dziwny oglos wlaczonego silnika...
kropek się ostatnio trochę pobuntował i po kolei musiałam zaliczyć wymianę wydechu (korozja), wymianę uszczelki pod głowicą i miske olejowa... trochę dużo jak na jeden miesiąc :(
W każdym bądź razie, po wymianie uszczelki pod głowicą (ale zanim sie okazało, ze miska olejowa jest lekko podziurawiona) silnik raz sie włączał normalnie, a raz głośniej. Różnicę można by opisać mniej więcej tak jak telefon w trybie wibracji leżący na czymś miękkim i bezpośrednio np na stole. :/ Po wyłączeniu i ponownym odpaleniu czasem to mijało, a czasem nie. Ostatnio, jak jechałam na wymianę miski olejowej, to już było prawie tak jakby mi ktoś ta afrykańską wuwuzele zainstalował pod maska. Ponowny rozruch nic nie dal. Ale miałam wrażenie (albo sie przyzwyczaiłam do odgłosu), ze w miarę rozgrzewania się silnika warczał coraz mniej.
W każdym badz razie w serwisie nic takiego sie nie pojawiło. Serwisant twierdził, ze wg tego opisu, to on podejrzewał by najwięcej padający alternator. Zwłaszcza jak samochód jest rzadziej użytkowany i rano włączany przy chłodnej i wilgotnej pogodzie (akurat taka była tego dnia), Ale musiałby to usłyszeć. Inna sprawa, że problem pojawiał się też, jak było ładnie ciepło i słonecznie i był użytkowany częściej :/ (Przed wymianą uszczelki nie było takich efektów dźwiękowych).
Z kolei jak go odbierałam z serwisu to chodził po włączeniu bardzo cicho i delikatnie...
W związku z tym, mam kilka pytań:
- istnieje szansa, że te odgłosy mogły być związane ze skorodowaną miską olejową? (pewnie nie, ale tak się łudzę pod względem finansowym)
- jest jakaś możliwość sprawdzenia, w jakim stanie jest ten alternator i ile jeszcze wytrzyma? (jest to o tyle ważne, że za miesiąc wybieram się w dłuższą trasę ~1000 km w obie strony i chciałabym zostać zaskoczona w lesie w środku drogi na wakacje)