Uszkodzona pokrywa przepustnicy - lewe powietrze?
Witam
Miałem ostatnio z moją Bravą trochę przejść.
Od momentu założenia gazu zaczęły się "zgrzyty".
-wymiana uszczelki pod kolektorem wydechowym (z zostawioną przez poprzedniego właściciela miną - urwana szpilka, zostawiona w głowicy ;/ - na szczęście cierpliwy kolega ją wydobył)
-podwyższona temperatura - później niż zwykle załącza się wentylator
-padł aku - prawdopodobnie pęknięta cella...
-padł krokowiec - wymieniłem na używkę i żałuję, bo dalej się zacina, ale wiem teraz, że wystarczy go "popchnąć" na włączonym i umierającym silniku i wraca do pracy.
-no i na koniec czyli teraz skoczyło spalanie LPG...
Dotychczas miałem spalanie na trasie w granicach 9l na 100km (autostrada, pasażer i kierowca)
ale ostatnio miało miejsce niemiłe zajście a raczej ich szereg, które podejrzewam o zwiększenie spalania.
Otóż jadę sobie (akurat wówczas z padniętym krokowcem) i nagle na niskich obrotach auto robi mi "kabooom" i gaśnie!
Przechodnie robią wielkie oczy i się odsuwają, ja odpalam auto i zjeżdżam powolutku na bok, podnoszę maskę i zastaję jeden z węży (laik jestem), taki niebieski, około 5mm średnicy, idący od przepustnicy "wypchnięty". Wcisnąłem go na miejsce i pojechałem do domu. W międzyczasie wymieniłem wymieniony krokowiec, zaliczyłem trasę do Zakopanego (z Krakowa), na rozregulowanym gazie (grzebał mi bez mojej wiedzy kolega, któremu pożyczyłem auto), bez mocy a spalanie (jazda po górzystym terenie, 4 osoby) zamknęło się w 10.5l na 100km.
Potem zaliczyłem przegląd gazu (to jest nowa instalacja), auto odzyskało moc i "chęć do jazdy". Niestey w przeciągu dwóch następnych dni co innego wyszło... Jadę i znowu mam "kaboom", ludzie odskakują jeszcze bardziej, ja zjeżdżam, otwieram maskę i zastaję pokrywę przepustnicy - ten nerkowany plastik - rozerwaną. Idealnie pasującą łatkę, wielkości dłoni wpasowałem w miejsce z jakiego wyleciała, ciasno weszło i pojechałem do domu. Tam zdemontowałem całość równo spasowałem, skleiłem i założyłem. Następnego dnia to samo, tyle, że już tak ładnie plastik nie chciał pasować, ale auto jedzie. Po konsultacji z gazownikiem wymieniłem świece i kable na nowe, jednak zaczęło się odczuwalnie większe spalanie - na mieście wyszło prawie 16l/100km w trasie 11.5l/100km.
Poczytawszy na forum zrobiłem test - na ciepłym silniku zatkałem rurę powietrza między przepustnicą a filtrem powietrza i:
- na benzynie - auto się przydławiło i wróciło na obroty przy zatkanej rurze
- na gazie - bez zastanawiania zgasło
Wynik byłby łatwiejszy (dla mnie) do odczytania gdyby na gazie też utrzymał się silnik przy pracy.
Czy ktoś coś podpowie? Poza tym, że jutro wyrwę się z pracy na szrot, żeby kupić tę pokrywę - czy demontować przepustnicę i wymieniać uszczelkę pod? Z tego co widzę to wygląda jakby była wsadzona uszczelka ręcznie wycięta z bloku technicznego lub podobnego papieru. Możliwe, że ją rozszczelniło przy tych wybuchach..?
Pozdrawiam i czekam na pomocne wskazówki.