To jest widok strony w wersji do druku
-
Po wypadku... co dalej?
Stało się... po kilku wspólnych latach rozbiłam moje najukochańsze punto. Sęk w tym, że na bardzo ostrym zakręcie wyłączyło mi się wspomaganie kierownicy [sic!], nie dałam rady wykręcić i mieliśmy czołówkę...
Z mojej strony, prędkość około 30-35km/h, drugi kierowca na drodze prostej ok. 45km/h.
W każdym razie w wyniku zderzenia moją koleżankę-pasażerkę zabrała karetka, bo uskarżała się na ból nogi, kierowcy z drugiego samochodu nic się nie stało. Był w bardzo dobrym stanie a wręcz szczęśliwy bo miał AC i AS... w przeciwieństwie do mnie.
Kilka sytuacji mnie zastanowiło.
Auto raczej do kasacji bo koszta naprawy przewyższają jego wartość - nastąpił wyciek płynów, usterka silnika... blacharka i lakierowanie pogrążyłyby mnie finansowo. Wezwano na miejsce karetkę, policję i dwa wozy strażackie. Policja zabrała mi dowód rejestracyjny, pobrała dane, ponieważ nie chciałam jechać karetką policjant zalecił mi kontrolę w szpitalu, dmuchałam w balonik - 0,00. Zapytał mnie jak do tego doszło. Powiedziałam mu (bez spisywania zeznań), że straciłam kontrolę bo wyłączyło mi się wspomaganie. Potem zdałam sobie sprawę, że pogrążyłam się mówiąc o niesprawnym w 100% aucie. Niemniej jednak nie dostałam żadnego mandatu (jeszcze?). Punciak został zabrany na policyjny parking. Wybrałam się tam z tatą ale stróż powiedział, że nie możemy go zobaczyć ani odebrać bo ma wpisane, że nastąpiło "HOLOWANIE PROCESOWE". Jeśli dobrze pamiętam z prawa raczej coś takiego następuje w przypadkach śmieci w wyniku wypadku, zbiegnięcia sprawcy albo braku możliwości identyfikacji pojazdu. W dodatku nie wiem czy będę musiała płacić za parking bo zaraz zacznie się trzecia doba a nic nie jest wyjaśnione. Nie mam żadnych wezwań na komendę. Nawet nie wiem co oni chcą ustalać, bo technik na miejscu powiedział, że niby powodem była nadmierna prędkość, ale gdzie na takim zakręcie, na drugim biegu mowa o przekroczeniu... chyba, że miał na myśli dopuszczalne 20km/h.
Koleżanka po jednej nocy wyszła ze szpitala. Okazało się, że miała trochę wody w kolanie i dostała 5 dni zwolnienia lekarskiego.
Czy macie jakieś podejrzenia co będzie ustalane i ile może to zająć? Jakie koszta mogę w związku z całym zajściem ponieść? Co dla mnie oznacza holowanie procesowe?
No i przede wszystkim - czy ktoś z Gdańska zna tanią lawetę?
-
Szczęście, że nic się większego nie wydarzyło. Wszyscy żyją i to jest najważniejsze.. Trochę nie rozumiem jak mogło wyłączyć się wspomaganie i jak mogłoby to wpłynąć na sterowność pojazdu - przecież gdy auto jedzie wspomaganie czy jego brak nie jest aż tak odczuwalne! Tak naprawdę to jest one (wspomaganie) najbardziej użyteczne w mieście gdzie dużo się kręci i gdy manewrujemy autem na parkingu.
Myślę, że kolega z forum hak64 powinien rozwiać wątpliwości.
-
Jak wyczułaś, że straciłaś wspomaganie w kierownicy to może też pedał hamulca chodził ciężej (był twardszy, gorzej auto reagowało na jego wciśnięcie)? Co do Twoich odpowiedzi to pewnie hak64 rzeczowo odpowie.
-
W tym rzecz. Bardzo długi czas jeździłam bez wspomagania. Ponieważ to elektryka to lubiło się wyłączać przy odpalaniu albo było włączone. Ale gdy wyłączyło mi się w trakcie jazdy na bardzo ostrym zakręcie przy zjeździe z wiaduktu to było bardzo odczuwalne, tak jak zawsze przy małe prędkości i skręcie.
Normalnie w trakcie jazdy nie miałam z tym nigdy problemu ale nie zaskoczyło mnie w ten sposób.
Zaraz do niego wyśle PM, dzięki!
/miszko
Cytat:
Jak wyczułaś, że straciłaś wspomaganie w kierownicy to może też pedał hamulca chodził ciężej (był twardszy, gorzej auto reagowało na jego wciśnięcie)?
nie zauważyłam. Tak jak wspomniałam wyżej, jeździłam bez wspomagania nawet w długich trasach Szczecin-Gdańsk ale również w mieście i nie nigdy nie odczuwałam większego problemu ani w sterowności ani utrudnień przy hamowaniu
-
Doszukiwałem się tutaj zgaśnięcia silnika, lecz jak mówisz, że to się działo wcześniej to fakt. To mogła być nagła usterka, która Cię zaskoczyła. Dobrze, że jesteście całe.
-
Cytat:
Napisał
MoniX zdałam sobie sprawę, że pogrążyłam się mówiąc o niesprawnym w 100% aucie.
To nie stanowi problemu, auta często miewają defekty w trakcie jazdy. Istnieje wprawdzie ryzyko, że powołany przez policję biegły stwierdzi, że wsiadłaś do samochodu wiedząc o jego niesprawności, ale taką ekspertyzę robi się zwykle przy wypadkach śmiertelnych.
Cytat:
Napisał
MoniX nie dostałam żadnego mandatu (jeszcze?)
Jeśli z miejsca kolizji karetka zabrała poszkodowanych do szpitala, to istnieje realna szansa, że zdarzenie zostanie zakwalifikowane, jako wypadek i wtedy nie może być mowy o mandacie (koklizja to czyn z art 86 kw i postępowanie może być zakończone mandatem), natomiast wypadek, to czyn z art 177 kk i tu mamy do czynienia z przestępstwem które będzie rozpatrywane przez sąd. Wszystko opiera się na zapisie mówiącym o wyłączeniu czynności narządów ciała na okres poniżej (kolizja), lub powyżej (wypadek) dni siedmiu. Innymi słowy złamanie choćby małego paluszka, będzie wypadkiem, bo okres zespolenia kości trwa 3 tygodnie.
Cytat:
Napisał
MoniX "HOLOWANIE PROCESOWE"
To normalna procedura przy wypadkach i wcale nie musi być śmiertelny.
Cytat:
Napisał
MoniX W dodatku nie wiem czy będę musiała płacić za parking bo zaraz zacznie się trzecia doba a nic nie jest wyjaśnione
Będziesz musiała płacić od momentu powiadomienia przez policję, że zakończono czynności procesowe i auto przekazują właścicielowi. Nie daj się nabrać na koszty parkowania od momentu zabezpieczenia pojazdu. Koszt holowania i przechowywania pojazdu do czasu zakończenia czynności procesowych należy do policji (musisz tylko mieć ich decyzję o zabezpieczeniu pojazdu i holowaniu -jeśli nie zostało to wydane właścicielowi samochodu, to jest to błąd proceduralny i stanowi podstawę, do złożenia skargi i zwrotu niektórych kosztów).
Cytat:
Napisał
MoniX nadmierna prędkość, ale gdzie na takim zakręcie, na drugim biegu mowa o przekroczeniu... chyba, że miał na myśli dopuszczalne 20km/h.
Nadmierna prędkość, a prędkość dopuszczalna, to dwa zupełnie różne pojęcia. W pierwszym przypadku mowa jest o prędkości pozwalającej panować nad pojazdem (na lodzie może to być poniżej 10km/h). W drugim zaś, mamy do czynienia z prędkością ustaloną odgórnie, regulowana znakami, bądź innymi przepisami ruchu drogowego, a mówiącą o maksymalnej prędości obowiązującej na danym odcinku drogi.
Cytat:
Napisał
MoniX Koleżanka po jednej nocy wyszła ze szpitala. Okazało się, że miała trochę wody w kolanie i dostała 5 dni zwolnienia lekarskiego.
Koleżanka będzie mogła zgłosić szkodę osobową do ubezpieczyciela sprawcy (twojego) i otrzyma odszkodowanie z polisy OC. Niczym ci to nie grozi, bo punkty karne za spowodowanie kolizji już masz, samo zaś zarejestrowanie zdarzenia i zgłoszenie szkody przez drugiego uczestnika, powoduje że tracisz część posiadanych zniżek. Jeśli koleżankę boli kręgosłup szyjny (częsta przypadłość w tego typu zdarzeniach, to niech idzie do ortopedy- będzie miała szansę na większe odszkodowanie). Prócz tego poszkodowani mogą (nie muszą) żądać od sprawcy wypadku zrekompensowania poniesionych strat (w drodze procesowej, z powództwa cywilnego).
Mam nadzieję, że rozwiałem wątpliwości.
-
Cytat:
Napisał
hak64 Mam nadzieję, że rozwiałem wątpliwości.
No raczej, fajno że jest osoba kompetentna w takich sprawach :)
-
Wszystkie wątpliwości rozwiałes! Dziekuje ogromnie za pomoc! : ))
Dam punkta gdy tylko wejde na kompa.
Dzieki za rady!
-
3 załącznik(i)
wybaczcie post pod postem
Mój tata zauważył jedną rzecz na miejscu zdarzenia...
na górze przy zjeździe zza zakrętu widnieją jakieś ślady jakby po oleju.
Ekipa z pierwszego wozu strażackiego osypała tylko to co wylało się mi i kolesiowi z drugiego auta (u mnie albo olej albo płyn chłodniczy, a u niego chyba olej), to co widniało przy naszych samochodach.
Wiadomo, że olej nie poleciał w górę, a mi nic wcześniej nie kapało. Strażacy z drugiego wozu weszli pod górę. Chwilę rozmawiali i zaczęli obficie posypywać jakieś mokre plamy na górze[???]. Mój tata podejrzewa, że wyżej mogła być plama oleju z poprzedniej kolizji (bo w tym miejscu zdarzają się dość często) i niewykluczone, że spowodowała poślizg, przez co wyniosło mnie trochę na przeciwny pas ruchu.
Tutaj zdjęcie po interwencji pierwszej straży... posypany kawałek drogi
Załącznik 11360
A tutaj później po rozmowie strażaków i policji... posypany dalszy obszar a do zakretu...
Załącznik 11361
Załącznik 11362
Co o tym myślicie? <moje oczywiście czarne punto>
-
Myślę, że nawet gdyby faktycznie tam było zafajdane olejem to prawdopodobieństwo żebyś udowodniła to komukolwiek jest niestety nikłe choć o tyle dobrze, że nie odebrałaś puki co mandatu czytaj nie przyznałaś się do winy.
-
To, że nie odebrałam mandatu jest w sumie dla mnie problemem, bo jest szansa, że jednak zakwalifikują to jako wypadek.
Myślisz, że nie warto o tym wspomnieć podczas wizyty w wydziale drogowym? To taka "chłodna kalkulacja" po odejściu tych wszystkich nerwów. Tak po prostu już się zastanwaiamy.
-
po zdjęciach to faktycznie wygląda jak by uślizgło auto
Najlepiej jakbyś się skontaktowała z jakimś radcą prawnym, bo faktycznie, posypane jest, można o wypadek obwiniać zarządcę drogi, ale to już dochodzenie swoich racji przed sądem.
-
Cytat:
Napisał
MoniX Mój tata podejrzewa, że wyżej mogła być plama oleju z poprzedniej kolizji (bo w tym miejscu zdarzają się dość często) i niewykluczone, że spowodowała poślizg, przez co wyniosło mnie trochę na przeciwny pas ruchu.
Cytat:
Napisał
byrrt Myślę, że nawet gdyby faktycznie tam było zafajdane olejem to prawdopodobieństwo żebyś udowodniła to komukolwiek jest niestety nikłe choć o tyle dobrze, że nie odebrałaś puki co mandatu czytaj nie przyznałaś się do winy.
Muszę Was zmartwić. Plama oleju na drodze nie stanowi przesłanki do wyłączenia winy. Kierowca musi być przygotowany na takie i inne niespodzianki (skradziona studzienka kanalizacyjna, leżąca na drodze kłoda, czy inne g...). Kierowca ma jechać z prędkością umożliwiającą panowanie nad pojazdem (to jest większy zakres) i jednocześnie z prędkością umożliwiającą podjęcie skutecznego manewru obronnego (zakres mniejszy). Tak więc gdyby sprawa trafiła do sądu, to wystąpienie owej plamy oleju jest, co najwyżej okolicznością łagodzącą, a nie uwalniającą od winy. Co prawda można próbować ustalić, czy zarządca drogi wiedział o tej plamie (wtedy miałby on obowiązek ją usunąć, lub oznakować), ale jak znam życie wykręcą się siankiem, stwierdzając, że to świeże, jak gorący chlebek.
Moja rada dla MoniX; zadzwoń do komendy, zapytaj o etap prowadzonego postępowania, wykaż się troską o pokrzywdzonych i wyraź chęć zakończenia sprawy mandatem. Takie rozwiązanie jest korzystne zarówno dla policjantów (odpadnie im masa roboty), jak i dla sprawcy (konto czyste, bez etykiety "karana"). Dodaję, że nawet wyrok w zawieszeniu, jest wyrokiem i niestety znajdzie odzwierciedlenie w ewidencji osób karanych (niektórzy pracodawcy sprawdzają, a wykonywanie niektórych zawodów wręcz wymaga niekaralności i choć jest to przestępstwo nieumyślne, to i tak liczy się "pierwsze wrażenie").
-
Cytat:
Napisał
hak64 Moja rada dla MoniX; zadzwoń do komendy, zapytaj o etap prowadzonego postępowania, wykaż się troską o pokrzywdzonych i wyraź chęć zakończenia sprawy mandatem. Takie rozwiązanie jest korzystne zarówno dla policjantów (odpadnie im masa roboty), jak i dla sprawcy (konto czyste, bez etykiety "karana").
Tak zrobię. Mam tylko nadzieję, że nie będą mi kazali czekać 7 dni aż ustalą, że koleżanka ma się już dobrze.
W ciągu dwóch najbliższych dni pójdę na komendę (jak ustalę z rodzicami co zrobić z autem, które działa tylko wymaga blacharki, lakierowania, nowej chłodnicy... ale koszta... wiadomo) i dam tutaj znać jak się sprawa potoczy. Może komuś w podobnej sytuacji się przyda.
Jeszcze raz dzięki za rady! Jesteś nieoceniony!
-
Cytat:
Napisał
MoniX Mam tylko nadzieję, że nie będą mi kazali czekać 7 dni aż ustalą, że koleżanka ma się już dobrze.
Koleżanka sama może zadzwonić, że nic jej nie jest.
Daleko mi do krakania, ale zauważ, że koleżanka jechała z Tobą i skoro jest koleżanką, to raczej nie będzie jej zależeć, na tym by Ci włosów z głowy ubyło. Moim zadaniem problem może wyniknąć z dotychczas ignorowanej (albo niedocenianej) przez Ciebie strony. Jeśli kierowca tego drugiego auta trafił przypadkiem, lub nie, do lekarza (w szpitalach i przychodniach aż roi się od naganiaczy - to taki rodzaj sprzedajnego informatora, który podeśle dane poszkodowanego do... no właśnie takiego jak ja /specjalista odszkodowawczy/), to mogą Ci wykręcić niezły numer. Uraz kręgosłupa szyjnego zwykle daje objawy po upływie doby... więc wypada mieć nadzieję, że drugiego uczestnika nikt nie pokierował na właściwe tory.
U naszych zachodnich sąsiadów mają trochę inne standardy i tam naprawdę rzadko się zdarza, by na miejsce kolizji nie wezwano lekarza i co ważniejsze prawnika. Policja też ma "wbijane do łbów", że każdorazowo należy wpisać, czy uczestnicy doznali widocznych obrażeń ciała i czy zgłaszają jakiekolwiek dolegliwości. Dopiero po takim wpisie można bowiem spać w miarę spokojnie (też to nie jest regułą).
Trzeba jednak być dobrej myśli. I będąc na komendzie nie zawadzi zapytać (też oczywiście w trosce o jego zdrowie), czy poszkodowany z drugiego samochodu raczył zgłosić jakieś obrażenia.