Artykuł był dziś dostępny na onecie, jednak zapewne niedługo zniknie więc wklejam do nas. Trochę długi, ale warto przeczytać jeżeli ktoś chce kombinować, albo czuje za mało mocy pod butem

Kod:
Ze świecą szukać kierowcy, który choć raz nie marzył o większej liczbie koni mechanicznych pod maską samochodu. Sposobem na ich uzyskanie jest tuning silnika. Praktyka pokazuje, że czasami wystarczy kawałek... rury kanalizacyjnej, by cieszyć się dodatkowymi 20 KM!

Bo brakuje mocy...
Pierwszym krokiem ku lepszym osiągom powinna być wizyta na hamowni. W punkcie pomiaru mocy często okazuje się, że samochód, którego właściciel skarży się na marną dynamikę jest uszkodzony.

Chciałbym przeprowadzić chiptuning - usłyszeli fachowcy z firmy tuningowej PromotoR od posiadacza Volkswagena Passata ze 130-konnym silnikiem 1.9 TDI. Osiągi auta przestały mi wystarczać. Mam problem nawet z wyprzedzaniem ciężarówek - argumentował kierowca. Samochód trafił na rolki hamowni, która pokazała, że silnik produkuje zaledwie 70 KM! Wyprzedzanie mogło faktycznie stanowić nie lada wyzwanie. Powodem drastycznego spadku mocy był uszkodzony przepływomierz i zawór sterujący pracą turbiny. Po naprawie parametry silnika wróciły do normy. Dopiero wówczas można było myśleć o chiptuningu.

To nie jedyny przypadek, gdy defekt skłonił kierowcę do wizyty w firmie tuningowej. Modyfikacje miały również przynieść poprawę osiągów w samochodach, które straciły moc m.in. z powodu pękniętego kolektora wydechowego albo obluzowanego przewodu w układzie dolotowym.

Kolekcjonerzy drogich części...
Kolejną grupą amatorów tuningu są osoby montujące pod maskę najdroższe z dostępnych elementów. Imponująca kolekcja podzespołów ma zagwarantować potężny przyrost mocy. Pomiary na hamowni nierzadko wykazują, że potencjał silnika odbiega od parametró seryjnej jednostki napędowej lub ledwie im dorównuje! Zazwyczaj brakuje ostatecznego szlifu, jakim jest strojenie silnika. Do uzyskania pożądanego przyrostu mocy często wystarczą drobne korekty elektroniki sterującej lub przestawienie wałka rozrządu o parę stopni.

O strojeniu silnika zdarza się zapominać nawet profesjonalnym zespołom wyścigowym. Przedstawiciele firmy PromotoR przytaczają przykład dwóch Hond - wyścigowej oraz przeznaczonej do jazdy po publicznych drogach. Hamownia wykazała, że auto do codziennego użytku jest... mocniejsze! Błędów podczas tuningu nie ustrzegają się także rajdowcy. W aucie przygotowanym na warszawską Barbórkę brakowało 100 KM! Zawinił gumowy element układu dolotowego. Jego średnica zmniejszała się pod wpływem podciśnienia, co ograniczało ilość powietrza trafiającego do silnika. Przyczynę problemu udało się ustalić dopiero w trakcie pomiaru mocy.

Tuning za grosze...
Czy tuningowanie silnika przy pomocy części pochodzących od nieznanych producentów jest drogą do nikąd? Testy na hamowni jednoznacznie wskazują, że sięgnięcie po kolektor wydechowy renomowanej firmy albo tani odpowiednik made in China może przynieść identyczne efekty od jakiegokolwiek przyrostu mocy po wyraźną poprawę.

W niektórych przypadkach wlutowanie opornika przekłamującego wskazania czujnika temperatury przynosiło wzrost parametrów, jaki notowaliśmy w samochodach wyposażonych w znacznie bardziej skomplikowany "moduł mocy" - mówią specjaliści z firmy PromotoR. Zasadniczą różnicą był koszt obu modyfikacji. Pierwsza wymagała wydania kilkudziesięciu złotych, druga - ponad tysiąca. Trzeba pamiętać, że prosty tuning równie dobrze mógł nie przynieść mierzalnej poprawy parametrów, a jedynie zwiększyć spalanie. Rzeczywistych efektów zastosowania danego rozwiązania nie poznamy jednak bez pomiaru mocy.

Subiektywnie większa moc...
Efekt tzw. tuningu psychologicznego towarzyszy wszelkim modyfikacjom silnika. Jakiekolwiek ingerencje w zespół napędowy sprawiają, że kierowca zaczyna posądzać samochód o zwiększoną dynamikę. Szczególnie spektakularny przyrost osiągów ma towarzyszyć modyfikacji układu wydechowego. Zazwyczaj okazuje się, że jedynym "sukcesem" jest podniesienie poziomu hałasu.

Rosnąca dostępność hamowni sprawiła, że wytwórcy akcesoriów do tuningu zrezygnowali z informowania o przyroście mocy, jaki może zapewnić dany element. Nie bez przyczyny. Często obserwowano brak jakichkolwiek zmian. Praktyka pokazuje, że tuning należy prowadzić kompleksowo. Układ dolotowy za kilka tysięcy złotych może nie wpłynąć na parametry seryjnego silnika, a jednocześnie znacznie podnieść osiągi motoru wyposażonego w sportowe wałki rozrządu i przelotowy układ wydechowy.

Przede wszystkim rozsądek...
Na rynku nie brakuje firm oferujących wyciśnięcie z silnika dużej porcji dodatkowej mocy. Jak nie wyrzucić pieniędzy w przysłowiowe błoto? Na samym początku rozmów o tuningu należy domagać się konkretnych deklaracji. W przeciwnym razie modernizacja serca samochodu może okazać się studnią bez dna. Specjaliści z firmy PromotoR podają przykład auta, nad którym prace w ogóle nie powinny się rozpocząć. Czterocylindrowy silnik samochodu wartego kilka tysięcy złotych wyposażono w turbosprężarkę, dodatkowe wtryskiwacze i nową elektronikę. Projekt pochłonął kilkanaście tysięcy złotych, ale hamownia pokazała, że silnik wytwarza zaledwie 69 KM! Uzyskanie satysfakcjonującego efektu będzie wymagało kolejnych nakładów finansowych.

Nie brakuje także przypadków, w których znaczne zwiększenie mocy i momentu obrotowego nie idzie w parze z wyraźną poprawą osiągów. Trzeba pamiętać, że suche dane liczbowe to nie wszystko. W ruchu ulicznym wykorzystanie mocy dostępnej na wysokich obrotach jest praktycznie niemożliwe. Taką charakterystykę silnika gwarantują "najostrzejsze" wałki rozrządu, które kuszą amatorów tuningu potencjalnie wysokimi przyrostami mocy. Praktyka pokazuje, że warto zdecydować się na wałek minimalnie zwiększający moc, jednak zapewniający duży wzrost momentu obrotowego na niskich i średnich obrotach. Tak zmodyfikowany samochód będzie jeździł znacznie sprawniej od seryjnego.

Więcej mocy małym kosztem...
Wielu kierowców próbuje eksperymentować na własną rękę. Najczęściej wyposażają samochody w sportowe filtry powietrza, wieloelektrodowe świece zapłonowe, wydajniejsze wtryskiwacze, większe przepustnice oraz grzmiące wydechy. Sięgnięcie po wymienione elementy nie zawsze przekłada się na zwiększenie mocy. Najpewniejszym sposobem na lekką poprawę parametrów jednostki napędowej jest obniżenie temperatury w komorze silnika oraz układzie dolotowym.

Można także próbować zmieniać kształt i średnicę dolotu. Skutki eksperymentów potrafią przejść najśmielsze oczekiwania. Doskonałym przykładem jest ośmiocylindrowy silnik BMW przygotowywanego do wyścigów na 1/4 mili. W seryjnym wydaniu rozwijał 286 KM i 400 Nm. Motor otrzymał elektronikę za kilka tysięcy złotych. Dzięki niej uzyskano dodatkowe 20 KM i 30 Nm. Dalszy, niemal identyczny przyrost mocy zanotowano po przytwierdzeniu do przepustnicy... długiej rury kanalizacyjnej ze stożkowym filtrem powietrza! W celu wykluczenia ewentualnych błędów pomiar przeprowadzono kilkukrotnie. Za każdym razem wyniki były identyczne. Zastrzyk mocy, jaki wiele firm tuningowych wyceniłoby na tysiące złotych kosztował jedynie 8 PLN.

Przyszłość bez eksperymentów...
Jakie modyfikacje będą hitem najbliższych sezonów? Wszystko wskazuje, że tuningowe eksperymenty staną się niszą. Klienci domagają się wymiernych efektów, a jednocześnie nie chcą rozstawać się z samochodem na dłuższy czas. Z tego powodu zwiększy się zapotrzebowanie na pakiety przygotowane dla konkretnych jednostek napędowych. 
Ich montaż jest kwestią kilku dni, a przyrost mocy może sięgnąć kilkudziesięciu koni.

Z pewnością wzrośnie także liczba klientów zainteresowanych zwiększeniem pojemności skokowej silnika. W katalogach renomowanych firm tuningowych można znaleźć zestawy do modyfikacji popularnych jednostek napędowych. Niezbędne elementy można skompletować również we własnym zakresie - zazwyczaj potrzebne są nowe tłoki, korbowody oraz wał. Zwiększenie pojemności silnika podnosi elastyczność, a więc swobodę wyprzedzania - często przy niezmienionym lub nieznacznie wyższym zapotrzebowaniu na paliwo. Operacja powinna zamknąć się w kwocie kilku tysięcy złotych.

Gaz, który mocy doda...
Kolejnym przebojem mogą okazać się instalacje wtrysku podtlenku azotu. Na najprostszy zestaw i jego ustawienie trzeba przeznaczyć dwa tysiące złotych. Stosowany m.in. w medycynie "gaz rozweselający" potrafi wykrzesać z każdego silnika kilkadziesiąt dodatkowych KM i Nm. Zwiększoną siłę ciągu można wykorzystać np. podczas wyprzedzania. Obecnie stosowane instalacje pozwalają cieszyć się przyrostem mocy aż do wyczerpania zapasu gazu, który jest magazynowany w butli umieszczonej w bagażniku. Kilka lat temu zalecano kilkusekundowe używanie "dopalacza" - trudności z właściwym ustawieniem sytemu sprawiały, że jego dłuższa aktywacja mogła spowodować uszkodzenie silnika.

Zmiany mające na celu radykalną poprawę osiągów nie będą jedynym nurtem tuningu. W przyszłości wzrośnie rola ecotuningu, który polega na dostrojeniu elektroniki w sposób ograniczający spalanie, co przynosi ulgę nie tylko środowisku naturalnemu, ale także kieszeni posiadacza pojazdu. Producenci samochodów nie ukrywają, że tak zoptymalizowane komputery sterują już silnikami superoszczędnych wersji popularnych modeli aut.

Podrasowane na sprzedaż...
Skoro mowa o finansach, warto wspomnieć o szansach na sprzedaż samochodu po tuningu. Liczba potencjalnych nabywców będzie minimalna. Pokutuje przeświadczenie, że większość aut poddano nieprofesjonalnym modyfikacjom, a następnie eksploatowano ponad miarę, żeby nie powiedzieć - katowano. Rzeczywistość okazuje się mniej czarna. Pojazdy ze wzmocnionymi silnikami są zazwyczaj oczkiem w głowie właściciela, a wystawiono je na sprzedaż, ponieważ ich konstruktorzy przymierzają się do rozpoczęcia prac nad kolejnym, często jeszcze bardziej ekstremalnym projektem.
Sytuacja na rynku wtórnym sprawiła, że przed sprzedażą wiele zmodyfikowanych pojazdów przywraca się do stanu seryjnego! Pozostałe można kupić za kwotę, jaka ledwie wystarczyłaby do zgromadzenia części użytych do tuningu.

Mocy ciągle mało...
Nie brakuje także kuriozalnych sytuacji. Kilka miesięcy temu 400-konna Honda Integra poszukiwała nowego właściciela. Dobrze utrzymane i profesjonalnie zmodyfikowane auto wyceniono na 42 tysiące złotych. Ostatecznie japońskie coupe sprzedano za 41 tysięcy. Nim doszło do transakcji, osoba zainteresowana zakupem samochodu naciskała, by pod maskę trafił seryjny silnik o mocy 190 KM. Życzenie zostało spełnione. Radość z użytkowania pojazdu nie trwała jednak długo. Po dwóch miesiącach od zakupu Honda ponownie trafiła do warsztatu w celu zwiększenia mocy!

Walka o dodatkowe KM i Nm z pewnością będzie toczyła się przez kolejne dziesiątki lat. Żeby nie przeżyć rozczarowania i nie stracić olbrzymich pieniędzy samochód warto powierzyć fachowcom, którzy dają gwarancję konkretnego przyrostu mocy. Cena nie powinna być kluczowym czynnikiem - koszt usunięcia awarii zazwyczaj kilkunastokrotnie przewyższa oszczędności, jakie przyniosło modyfikowanie samochodu w przypadkowym warsztacie. Eksperymentując na własną rękę pamiętajmy, by po kolejnych poprawkach odwiedzać hamownię. Sprawdzanie parametrów silnika ułatwi poszukiwanie dalszych rezerw mocy. Praktyka dowodzi, że najskuteczniejszym przepisem na satysfakcjonujące osiągi jest utrzymywanie silnika w stanie pełnej sprawności!