Zobacz pełną wersję : grubość fabrycznego lakieru w bravo II
pablo686
11-08-2012, 12:47
Witam wszystkich posiadaczy bravolotów, chciałem zasięgnąć opinii jaką Macie fabryczną grubość lakieru (jeśli mierzyliście). Według mnie powinno to być w przedziale 90-160, tak mi na razie wychodziło wśród tych które oglądałem (oglądałem jak na razie trzy)
Dopuszczalne 120-180 (zależnie od rodzaju lakieru).
Mnie ciekawi ile lakieru będą miały auta te które gradobicie dopadło na parkingu w Gliwicach (chyba tam? taki duży plac, hurtowy, z nowymi samochodami). I czy kupujący dowiedzą się o tym smutnym zajściu przed kupnem czy dopiero przy próbie sprzedaży ...
pablo686
13-08-2012, 16:15
Jak kiedyś będę kupował nowy samochód to przy odbiorze wezmę ze sobą czujnik lakieru:)...
co za różnica ile ma lakieru. kiedys na forum mieliśmy przypadek pandy malowanej kilka razy lecz nie po wypadku. grubośc lakieru nie wpływa w żaden sposób na jego jakość i późniejszą eksploatację wiec ja bym sprawdzał tylko czy nie jest bity ( czy grubość lakieru jest jednakowa na każdym elemencie, czy nie jest cieniowany element). takie jest moje zdanie.
seth autor tematu jest chyba raczej ciekawy. Za cienki lakier może się po prostu zetrzeć a za gruby też nie dobrze bo nie jest odporny na odpryski i rysy tak samo jak cieńszy - powierzchnia jest po prostu bardziej miękka.
no tak ale mój post był chyba bardziej odpowiedzią na wybrzydzanie odnośnie gradobicia itp. jeśli chodzi o auta z salonu to wątpię żeby były źle pomalowane ( za cienko czy za grubo). a założyciel tematu chyba kupuje auta i dlatego pyta :D bo pisze że już na 3 mierzył więc stąd u mnie podpowiedź że najważniejsza jest jednolita warstwa na całym samochodzie a już na pewno na jednym elemencie :D
jeśli chodzi o auta z salonu to wątpię żeby były źle pomalowane
No tak być powinno ale nie raz słyszałem o malowaniu fabrycznie nowych aut uszkodzonych w transporcie lub co gorsza podczas stłuczki na parkingu. Bywają też gorsze historie bo sam widziałem rozbitego mesia który był autem testowym. Syn właściciela salony sobie poszalał no i mu nie poszło. Za miesiąc był już nówka funkiel i stał w salonie ;)
ale skoro samochód jest naprawiony i wszystko jest jak w oryginale to ja nie widzę przeszkód
Nie widzisz przeszkód do sprzedawania bitego auta jako nowego z salonu? No proszę ja Ciebie.. Dobrze wiesz że nawet ASO pewnych rzeczy nie zrobi jak fabryka..
Wysyłane z mojego GT-S5830 za pomocą Tapatalk 2
nie bitego ale po gradobiciu to przecież nic złego chyba. maska nowa, dach pomalowany i co w tym złego?
Paweł - piszesz post pod moją wypowiedzią w której piszę o kolizji drogowej nowego mercedesa której byłem świadkiem i tym że owy mercedes po naprawie stał miesiąc potem jako nowy w salonie - tak jest w Mercedesie to i we fiacie bywa. Poza tym auto po gradobiciu? Ja serdecznie dziękuję.. Maskę można wymienić, jakiś pojedyńczy wgniotek można usunąć ale 100% zniszczeń w większości przypadków nie da się usunąć bez szpachlowania. Chciałbyś mieć szpachlowany dach? heh ja dziękuję - po roku mogą już jaja się robić typu pękanie lakieru itp.. To są nowe auta - z jakiej racji mają być sprzedawane w tej samej cenie i ofercie jak nówki z taśmy produkcyjnej?
Maskę można wymienić, jakiś pojedyńczy wgniotek można usunąć ale 100% zniszczeń w większości przypadków nie da się usunąć bez szpachlowania. Chciałbyś mieć szpachlowany dach?
a kto mowi o szpachlowaniu. teraz blacharze maja sposoby na wgnioty. a z tego co kiedyś widziałem to takie auta sa tańsze (przynajmniej wtedy w tym salonie tak było) nie wiem jaka jest praktyka ale jak auto miałoby prostowane wgnioty na dachu ( a robia to nawet bez uszkodzenia lakieru) i byłbym o tym informowany to mi by to nie przeszkadzało. bo w żaden sposób nie wpływa to na estetykę bo jest zrobione dobrze. oczywiście szpachla nie wchodzi w grę chyba ze razem z dużym rabatem i 5 letnią gwarancja na naprawiany element.
co do mercedesa. to piszesz o stłuczce. podejrzewam ze do wymiany maska błotniki i zderzak. zrobione na częściach oryginalnie pomalowanych z fabryki wygląda i jest jak nowe. wszystko kwestia tego jak to wygląda i co mówi o tym sam właściciel salonu.
a powrócę do gradobicia jeszcze. dziwi mnie że salony trzymają auta na powietrzu i nawet nie pod jakaś wiatą. bo skoro grad je może zniszczyć to deszcz również wpływa na stan auta a słonce wypala lakier. do tego każdy z nas wie że auto które stoi i nie jest używane niszczeje szybciej niż to które jest eksploatowane. i teraz trzeba sie zastanowić czy w takich sytuacjach dalej jest to nowe auto
a powrócę do gradobicia jeszcze. dziwi mnie że salony trzymają auta na powietrzu
Chodzi o koszta - auta i tak są pewnie ubezpieczone (cały parking jest) a wiata na np. 1000 aut kosztowała by krocie..
Jeżeli auto byłoby tańsze, a przyszły właściciel poinformowany o zajściu również nie widzę problemu. Wiem że są metody na wyciąganie tych wgniotek ale nie wszystko się da zrobić idealnie - nie zawsze przynajmniej ;) Nie ma co ciągnąć tematu. Chodzi przede wszystkim o uczciwość sprzedającego czy to jest nowe auto czy używane, bite czy bezkolizyjne (przynajmniej z nazwy). To że jakieś auto jest lekko przetarte też mi nie robi - powiem nawet więcej że zachęca bo jest bardziej wiarygodne niż jakieś wychuchane 15-letnie auta :) Mercedes sprzedawany był jako nowy z prawie zerowym przebiegiem - nowy właściciel nie wiedział o zajściu. Zderzak był od BRABUSa a mesio to jakiś z serii ML. Koszt naprawy pamiętam mnie powalił bo nie jedno luksusowe auto by kupił za te pieniądze. Jak wbijali się w inne auto mieli na budziku prawie 100km/h ale stosunkowo nie wiele się stało bo auto w które walili też było w ruchu i było zdecydowanie bardziej miękkie. Nie robimy już offtopu.
pablo686
14-08-2012, 12:57
Chodzi przede wszystkim o uczciwość sprzedającego czy to jest nowe auto czy używane, bite czy bezkolizyjne
No właśnie o to chodzi a z tym bywa różnie...
Powered by vBulletin™ Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.