Ku przestrodze - pech z centralnym
Ostatnio przy marznacych deszczach miałem okropna sytuacje w mojej marysce. Wsadzam kluczyk od pasazera, krece i nic, ide do kierowcy , otwieram i jest ok. wkładam do stacyjki odpalam aby autko sie grzalo i wyskakuje brac sie w meidzyczasie za odladzanie szyb . oblecialem polowe auta i po paru minutach przeszedlem na strone pasazera, walcze z lodem a w pewnym momencie uslyszalem okropny dzwiek , zamarlem :) okazalo sie ze zamknal mi sie sam centralny..Kluczyk tylko jeden posiadam - ten który aktualnie jest w stacyjce, auto odpalone a tu centralny dał ciała. Tak wiec ludzie nie zamykajcie drzwi na dobre wychodzac odsniezac swoje auta bo mozna sie zalatwic. problem pojawil sie zapewne dlatego ze auto i zamki byly zmrozone i przy pierwszej probie otwarcia nic sie nie stalo z zamkiem ale gdzies sygnal poszedl i gdy mroz w zamku popuscil to zamek sie cofnal i zablokowal wszystkie drzwi :) .. 40 min mordowania sie z klinami i drucikiem i sie udalo. Całe szczescie ze maryska ma latwy dostep do klami wewnetrznej i drucik dosc latwo zaczepic w petelke. Dodam ze jedynym plusem tej akcji bylo to ze nigdy wczesniej tak nei nagrzalem auta w srodku na postoju :)..