Wytrwałości Tobie i sobie życzę :lol:Cytat:
Napisał Sucre79
To jest widok strony w wersji do druku
Wytrwałości Tobie i sobie życzę :lol:Cytat:
Napisał Sucre79
A ja rzuciłem raz. Po dziesięciu latak puszczania kasy z dymem.
Sposób prosty.
Na urodziny (w lipcu) dostałem 7 plastrów niquitin.
Oczywiście leżały... i leżały... i leżały... doczekały się sylwka.
01.01.2007r około 7:00 spaliłem ostatniego fajka i poszedłem w kimono po całonocnej zabawie, na której opaliłem się jak głupi - wczesniej załozyłem, ze od nowego roku nie palę.
Wstałem po 16, nakleiłem pierwszy plasetr, pamiętam że wziąłem showerek, póxniej dobry seksik z panną, później kolacja i znów seksik - póxniej lulu.
I tak chodziłem z plastrami do końca marca. Później przestałem się obklejać i tak już mi zostało... bez fajka. Za dużo się nacierpiałem, zeby teraz znów zaczynać palić.
Całe rzucanie było ciężkie, bo wtedy pracowałem na poczcie - a tam chyba wszyscy kopcą. Ale jakoś wytrzymałem... później ganiałem ludzi, że mi palą :D
Tak czy inaczej. Metody na rzucane nie ma. Po prostu trza nie palić i tyle.
Ja akurat przerzuciłem się na mentolowe fajki i po miesiącu palenia miętusków aż mi było niedobrze na sam ich widok - póki co już 3 tydzień leci jak niepalę :banan: i mam nadzieje, że tak juz zostanie. Ogólnie nie ciągnie - tym bardziej, że w pracy mamy zakaz palenia ale najgorsze jest wyjście do pubu z kumplami...:/
Najlepszym sposobem jest dobre postanowienie. Plastry itp. nic nie dadzą bez silnej woli. I to jest najwazniejsze, by rzucić palenie. Nie tam jakieś domowe sposoby czy inne wymyślone. Jesli ktoś chce palić to i tak wróci...
Pozdrawiam
witam!
3mam kciuki za rzucających palenie. Sam od dłuzszego czasu chodzę z zamiarem rzucenia tego świństwa ale to tylko zamiar...
plasterki plus silna wola i 2 miechy nie pale
Faktycznie nie ma sposobu, który byłby idealny na zakończenie przygody z paleniem.
Paliłem 24 lata!! Spalałem ok. 40 fajek na dobę. Już nie palę. Jak do tego doszło? W prozaiczny sposób.
Powodem była choroba.
Leżałem w łóżku 4 dni i nic nie jadłem, tylko przyjmowałem płyny.
Jak poczułem się lepiej, to w piątym dniu spożyłem pierwszy stały posiłek. Każdy palacz wie, że po jedzeniu ssie jak cholera i nie ma takiej siły, która by zakazała spalenia szluga po jedzonku. :D Ja też tak uczyniłem.
Papierosek do ust, zapalniczka i głęboki sztach. Ludzie ....... myślałem, że mnie na OIOM odwiozą, takich dostałem duszności. Myślałem, że umieram. Nie mogłem oddechu złapać. Jak się ustabilizowałem, to odczekałem około jednej godziny i ponownie chwyciłem za papierosa, żeby zajarać.
Nie napiszę co się stało, ale scenariusz się powtórzył i stwierdziłem, że już kolejnego nie chcę przechodzić.
Tak właśnie zakończyłem przygodę z paleniem, czyli u mnie zadziałał, prawdopodobnie, strach przed spotkaniem ze św. Piotrem.
Nie palę od 12.12.2005.
A czy jest idealny sposób na to? Niestety, ja uważam że niema.
George Bernard Shaw:
Rzucić palenie? Nic trudnego, setki razy to robiłem, zawsze mi się udawało. :D
ja rzucilem po 8 latach palenia przy pomocy silnej woli i wsparciu Tabexem
niby jest na recepte ale jak ladnie sie poprosi albo uzyje argumentu typu: chce pani zobaczyc moje pluca :) to sprzedaja bez recepty
koszt dosyc umiarkowany i dostajemy 100 tabletek co ma starczyc na calkowita kuracje - ja nawet 80 nie zjadlem i udalo sie
juz 2 lata nie pale i jakos daje rade
lepsze i tansze a na pewno skuteczniejsze niz plastry, bo nie zawiera nikotyny i nie masz pozniej glodu nikotynowego (albo smow ze okradasz kiosk zeby zajarac - ja tak mialem jak rzucalem wczesniej :D )
Moim zdaniem rzucić palenie jest to kwestia samego siebie i mocnego charakteru :) im dłużej się pali tym potem potrzeba mocniej się sprężyć by rzucić dlatego czasem to dochodzi juz do takich chwil w których zaczynamy wątpić że możemy żuci :) jednak nie powinniśmy się poddawać :) ja paliłem i już nie pale sam rzuciłem ;) życzę powodzenia wszystkim rzucającym ;)