Diesel zimą- czyli dlugie rozgrzewanie
wiele razy slyszalem ze jedna z podstawowych zasad jazdy dieslem jest ''niebutowanie'' zimnego jeszcze silnika bo w jakims, mniejszym czy wiekszym, stopniu mu to szkodzi, o ile w lecie nie ma problemu kiedy temp powietrza jest wysoka silnik nagrzewa sie dosc szybko a my nie musimy wlaczac ogrzewania, to w zime daje mi to do myslenia. Zauwazylem zaleznosc, ze jak spokojnie jade pierwsze pare kilometrow silnik nagrzewa sie w dosc rownym tempie, ale kiedy np. wyprzedzam i pociagne do 3-3,5 tys na ktoryms tam biegu to za minute czy dwie wskazowka temp jest juz kilka kresek wyzej i juz jest prawie ta umowna polowa skali. I teraz moje pytanie: w zime, przy niskich temperturach kiedy silnik bedzie nagrzewal sie wolniej lepiej jest jechac spokojnie powiedzmy te 10km (marznac w srodku) i poczekac az nagrzeje sie swoim tempem czy przegonic go do powiedzmy 3tys obrotow na drugim, trzecim biegu aby zagrzal sie po 4-5km? (krotko mowiac jechac dluzej zimnym silnikiem czy pocisnac aby sie zagrzal na krotszym odcinku) Co waszym zdaniem bedzie zdrowsze dla silnika???? Czekam na opinie, pozdrawiam.