To jest widok strony w wersji do druku
To jest widok strony w wersji do druku
Przejdź do pełnego widoku tematu
bity dookoła -
wiesz ostanio widziałem celice całą wyszpachlowaną i jak poszła trochę na dachu to już poleciało wszędzie. a szczerze wątpię żeby zrobił to dobrze pewnie tylko tak żeby sprzedać więc pozostaje mieć nadzieję że ci ta szpachla rozrabiana zapewne w betoniarce nie zacznie masowo odpadać.
-
RPW_2005, trzymaj wszystkie rachunki za naprawę auta. Mogą Ci się przydać. Prawo mówi tak, że masz 30 dni na odstąpienie od umowy, a jeżeli z tego nie skorzystasz masz jeszcze rękojmię. Były właściciel jest odpowiedzialny przez rok od daty zakupu za to co się dzieje z autem, nie zależnie od tego czy Cię o tym poinformował czy nie. A zapis w umowie mówiący, ze: "Sprzedający oświadcza, że pojazd nie ma ukrytych wad technicznych, a kupujący potwierdza znajomość stanu technicznego pojazdu" jest tzw. klauzulą nie dozwoloną przez co nie "działa".
Kolega teraz ma taką sytuację. Kupił VW Polo za 16 tys. zł w naprawę wpakował już 6 tys., ale żeby auto było w pełni sprawne musi jeszcze 7 tys. wpakować. Wynajął firmę, która zajmuje się takimi sprawami i idzie do sądu, albo odzyskać kasę za naprawę, albo za samochód i naprawę. Sprawa jest do wygrania, bo kolegę broni prawo.
-
Cytat:
Napisał MaciejSZN
RPW_2005, trzymaj wszystkie rachunki za naprawę auta. Mogą Ci się przydać. Prawo mówi tak, że masz 30 dni na odstąpienie od umowy, a jeżeli z tego nie skorzystasz masz jeszcze rękojmię. Były właściciel jest odpowiedzialny przez rok od daty zakupu za to co się dzieje z autem, nie zależnie od tego czy Cię o tym poinformował czy nie. A zapis w umowie mówiący, ze: "Sprzedający oświadcza, że pojazd nie ma ukrytych wad technicznych, a kupujący potwierdza znajomość stanu technicznego pojazdu" jest tzw. klauzulą nie dozwoloną przez co nie "działa".
Kolega teraz ma taką sytuację. Kupił VW Polo za 16 tys. zł w naprawę wpakował już 6 tys., ale żeby auto było w pełni sprawne musi jeszcze 7 tys. wpakować. Wynajął firmę, która zajmuje się takimi sprawami i idzie do sądu, albo odzyskać kasę za naprawę, albo za samochód i naprawę. Sprawa jest do wygrania, bo kolegę broni prawo.
Kol. Hipo, czytałeś?
-
zanim napisze co możesz, a czego nie,
to podstawową informację, która jest mi teraz potrzebna czy podmiot sprzedający jest osobą prywatną czy prowadzi działalność gospodarczą i dokonywała tej czynności w zakresie działalności przedsiębiorstwa.
nawiasem mówiąc
ktoś pisał, że sprzwdawca mógł już kupić takie auto i nieświadomie je sprzedać - przepraszam, ale to gadanie głupot - o ile nie podlega to odrębnym regulacją wskazanym w ustawie o szczególnych warnukach sprzedaży konsumenckiej - to odpowiadzialnośc ta jest na zasadie ryzyka, czyli sprzedawca nie może zwolnić się od niej wykazując, że ani on ani osoba, z która odpowiada nie ponosi winy - sprzedawca więc odpowiada nawet wówczas, jeżeli o wadzie nie wiedział lub nie mógł wiedzieć.
oczywiście uzasadnione to jest ochroną kupującego, a wiec dalej należy wskazać, że sprzedawca nei odpowiada za wady, o których sprzedający wiedzial
-
Może ja się na prawie nie znam ale gdyby tak było jak piszecie to na otomoto byłyby tylko odpicowane perełki na sprzedaż bo nikt by nie chciał brać odpowiedzialności za samochód, który sprzedał w opłakanym stanie. Tym czasem po powodziowe auta są sprzedawane, poprzystankowe itd. Słyszy się historie, że ludzie kupują auta z salonu z wadami, które uniemożliwiają im jazdę i nie mogą swoich praw sądowo dociec a z tego co Wy piszecie to jak ja bym teraz sprzedał swoje auto a nastepnemu właścicielowi by pękł pasek rozrządu za 10 miesięcy i by miał cały silnik do remontu to by była moja wina i sądowo nowy właściciel by mógł dociec swoich praw gdyby mu zależało... Coś mi tu nie gra.
-
jeżeli się pan nie zna, to proszę nie uczyć osób, które jakieś pojęcie mają;
od tego później jest biegły rzeczoznawca czy było to spowodowane złym użytkowaniem czy wadą fizyczną pojazdu - jednakże wadą fizyczną nie jest każda wada - przy tym bierze się pod uwagę względy funkcjonalne czy to w umowie czy związane z wymaganiami "normalnego" użytku;
proszę nie mylić tych pojęć, po więcej odsyłam do art. 556 KC i orzeczeń SN (jak np. dot. wpisanie do umowy wcześniejszej daty produkcji pojazdy niźli)
-
Rozmawiałem kiedyś z kolegą, który studiuje prawo, pisał pracę na temat ochrony praw konsumenta. Pytałem go o te sprawy ze sprzedażą kupnem aut, o tych zapisach o znajomości stanu pojazdu w umowie. Powiedział, że dla sprzedającego to żadna gwarancja, jeśli sprzedał Ci bubel, wada była ukryta, nie powstała w czasie użytkowania pojazdu przez Ciebie - masz duże szanse na wywalczenie swojego. Co najlepsze większość "roboty" załatwia wtedy za Ciebie rzecznik ochrony praw konsumenta (czy ta cała instytucja) więc nie łamiesz sobie główki na tym na czym się nie znasz. Ludzie z tego nie korzystają właśnie przez takie naiwne-cwaniackie myślenie, że to na pewno się nie uda, że to tylko prawo na pewno nie pomoże, że sprawa jest z góry przegrana, w ogóle to najlepiej wziąć kij i pobić sprzedawce..
A tu po raz kolejny dowiaduję się, że można. Sprzedawca gdy powącha sąd może sam szybko ustąpić - zależy jeszcze od człowieka.
-
Cytat:
Kol. Hipo, czytałeś?
No dopiero dziś bo wczoraj nie miałem czasu na net. Odnosnie tego to wynika jasno że trzeba założyć powództwo cywilne, mieć worek pieniędzy na ekspertyzy rzeczoznawców i długo czekać na cokolwiek ..... czyli nadal nie wiele można wywalczyć. A pierdoły o rzeczniku p. konsumenta itd to należy między bajki włożyć.
Zresztą, kolega autor wątku niech skontaktuje się z rzecznikiem praw konsumenta a później niech dokładnie tutaj napisze co udało mu się wywalczyć ....
-
[quote="Hipo"] Cytat:
Kol. Hipo, czytałeś?
... czyli nadal nie wiele można wywalczyć.
Kol. Hipo. Trochę optymizmu! :lol:
-
Jestem realistą ;) troszkę sytuacji mnie w życiu już spotkało które zgodnie z literą prawa naszego pięknego kraju nie powinny mieć miejsca. Niestety jest inaczej, jak komuś się uda coś wywalczyć to mogę pogratulować, ale to niewielki procent ogółu niestety.
-
Rzecznikiem praw konsumenta nie ma co sobie głowy zawracać, ogólnie dążą do tego, aby nic nie zrobić. Różne mediacje ze sprzedającym i takie duperele, robią wszystko, aby sam poszkodowany się dogadał ze sprzedającym - wiem z autopsji. Kupiłem laptopa (używanego w firmie, w której już kiedyś kupowałem sprzęt, który do dzisiaj działa), który się parę dni po zakupie popsuł, wymienili na inny "sprawny", który też się popsuł - trzeciego już nie chciałem i chciałem odstąpić od umowy (w ciągu 30 dni od zakupu miałem takie prawo). Oczywiście sprzedający nie uznał moich roszczeń. Zgłosiłem sprawę do rzecznika. Który ustawił dwie mediacje, z których nic nie wynikło. Później rzecznik powiedział, że więcej nie może zrobić. I powiedział, że możemy złożyć pozew cywilny, ale on nie gwarantuje, że wygramy, a wpakujemy się w koszta. Tyle z rzecznika. Firma od której kupiłem sprzęt upadła z miesiąc później... Dobrze, że jeden ze wspólników okazał się uczciwy i oddał nam kasę, bo sprzętu, który kupiłem już dawno nie było! Dlatego lepiej po poradę iść do firmy, która zajmuje się takimi sprawami i jej to zlecić, weźmie parę procent z tego co wywalczymy, ale sprawę załatwi za nas!
-
pojde na dniach do tego rzecznika moze cos wywalcze , sprzedajacy moglby przynajmniej zaplacic za naprawe mojego silnika która wyniesie około 8 tys zł.