To jest widok strony w wersji do druku
-
W kwestii radarów, to nie pomysł niebieskich, by je montować. To nasze chore Państwo postanowiło załatać dziurę budżetową naszymi pieniędzmi. Żadnemu mundurowemu raczej nie przychodzi do głowy, by dodawać sobie roboty, a stawianie fotoradarów, jak by nie było, wiąże się z obróbką setek zdjęć, wypisywaniem wezwań, mandatów, wniosków do sądów, tudzież innych nikomu niepotrzebnych papierów z tabelami statystycznymi włącznie. Odnośnie jakości dróg, tu jest problem, bo choć nie drogi zabijają, a bezmyślność kierowców, to jakość dróg zdecydowanie wpływa na samopoczucie tychże. Kierowca zestresowany brakiem oznaczeń, robotami i dziurami w drodze jest zdekoncentrowany i zestresowany, tym samym popełnia więcej błędów i podejmuje większe ryzyko, a to ma niewątpliwy wpływ na zaistnienie zdarzeń drogowych.
-
ha. Policja się dzis w TV tłumaczyła iż fotoradary się stawia nie by zarabiac tylko z troski o kierowcow w miejscach szczegolnie niebezpiecznych. Tylko jak wytłumaczyc sytuację gdzie są miejsca gdzie jak się ktos postara to na odcinku kilku kilometrow może przez fotoradary stracic prawo jazdy? Np. droga przez Pszczynę (Katowice - Bielsk).
-
Cytat:
Napisał
ciril Policja się dzis w TV tłumaczyła iż fotoradary się stawia nie by zarabiac tylko z troski o kierowcow
Farmazony - sami w to nie wierzą. Dochodzi nawet do tego że ludzie wygrywają w sądach sprawy gdzie ewidentnie przekroczyli prędkość a sąd uznaje, że miejsce ustawienia fotopstryczka i sztucznie zaniżona prędkość są naganne (ostatnio głośna sprawa).
-
ba.
Może nie o fotopstrykach ale ookazuje skalę: ostatnio kobita zaparkowała na miescie. Straż miejska odcholowała jej auto. Kobita wygrała w sądzie, poszła z wyrokiem do straży a ci i tak kazali jej za odcholowanie zapłacic. Cos 200 czy 300zł. Ponoc takie przepisy.
-
Po pierwsze, to należałoby uzupełnić dokumentację dróg tych, które już istnieją, bo najśmieszniejsze jest, że w Polsce na 40% dróg nikt nie wie, jakie znaki powinny się znajdować. Jest to pewien spadek po komunie, ale żenujące jest że przez ponad dwadzieścia lat nikt tego nie uzupełnił. W efekcie linie poziome i znaki ustawiane są dowolnie, często nic z nich nie wynika, w nadmiernej ilości, czasem oznakowanie jest rażąco błędne - później nie ma się co dziwić, że kierowcy mają je gdzieś.
Przykład? Jeden z wyjazdów z Bydgoszczy na krajową 10-tkę. Droga była w stanie agonalnym, to fakt. Jedne służby ustawiały ograniczenia do 30 km/h, co samo w sobie było absurdem, bo nikt nie będzie jechał trzydziestką dziesięć czy dwanaście kilometrów przez las, ale dla straży miejskiej to była żyła złota. Po około dwóch tygodniach inne służby znaki te zdjęły, wraz z paroma innymi - o dziwo, niczego nie brakowało. Po kolejnym tygodniu znowu inne służby na powrót poustawiały te "trzydziestki", tyle że w innych miejscach. I tak w koło Macieju.
Druga sprawa to obwodnice miast i wsi. Pamiętać należy, że 1/3 ofiar na polskich drogach to piesi i rowerzyści i wiadomym jest, że takich użytkowników dróg najwięcej jest na terenach zamieszkałych. Dopóki nie odseparuje się ruchu lokalnego od tranzytu, dotąd niestety, ludzie będą ginąć. I nic na to nie poradzą "policyjne akcje" typu "ZNICZ" czy inny "LIŚĆ BANANOWCA". Policja niemiecka jakoś obywa się bez takich "akcji" a liczbę zabitych i rannych na drogach mają jedną z najniższych w całej UE.
Trzecia rzecz to drogi, a raczej ich wskaźniki:
dostępność infrastruktury drogowej IA (infrastructure accessibility), zdefiniowana jako średnia długość dróg publicznych przypadających na jednego mieszkańca;
gęstość infrastruktury drogowej ID (infrastructure density), mierzona jako iloraz łącznej długości dróg publicznych wyrażonej w kilometrach, oraz powierzchni kraju, wyrażonej w tysiącach kilometrów2;
nowoczesność infrastruktury drogowej kraju IM (infrastructure modernity), wyrażona w % jako iloraz łącznej długości autostrad i łącznej długości dróg publicznych;
wskaźnik motoryzacji MI (motorisation index), zdefiniowany jako średnia liczba zarejestrowanych pojazdów drogowych przypadających na tysiąc mieszkańców kraju;
uciężarowienie motoryzacji GTM (goods transport motorisation), wyrażony w % iloraz liczby pojazdów ciężarowych i całkowitej liczby zarejestrowanych pojazdów drogowych;
ciężkość wypadków drogowych AG (accidents gravity), zdefiniowana jako średnia liczba śmiertelnych ofiar na 100 wypadków drogowych;
zagrożenie mieszkańców IE (inhabitants' endanger), zdefiniowane jako średnia liczba wypadków drogowych na 100 000 mieszkańców;
ciężkość zagrożenia mieszkańców IEG (inhabitants' endanger gravity), wyrażona jako średnia liczba śmiertelnych ofiar wypadków drogowych na 100 000 mieszkańców;
zagrożenie motoryzacyjne ME (motorisation endanger), mierzone jako średnia liczba wypadków drogowych na 1 000 zarejestrowanych pojazdów drogowych;
ciężkość zagrożenia motoryzacyjnego MEG (motorisation endanger gravity), mierzona jako liczba śmiertelnych ofiar wypadków drogowych na 1 000 zarejestrowanych pojazdów.
Analizując współczynniki: gęstości infrastruktury ID, dostępności infrastruktury IA oraz gęstości zaludnienia uwidacznia się pewna charakterystyczna zależność. Gęstość infrastruktury jest zależna od gęstości zaludnienia, gdyż aby zapewnić podobny poziom dostępu do infrastruktury drogowej, państwo o dwukrotnie większej gęstości zaludnienia potrzebuje dwukrotnie większej gęstości dróg.
Polska niestety, niema zamyka stawkę krajów UE pod tym względem... O nowoczesności infrastruktury chyba nawet nie ma co mówić...
I tu leży pies pogrzebany.
Za ten stan rzeczy odpowiada infrastruktura. Polscy kierowcy nie są ani głupsi od tych na zachodzie, ani od nich mądrzejsi. Tyle tylko, że jak Schmidt popełni błąd na Autobahnie, skończy się zazwyczaj na poobijanym aucie Schidta i kilku siniakach, natomiast gdy błąd popełni Nowak, walnie albo w jadącego z przeciwka Kowalskiego, albo w drzewo na poboczu. Nowoczesna infrastruktura drogowa wybacza błędy...
-
A co ma powiedzieć rzecznik prasowy danej komendy policji, że dostali odgórny nakaz zamontowania 5 fotoradarów na swoim terenie? Prawda niestety jest taka, że nasz rząd tłumaczy troskę o załatanie dziury w budżecie, troską o bezpieczeństwo na drogach. Inna rzecz, że z powodu nadmiaru roboty z obsługą i dokumentacją dotyczącą fotoradarów, przekazano je ITD (wszystkie stacjonarne). W tych formacjach (mowa o służbach mundurowych) jeszcze długo nie będzie normalnie. Przykład najbliższy: komenda w Ż. ogłosiła przetarg na mycie radiowozów, przetarg wygrała firma z R. oddalona o 14 km. Gdzie sens i logika? Dla paru groszy oszczędności jechać 28 km (liczę obie strony), tracić czas (w czasie służby, bo "po lekcjach" nikt nie pojedzie) i wyłączyć dwuosobowy patrol na 2 godziny?!
-
Do Rick!
Długa ta Twoja propozycja, pozwolę sobie krytycznie na nią spojrzeć, bo od tego jest forum. chociaż trudno jest odpowiedzieć na takie "dziwne" argumenty.
1. Jak sobie wyobrażasz sprawdzenie podatności na sytuacje stresowe i stres? Idąc tym tropem osoba, która jedzie na egzamin, rozprawę sądową lub randkę nie mogłaby kierować pojazdem. Każdy ma inny próg stresu. W każdym bądź razie nie uważam, że coś takiego poprawi bezpieczeństwo.
2. Co masz na myśli pisząc o progach do przeskoku? Może chodzi o to, żeby kurs kosztował 5000zł i 60 godz. jazdy, 70 godz. teorii. Pomysł absolutnie nietrafiony.
3. Kary dla pieszych. Naczelną cechą jeśli chodzi o kary powinna być jej nieuchronność a nie wysokość. Co z tego jeśli mandat będzie wynosił 500 zł, jeśli nie będzie osoby, która "wypisze" ten mandat.
4. Barierki przy chodnikach. Od pewnego czasu w Polsce pojawił się trend tzw. kanalizowania ruchu. Fajnie, efektywnie to wygląda i nic poza tym. Gdy dochodzi do kolizji lub wypadku, nie można przejechać obok, problem z przejazdem ma pojazd uprzywilejowany. Za dużo w Polsce jest wysepek, progów zwalniających. Mój kolega napisał pracę badawczą dotyczącą prędkości aut i wszelkich systemów poprawiających bezpieczeństwo. Wnioski są takie, że więcej minusów niż plusów takich rozwiązań.
5. Zobacz ile czasu potrzebuje poduszka powietrzna, aby się naładować. Jedna sekunda to stosunkowo baaaaardzo długo.
W każdym razie tak jak napisałeś wiele rzeczy można opracować, jednak nie wszystkie przynoszą oczekiwany sukces.
Polecam każdemu raport NIKu nt. bezpieczeństwa na polskich drogach. Na pierwszym miejscu jest fatalny stan dróg, na drugim o ile dobrze pamiętam fatalny stan techniczny pojazdów. Dopóki nie będziemy mieli lepszych dróg, nowszych aut i nie nauczymy się kultury jazdy NIC NIE POMOŻE(chyba, że benzyna dojdzie do poziomu 20 zł za litr)