na alternatorze (dodam że wraz z wymianą wyczyściłem wszystkie styki, te na altku i na rozruszniku)
Jeszcze taka uwaga, bo gdy miałem ten stary alternator i przestawał ładować to po krótkim czasie przygasało podświetlenie zegarów i nawet światła mijania gasły a teraz jak zapaliła się kontrolka to nic się nie stało. (w sumie ładowanie jest tylko lekko za niskie)
Teraz moje pytanie co ja mam zrobić ? Bo domyślam się ze powodem palącej się kontrolki jest za niskie napięcie ładowania, ale czym to jest powodowane ? Auto normalnie odpala, po zgaszeniu akumulator trzyma ciągle 12,50 V więc jest dobrze.
Proszę mi doradzić czy mam sam się z tym bawić i szukać problemu czy może sprzedano mi jakiś wadliwy alternator ?
Z góry dziękuję za pomoc :)
Mam problem i trochę nie wiem o co chodzi...
Tydzień temu wymieniłem w swoim Puncie alternator bo ładował kiedy mu się podobało i hałasował.
Kupiłem regenerowany Magnetti, ładny świecący, dosłownie jak nówka :) Założyłem go i przez tydzień aż do wczoraj to była bajeczka.
Ale w nocy jak wracałem do domu w pewnej chwili zapaliła się kontrolka akumulatora, zjechałem na pobocze bo pomyślałem że może pasek się zerwał ale nic z tych rzeczy (pasek wymieniłem wraz z nowym alternatorem). Wróciłem do domu z palącą się kontrolką i zmierzyłem na akumulatorze napięcie ładowania:
Bez świateł - 13,72 V
Ze światłami - 13,69 V
Pomyślałem że może ma duże spadki gdzieś na stykach to podpiąłem się bezpośrednio do alternatora ale żadnej różnicy nie było czy mierzyłem na klemach czy na alternatorze (dodam że wraz z wymianą wyczyściłem wszystkie styki, te na altku i na rozruszniku)
Jeszcze taka uwaga, bo gdy miałem ten stary alternator i przestawał ładować to po krótkim czasie przygasało podświetlenie zegarów i nawet światła mijania gasły a teraz jak zapaliła się kontrolka to nic się nie stało. (w sumie ładowanie jest tylko lekko za niskie)
Teraz moje pytanie co ja mam zrobić ? Bo domyślam się ze powodem palącej się kontrolki jest za niskie napięcie ładowania, ale czym to jest powodowane ? Auto normalnie odpala, po zgaszeniu akumulator trzyma ciągle 12,50 V więc jest dobrze.
Proszę mi doradzić czy mam sam się z tym bawić i szukać problemu czy może sprzedano mi jakiś wadliwy alternator ?
Z góry dziękuję za pomoc :)