Wyrwany wahacz razem z mocowaniem
Witajcie, w niedziele zauważyłem podczas jazdy, że coś dziwnie stuka. Co to było dowiedziałem się po chwili, po zaliczeniu dziury. Coś "dupło", i auto po "szlifie" zaczeło mi uciekać w strone pobocza. Na szczęście przy prędkości 20 km/h. Okazało się, że prawe przednie koło przesuneło się do tyłu i zblokowało się o nadkole. Dzisiaj obejrzał go znajomy mechanik i padła diagnoza - wahacz wyrwany razem z mocowaniem (było przegnite czy coś w tym stylu). Auto musi iść do blacharza, żeby to pospawał, dopiero później będzie można wymieniać. Przy okazji mu powiedziałem, żeby też sprawdził lewą stronę. Powiedział mi, że miałem dużo szczęścia. Ale generalnie nie o tym. Zastanawia mnie jedna rzecz. Auto kupiłem we wrześniu ubiegłego roku, z przebiegiem 133 000 km. Obecnie na liczniku jest 145k km. Rocznik 2000, silnik 1.2 16V benzyna + lpg. Pytanie - czy to normalne, że po takim przebiegu siada zawieszenie? Albo zostałem zrobiony w bambuko i auto ma cofnięty licznik? Poprzedni właściciel naprawiał już prawy tylny wahacz (mechanik to potwierdził), ja niedługo po zakupie musiałem zlecić wymianę lewego tylnego, a teraz ta niebezpieczna akcja z przodem. Polskie drogi na to aż tak wpływają?