Też jestem ciekaw kosztów.
Najważniejsze że Lucyna w końcu na drodze :)
To jest widok strony w wersji do druku
Też jestem ciekaw kosztów.
Najważniejsze że Lucyna w końcu na drodze :)
Wreszcie dobre wiadomości.
Lybra znowu na drogach :smile:
Gratuluję, jak poprzednicy juz nadmienić zdążyli: UDAŁO SIĘ !
Gratuluję, trzymałem kciuki od samego początku
oj zielony - napisales pomecze..... :P....tak mi sie spasowalo..Gratulacje i oby bez problemu...Bo nie krakac...to zawsze po gwarancji...
No rzeczywiście mogło to tak zabrzmieć,ale nie o to mi chodziło hehe.Miałem na myśli jej trzy tygodniowy lajt,więc teraz będzie się męczyć wożąc moje i nie tylko cztery litery hehe.
Wielkie podziękowania dla kolegi Egon,za zaufanie.Mimo że nie widział mnie nigdy na oczy,to pożyczył blokady od mechanika i za własne pieniądze przysłał je do mnie.Darzę Cię wielkim szacunkiem i mam u Ciebie dług wdzięczności i jeżeli tylko będzie okazja to zrewanżuje się jak tylko będę umiał !
Oczywiście dziękuję również Wam za wsparcie i oferty pomocy na PW,bo były momenty kiedy myślałem o lawecie.... :uklony:
Jeśli chodzi o koszty,to nie znalazłem na necie programu który przeliczy moje nerwy na złotówki,a wyszło by pewnie sporo tego,no i w sumie 5 dni urlopu i zawracanie ludziom gitary.
A co do kosztów to tyle ile pamiętam:
silnik_______________ 1200zł
płyn chłodniczy 3x5l___135zł
olej GM______________55zł
uszczelki 6szt________40zł
filtr oleju 2szt________30zł
świece 4szt________~60zł
nasadka 36__________34zł
do tego nie długo dojdzie ponowna zmiana rozrządu,oleju i filtra oleju... wycyckałem się z kasy aż mi głupio :-#
Dodatkowo muszę też kupić nową cewkę i przewody WN i jeszcze przegląd i OC.Także uważajcie od kogo kupujecie auta,zwłaszcza od klubowiczów :!:
Miło czytać, takie rzeczy, ale naprawdę nie ma za co dziękować ;)
Niech się Lucyna sprawuje :D
Jest jest ;D Daj mi znać jak możesz że paczka przyszła cała i zdrowa.
Zrobiłem dzisiaj jakieś 5-7 kilometrów,zacząłem przy okazji sezon grillowy :food: i wracając wstąpiłem do Kauflandu coś zakupić.Jako że wszystko świeże to podniosłem maskę żeby popatrzeć tu i tam,no i gdy w sumie wszystko było w porządku,usłyszałem nagle jakiś dziwny odgłos i w ciągu 3 sekund zbiorniczek płynu chłodzenia,zrobił się pusty :dzialko: a na asfalcie zrobiło się zielono.Myślałem że dostane zawału.Akurat w momencie kiedy patrzyłem z żoną pod maskę.Okazało się że była to moja wina,bo nie zakręciłem w ogóle opaski na dolnym wężu chłodnicy,który trzymał się tylko na wcisk.Przyjechał Tato ze specjalnym kluczem/śrubokrętem i mimo totalnego braku miejsca,powoli udało się założyć węża i jakoś zakręcić opaskę.Od razu kupiłem kolejne 5 litrów płynu Borygo (tylko to było w Kauflandzie) i po zakręceniu węża,zostawiłem autko na jakieś dwie godzony żeby silnik wystygł.Potem poszedłem,odkręciłem odpowietrzniki i zalałem płynem ponad stan.Odpaliłem,chwilę popatrzyłem i odjechałem,robiąc dla testu małą rundkę po mieścinie.Niby na razie wszystko wygląda dobrze.Nie chcę już więcej niespodzianek tego typu.
Załącznik 13790
to dobrze ze nie stało sie to wczesie jazdy.. bo by sie zagotował..
Oj,oj .... miło czyta się o niej. Teraz mam nadzieje ze wszystkie wpisy będą o przyjemności z jazdy
Jest opcja że aż tak źle by nie było,ponieważ w momencie kiedy płyn zniknął by ze zbiorniczka,miał bym kontrolkę check na desce i ikonkę na wyświetlaczu ICS,dodatkowo we wskaźnik temperatury silnika wbudowana jest czerwona kontrolka przegrzania,więc myślę że może bym coś zauważył hehe.
Zapomniałem dodać że po włożeniu silnika gdy już zawisł na łapach,zobaczyłem że lewa łapa (skrzyni biegów) której nie demontowałem bo skrzyni nie ruszałem,nie dolega do poduszki a musi.Widać było że poducha była wymieniana nie dawno bo błyszczał na niej ocynk.Gdy założyłem klucz i zrobiłem obrót,przerwa powiększyła się.Po podparciu skrzyni i wykręceniu śruby z poduchy,wysypały się zwoje zerwanego gwintu :badlos: Ktoś kto ją wymieniał zerwał gwint przy dokręcaniu.
Szkoda było prawie nowej poduszki a tym bardziej kasy której za bardzo już nie mam,więc wziąłem to wszystko do pracy i przerobiono mi to ze śruby M10 na M12.Dodatkowo przy wkręcaniu posmarowałem klejem do gwintów dla bezpieczeństwa.Teraz wiem że jeżeli widać coś co było robione przed moim zakupem Lucyny,trzeba to koniecznie sprawdzić :placz: Dodatkowo po pierwszym zapaleniu okazało się że całkiem martwa jest instalacja gazowa,ale zassałem na laptopa instrukcję i już autko śmiga na gazie.
A jeśli chodzi o kolesia który zakładał gaz,to jest po prostu masakrator :dzialko: Takiej fuszerki i kilometrów przewodów to nie widziałem.Obciąć ręce żeby więcej nie robił takiej chałtury :axe:
Wiesz ...ja altanką pod tygodnia jeżdżę bez przygód :P więc i może u ciebie jest szansa na normalną eksploatację ...auta po klubowiczu :)
oj tam zielony...Poprostu wyprowadziles lucyne w ludzi i sie przestraszyla..I sie zaczela moczyc :P..
A te borygo to musi piaskiem trzeba bylo zasypac czy jakos tak?? wody gruntowe skaziles :P
Nieźle się lucynka "spuściła" :P Dziwne, że wcześniej Ci nie ubywało płynu..
Prawdę mówiąc przeraża że za co nie chwycisz to jakiś kibel jest..
coś pechowe auto. gratuluje wytrwałości :)
To już chyba ostatnie fochy Lucyny.
Do końca testuje rozstrojone nerwy właściciela.
Teraz już będzie tylko lepiej.