To jest widok strony w wersji do druku
To jest widok strony w wersji do druku
Przejdź do pełnego widoku tematu
Drogówka -
Pomroczność jasna... Szkoda tylko tych poszkodowanych, bo czeka ich zacięta batalia o odszkodowania. Wszystko wskazuje na to, że sprawca celowo wjechał w ludzi, a więc regres na sprawcę, jeśli nie posiadał uprawnień do kierowania, to także regres. Przy braku OC, też regres, z tym że odszkodowanie powinno zostać wypłacone przez UFG, ale też mogą wystąpić z roszczeniem regresowym. Tylko jak wydębić kasę dla dwudziestu poszkodowanych od niepoczytalnego sprawcy...
-
Do choroszczy mam nie daleko..Moze ja tez zrobie zolte papiery...Bede mial szanse by zostac politykiem :D...
Poprostu brak slow..A dla mniej winnego kierowcy zabieranie prawka i grzywna..
-
Czy ktoś oglądał ostatnie emitowany program: Interwencja - Cena życia - Interwencja - NEWS - ipla.tv
Opisują tam przypadek tragicznie zmarłego policjanta, który zginął w wypadku podczas pościgu za sprawcą przestępstwa. Z całym szacunkiem dla zawodu, jak również wyrazami współczucia dla rodziny zmarłego, trudno tu nie przyznać racji sądowi, który nie uznał uciekającego kierowcy sprawcą wypadku. Wielokrotnie sam podejmowałem ryzyko pościgu i nie raz zmuszony byłem odpuścić, bo policyjny sprzęt (zwłaszcza ten z końca ubiegłego wieku), nie dawał większych szans ścigającym. Jak wspomniałem pościg podejmuje się w zasadzie na własne ryzyko (wyjątkiem są sytuacje, gdy policjant otrzymuje polecenie od przełożonego, zwykle mamy tu do czynienia z działaniami blokadowymi). To policjant ujawniający wykroczenie, czy przestępstwo musi sam podjąć decyzję, czy czasem ryzyko nie jest zbyt duże. Faktem jest, że po ujawnieniu czynu zabronionego trzeba dążyć do zatrzymania sprawcy i należy podjąć pościg, ale... Tu rodzi się pytanie. Jak dalece można ryzykować swoim życiem, życiem kolegi z patrolu, czy życiem innych uczestników ruchu, lub Bogu ducha winnych pieszych? Adrenalina robi swoje i rzadko który policjant potrafi prawidłowo ocenić skalę tego ryzyka, ale z pewnością można ocenić swoje i sprzętu możliwości. Choć osobiście odniosłem parę "spektakularnych" sukcesów, gdzie goniąc wysłużonym Polonezem, zatrzymywałem sprawców uciekających BMW, VW i innymi wozami, dysponującymi kilkukrotnie większymi mocami, ale zwykle były to sytuacje, gdy uciekinier był pijany, niedoświadczony, albo przeceniający swoje możliwości. Bywało, że na odcinku 1 km, zostawałem z tyłu w połowie tego dystansu, ale woda, czy lód na drodze jest sprzymierzeńcem goniącego - zwykle docierałem na miejsce wzywając od razu karetkę, bo uciekinierowi asfalt się skończył...
W opisywanym w programie przypadku, to ścigającym policjantom skończył się asfalt i za żadne skarby nie mogę sobie wyobrazić, jakim cudem za spowodowanie wypadku miałby odpowiadać uciekający, skoro nie zepchnął radiowozu z drogi, nie wymusił mu pierwszeństwa, nie zajechał drogi, nie strzelał, nie oślepiał, a jedynie uciekał lepszym wozem i nie wyleciał z łuku drogi. Owszem on powinien być "rozgrzeszony", ale za czyn, lub czyny poprzedzające to zdarzenie, co spowodowało podjęcie pościgu. Ale nie spowodowanie wypadku. To tak, jakby ożenić się z rozwódką z dwójką dzieci, po czym zażądać rozwodu, bo nie jest dziewicą...
Jakie jest Wasze zdanie w tej materii?
-
Nie ogladalem...ale mysle ze policja troche przesadzila. a Przynajmniej z usilna moca ukarania sprawcy ze zabil. Czasami wystarczy poogladac te ukryte kamery co policja robi puki zlapie goscia...Nagrac jak najwiecej i byc zadowolonemu. Szkoda czlowieka bo jako jeden z miliona chcial zrobic cos dobrego i pokazac ze policja powinna a przynajmniej musi sie starac lapac takich bandytow..a nie polegac tylko na wiekszych mandatach i ukrytych wozach w krzakach..
Inaczej mowiac...wina lezy po obu stronach..
-
Cytat:
Napisał
kamilo62 Inaczej mowiac...wina lezy po obu stronach..
Nie ważyłbym się tu mówić o winie tego policjanta - on co najwyżej miał pecha, ale nie można też mówić o uciekającym, jako o sprawcy wypadku - on coś tam nagrzeszył, coś co zmusiło policjantów do podjęcia pościgu. Ja swego czasu miałem nieco inne zdarzenie (niestety też tragiczne)...
Siedząc w radiowozie (Polonez) i pijąc kawę na stacji paliw, widzę wyjeżdżającego z bocznej drogi, bez świateł (w nocy) Poloneza... Ruszyłem i po chwili siedziałem mu na ogonie błyskając niebieskimi. Facet mnie olał i dodał gazu. O drugiej w nocy na osiedlu nie ma specjalnego ruchu, więc nie przejmowałem się zbytnio ograniczeniami prędkości. W odróżnieniu od uciekającego, miałem informację od kumpli z innych patroli, że na dwupasmówce, którą lada moment mieliśmy przeciąć, nic nie jedzie. Gościu przeszył dwa pasy ruchu przy 140 km/h i pognał na następne osiedle. Ja cały czas siedzę mu na ogonie, i obaj wciskamy buty w podłogę i skaczemy przez "leżące sierżanty" na metr w górę. Zaczynam hamować przed końcem drogi (niedawno przebudowali), bo dalej tylko 20 m i nasyp... skręcam w prawo, kątem oka oglądając powietrzne ewolucje uciekiniera... myślę sobie - teraz już powoli, bo ten jak spadnie z powrotem na asfalt, to i tak nie będzie miał czym dalej uciekać... Nagle z za kolejnego bloku wyskakuje mi Polonez... bez świateł... no to gazu - błyski, syrena, a facet daje do dechy. Dogoniłem na kolejnym osiedlu, bo ten za szybko wszedł w zakręt i wylądował na trzech samochodach, na przyblokowym parkingu. Jakież było moje zdziwienie, kedy zobaczyłem, że to nie ten Polonez. Inny kierowca, inne tablice, tylko kolor się zgadzał. Sprawdziłem w bazie danych po tablicach - figuruje jako utracony, no to mamy złodzieja. Jedziemy z zatrzymanym do bazy, inny patrol pilnuje, tego co zostało z kradzionego Poloneza i trzech innych aut. Po wejściu do Komendy już wiedziałem, że tylko odstawię naszego gagatka i jedziemy z powrotem. Tak też powiedziałem dyżurnemu jednostki, na co ten zrobił wielkie oczy i mówi, żebym się nie wygłupiał, bo z papierami do zatrzymania złodzieja, mam co robić do rana. A ja na to, ze muszę jechać, bo to nie to auto, za którym zgłaszałem pościg i nie ten kierowca. Pojechałem, po drodze dyżurny przekazał mi informację, że ten pierwszy Polonez, po tablicach figuruje, jako skradziony. Dotarłem do miejsca, gdzie widziałem ostatni raz uciekającego Poloneza, wziąłem latarkę i idę po śladach (a w zasadzie miejscu, gdzie spodziewałem się je zobaczyć, bo śladów nie było). Na końcu drogi, która po przebudowie była ślepą drogą, zobaczyłem tylko trochę zerwanej darni i nic więcej. Wylazłem na nasyp, którym biegnie nowa droga i widzę, że na asfalcie zostały jakieś rysy, trochę szkła, odłamane konary drzewa, a samochodu nie widać. Teraz już idę po śladach pozostawionych przez szorujące po asfalcie auto i docieram do odległego o jakieś 50 m miejsca, gdzie ślady kończą się równo z krawężnikiem i drogą, która w tym miejscu przebiega łukiem. I tu widzę pozostałości przedniej szyby i jakieś bliżej nieokreślone fragmenty blach. W świetle latarki zobaczyłem podwozie leżącego w rowie Poloneza i wystający przez boczne drzwi, tułów kierowcy z połową głowy... Jak się okazało wyrzucone w powietrze na nasypie auto wykonało w powietrzu półobrót odłamują przy okazji parę konarów z drzewa, spadło na dach i szorując po asfalcie przejechało jakieś 50 m, gdzie na nieszczęsnym krawężniku kierowca dosłownie stracił głowę...
A teraz ciekawostka. Czy w takim przypadku, rodzina zmarłego złodzieja samochodów ma prawo skarżyć policjanta i żądać od niego odszkodowania za śmierć osoby bliskiej (dodam, że to zrobili)?
-
skoro się nie zatrzymał i podjął ucieczkę to dopuszczał do siebie inne zakończenie sprawy niż wyrok za kradzież.
-
Dwieście na godzinę, spychanie innych na pobocze - "pogranicze debilizmu" (WIDEO) a tutaj kolejny przypadek jak to politycy sa madrzy.
Od tylu lat wiadomo ze zabieranie prawka i roznego typu slowne zakazy nie daja skutku. I jak tu jechac z rodzina bezpiecznie??jak nie policja to ktos inny ci zniszczy zycie..
-
Tak jak patrzę to z 30 procent facetów za kierownicą nie umie się zachować na drogach wew, zatrzymać przed a nie na skrzyżowaniu (bo mi ktos wjedzie) oraz wyprzedza na przejściach dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej. Kobiety dużo lepiej wypadają pod tym względem jednak brakuje im trochę dynamiki co powoduje zamulanie na radach, skrzyzowaniach.
Co do pijanego kierowcy ale nie takiego co go zatrzymali w niedzielę o 12 i miał 0,03% czy 0.05% tylko takiego co naparza samochodem z trzema promilami. To jest ten sam debil co po trzeźwemu sieje spustoszenie na drogach tyle, że teraz ma promile we krwi
-
Cytat:
Napisał
kamilo62 tutaj kolejny przypadek jak to politycy sa madrzy.
Zaczynasz mnie irytować. Po co mieszać politykę do ruchu drogowego? Jeśli polityka ma cokolwiek z tym wspólnego, to tylko i wyłącznie - tworzenie zasad, podstaw prawnych.
Cytat:
Napisał
kamilo62 Od tylu lat wiadomo ze zabieranie prawka i roznego typu slowne zakazy nie daja skutku.
Nie wiem co chcesz przez to powiedzieć. Czy mają zaprzestać zatrzymywać uprawnienia do kierowania, czy też może zaostrzyć prawo i bezwzględnie zamykać pijaków i piratów drogowych? Może masz inne pomysły, to proszę podziel się nimi z nami. Ja uważam jednak, że prawo mamy dobre, a jedynie problem jest w jego egzekwowaniu, bo aparat ścigania i wymiar sprawiedliwości to skostniały beton. Ponadto, przestrzeganie prawa, to zasada współżycia społecznego, ale stosowanie się do tych zasad jest cechą indywidualną. Zawsze znajdzie się taki, któremu coś nie odpowiada, który widzi to inaczej, albo zwyczajnie ma w d... wszelkie zasady.
Cytat:
Napisał
kamilo62 jak tu jechac z rodzina bezpiecznie??jak nie policja to ktos inny ci zniszczy zycie..
To już przypomina opowiadania malkontenta! Nie czujesz się bezpieczny - zostań w domu, postaw mur, by CI nikt nie zaglądał do ogródka, tylko nie narzekaj potem, że nigdzie nie byłeś i nic nie widziałeś. I znowu się czepiasz policji? Wszędzie znajdą się jakieś czarne owieczki, co nie znaczy, że cała reszta powinna zostać ukrzyżowana. Zobacz ostatnią aferę narkotykową we Francuskiej policji (podobno najskuteczniejszej w Europie). Na razie nie mówią jeszcze o powiązaniach z mafią, ale dla logicznie myślącego człowieka, nie stanowi problemu wysnucie wniosku, że bez korupcji na wysokich stołkach i salonach politycznych, nie jest możliwe, by jeden, kilku, czy nawet kilkunastu policjantów mogło okradać policyjne depozyty, przerzucać tonami prochy przez granicę i rozwinąć skuteczną siatkę dealerską. Co nie zmienia faktu, że policja jest jedną z najmniej zainfekowanych formacji państwowych i wystarczyło by tylko uniemożliwić politykom ingerowanie w sprawy kadrowe (komendanci zmieniają się zwykle wraz z opcją polityczną), by całkowicie wyleczyć tę instytucję.
Cytat:
Napisał
Wiktor podjął ucieczkę to dopuszczał do siebie inne zakończenie sprawy niż wyrok za kradzież.
Tak to powinno zostać zinterpretowane, ale rodzina twierdziła, że gdyby policja nie goniła, to ich syn by żył. Zażądali nawet wysokiego odszkodowania i co najciekawsze znaleźli prawnika, który podzielał ich opinię !
-
Czy tylko ja dostrzegam tu błąd i oczywistą nadinterpretację przepisów? https://motoryzacja.interia.pl/wiado...wo,nId,2727656
-
-
Zaczynam się martwić znikomą znajomością przepisów i jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że czas to zmienić. Takie tematy i dyskusje są nie tylko potrzebne, ale i niezbędne.
Zarówno policjant, jak i sąd rozpatrując jakiekolwiek zdarzenie musi opierać swoje zdanie na przepisach. Autor powyższego opracowania był uprzejmy owe przepisy uwzględnić, problem jednak w tym, że dołożył swoje trzy grosze, wskutek czego dość poważnie minął się z prawdą. Chodzi o początkowy wywód uzasadniający art 23 ust 1 pkt 3 ustawy prd: "Wynika stąd, że pojazd cofający znajduje się w "hierarchii pierwszeństwa" najniżej, a zatem musi ustąpić go wszystkim innym pojazdom, a także pieszym... cofający samochód - mimo, że znajduje się na drodze z pierwszeństwem - nie ma już pierwszeństwa w stosunku do pojazdów wyjeżdżających z drogi podporządkowanej".
Czyżby?
Dla jasności przypomnę, iż przepisy ruchu drogowego przewidują określona hierarchię ważności. I tak w kolejności:
1. Sygnały i polecenia dawane przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli,
2. Sygnały świetlne,
3. Znaki drogowe,
4. Normy zawarte w przepisach kodeksu drogowego, np. reguła prawej reki.
Zatem autor tegoż opracowania, twierdząc, że wyjeżdżający z drogi podporządkowanej ma pierwszeństwo przed cofającym na drodze z pierwszeństwem był łaskaw postawić pkt 4, ponad pkt 3. W jego ocenie art 23 ust 1 ustawy prd, jest zatem ważniejszy niż art 5 ust 1
Miłego dnia życzę.
-
Niestety mało kto z nas za szczegółowo przepisy :( Na przykład ja robiłem to ponad 30 lat temu i przyznam się że teraz miał bym problemy na egzaminie.
hak64 dzięki za szczegółowe wyjaśnienie :)
-
Cytat:
Napisał
bob96 Niestety mało kto z nas za szczegółowo przepisy
Nic nie stoi na przeszkodzie, by wiedzę pogłębiać. Ja też to czynię, bo przepisy stale się zmieniają. Martwi mnie jednak, że za "nauczanie" biorą fachowcy, którym wydaje się że wszystko wiedzą.
-
Dzięki bardzo za wyjaśnienie i przypomnienie, również uważam, że przepisy warto znać i to bardzo dobrze :)