Witam.

Na dniach będę wymieniał sprzęgło i robił "remont" wydechu... mam jakąś jedną dziurę i wybebeszam kata.
Pytanie, co przy okazji jeszcze można zrobić, jak już skrzynia będzie zdjęta?
Uszczelniacze, to wiem, ale może jeszcze coś poradzicie.

edit:

Wymieniam sprzęgło, bo mi rzęzi na jałowym jak nie jest wciśnięte, a jak wcisnę, to przestaje, na pewno łożysko oporowe poszło, ale przecież nie ma sensu samego łożyska wymieniać, chyba że macie jakieś inne pomysły dot. tego rzężenia

jak ci sie sprzeglo nie slizga to nie wymieniaj, to nie sprzeglo tylko skrzynia, tez tak mam i mechanik powiedzial mi to samo, zreszta waho. tez, idac za jego wskazowkami musimy sprawdzic czy mamy wogole olej w skrzyni, mi akurat cieknie wiec bardzo prawdobodobne, sprawdz tez u siebie...

Sprzęgło się nie ślizga.
Kurcze może macie rację, bo skrzynia jest jakby "przypocona" olejem, ale plam nie zostawiam. Jakby to był tylko olej, to trochę kasy by zostało ;D
Jeszcze jedno, czy żeby wymienić uszczelniacze, trzeba zwalać skrzynię? bo to może przez to skrzynia jest mokra.

szczerze mowiac to nie wiem, ale wydaje mi sie ze skrzynie trzeba wyjac, sam sie wybieram do mechanika w najblizszym czasie zaczerpnac wiedzy i jak co sie dogadac bo mimo wszystko bez kanalu ani rusz...

musimy sprawdzic czy mamy wogole olej w skrzyni, mi akurat cieknie wiec bardzo prawdobodobne, sprawdz tez u siebie...

Brakowało oleju, jakiś litr był tylko, ale już dolany. Co do rzężenia, to dalej słychać i teraz mam dylemat, czy można tak jeździć, czy wymieniać to sprzęgło? Może to skrzynia się już kończy?
Wyciek ze skrzyni mam przy wysprzęglikach, czy jakoś tak. Mechanik powiedział, żeby kontrolować stan oleju w przekładni i nic się nie powinno dziać.